Tekst piosenki:
1.
Jeśli masz kłopot z odnalezieniem drogi,
nie patrz już na znaki, wsłuchaj się w przestrogi,
ten świat wrogi niejeden umysł zniszczył,
jak szuja przechytrzył i padasz przegrany,
Twój los nie jest znany, boś helu konsumentem,
niebawem Święto Zmarłych będzie Twoim świętem,
wielu ludzi z talentem przepadło i nie wróci,
choć ta wiadomość smuci, niech cuci ludzi w cugu,
ciągle skąpani w długu i w nieustannym strachu,
zaprzestań idioto ściągania z głównych gmachów,
ten towar przecież zniszczył już tysiące dzieciaków,
spójrz w przyszłość i zobacz co Cię czeka,
drżąca ręka człowieka i przerażone oczy,
nie jeden już na prostej, choć wcześniej z toru zboczył,
po kruchym lodzie kroczył, lecz teraz znów na brzegu,
przecież nie startujesz po to, by nie ukończyć biegu,
ja ukończę, zawsze dumny z tego co posiadam,
z życiem się zmagam i o litość nie błagam,
szczerości się domagam, bo sam też jestem szczery,
skąpani w czarnym słońcu pokonamy bariery.
Ref:
Czarne słońce unoszące się nad nami,
nad domami naszych rodzin z zasadami
ciągle do przodu, a z tyłu gdzieś przegrani
ja idę w parze z marzeniami. (2x)
2.
Kiedyś nie wiedziałem, ale teraz się z tym zgodzę,
wiem, że pieniądz wróży pasmo niepowodzeń,
też po tej ziemi chodzę i zwodzę czarne myśli,
wokół same wałki, każdy każdego czyści,
schwytani przez zawiści sieci, a w psychice,
jak zarobić wbrew logice i rozsądku?
jak wyznaczyć sobie drogę do majątku?
przecież pieniądz to myśl każdego wątku teraz,
nie zadajesz tego, też myślisz o tym nie raz
i zbierasz plusy i minusy w sercach bliskich,
szacunek dla Was wszystkich za to, że tu jestem,
dla ludzi z gestem za to, że pomogli,
byli i nie zwątpili w ciężkich chwilach,
gdy los się nie przychylał i szalały burze,
takim ja Wy zawsze słowem służę.
Ref:
Czarne słońce unoszące się nad nami,
ja przecież wiem, że zdam życia egzamin,
choć często los kolcami swymi rani
dobijemy do brzegu, choć przez nurt nękani. (2x)
3.
Moi przyjaciele w zachodnich samochodach,
obwieszeni w licie, wciąż tępią złego wroga,
lecz, gdzie była ręka Boga, kiedy problem sie pojawił?
szaleniec z bronią w ręku nie wahał się i zabił,
długo nie zabawił, bo sam skończył marnie,
Gie Er O Cha Ó W brzmi nieobliczalnie,
czasem w skutkach fatalnie, bo los nas nie oszczędza
i spędza sen z powiek i sen z powiek spędza,
znów bezlitosna walka, gdy w progu stanie nędza
każdy to stwierdza i poświęca sie co dzień,
każdy przechodzień chce godzien być szacunku,
chce być niezależny, więc zmierza w tym kierunku,
skurwysynu - też bądź pewien swoich czynów
i ucz swoich synów, że wtedy w oczach tracą,
gdy sprzedają swą dupę tam, gdzie więcej zapłacą
ja szczycę się swą pracą i szczycić się nią będę,
trzeźwo patrzę w przyszłość, choć czasy są bezwzględne,
tak jak te czasem dobrze, a czasem ciepło przędne,
i wciąż przez drogi kręte i przez tysiące zdarzeń,
a towarzyszem naszym zmęczone wokół twarze,
rajd do spełnienia marzeń i życiowych zachcianek,
lecz czy łaskawy los otworzy szczęścia bramę?
idąc w nieznane, z czasem sie dowiecie,
po której stanąć stronie, by żyć w realnym świecie.
Ref:
Czarne słońce unoszące się nad nami,
nad domami naszych rodzin z zasadami
ciągle do przodu, a z tyłu gdzieś przegrani
ja idę w parze z marzeniami. (2x)
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu
Komentarze (0):