Tekst piosenki:
Kirgiz szuka konia
Konia szuka Kirgiz
...
Zijachidin Mamażanow trzy miesiące wybierał się do Wersalu zbudował karetę, kupił dwa konie i szablę. Na karacie wymalował hasło "Miru mir" i dwa gołąbki. Co się dziwisz, chcesz żeby była wojna? Kupił mapę, załatwił paszporty dla koni, przez telefon dogadał się z Francuzami, że w październiku w Wersalu będzie czekać na niego uroczyste powitanie. Spakował siebie i syna, a potem namówił na wyprawę czterdziestoletniego sąsiada. Wszyscy na podróż ubrali się jak sześćset lat temu mógłby ubrać się Tamerlan. W wysokie buty, kirgiskie koszule bez kołnierzy i bogato wyszywane płaszcze. Pierwszego maja wyruszyli w drogę, he he. Karetą przez cztery miesiące przejechali siedem tysięcy kilometrów. Upał piasek coś potwornego. Przez Azję jechało się trudno, ale tam ludzie otwarci, szczerzy. Dopiero na Ukrainie spotkaliśmy pierwszych gangsterów. I jedynych. Na postoju podszedł do mnie jeden taki.
Kirgiz szuka konia
Konia szuka Kirgiz
No i tera gangster: Obejrzał karetę, wzruszył ramionami i powiada: czego ci brakuje, że się takim czymś jak cygan włóczysz. Mówię, że niczego. W nocy mnie obudził szelest, przy karecie stał gangster. Mógłbym ci kobyłki ukraść i wózek spalić, ale znaj moje serce. Tak powiedział i poszedł. Pierwszego września egzotyczny powóz zajechał na przejście graniczne w Brześciu i tu zaczęły się kłopoty. Na widok malowanej karety i trzech Kirgizów wśród polskich celników zapanował lekki popłoch. Wkrótce wszystko wyszło na jaw, że choć dwa gniadosze mają papiery w porządku, to nie mogą wjechać do Polski, zabronił im tego graniczny weterynarz. Polskie przepisy nie zezwalają na to, żeby wwozić do was konie z mojego rejonu Kirgizji - rozpacza
Kirgiz szuka konia
Konia szuka Kirgiz
He, he he, he he he he
He, he he, he he he he
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu
Komentarze (0):