Tekst piosenki:
[RAHIM]
To już ponad dekadę temu
Na cmentarzysko rockowych golemów
Przybył reformator systemu
Hardcore psychoraper mówiąc po naszemu
To dzięki niemu i jego trafieniu
W gustach przeniósł nas na proscenium
Usta rozdziawione w osłupieniu
W ten oto sposób zrodził się geniusz
Wypal innych jak CD analog
Zasilając rodzimy katalog
Lecą tynki, budynki się palą
H.I.P.-H.O.P. wchodzi na salon
Scena nadęta jak balon
Przestaje być dalą, z nami się spoufalając
My oddani falom, zaloopowani do werbla z centralą
Obok show-biznesu slalom
[FOKUS]
Z powodzeniem mogę mieć co podyktuje mi pragnienie
Nie mówiąc już o napaleniu na palenie
Tego czego nie ma w menu
Ja mam na zamówienie
I mam to jak w banku tak jak wav'y mam w Vienie
Zewsząd otacza mnie najbliższe otoczenie
I jak Nosowska mam czyściutkie sumienie
Gdy cztery litery terenówką w terenie wożę
Mam z baldachimem łoże
W nim na rodzinę łożę
Brzuchem do góry
Dzień który był ponury jest non stop kolor
Jak kolorowe mury
No bo ma szafa gra
A w niej winyle, garnitury
Na specjalną okazję zaspakajam swą fantazję
Mam świat na wyciągnięcie ręki
Dziś padło na Azję Wschodnią
A konkretnie na Tokio
By nie stracić kontaktu kontaktuję się Nokią
Mam głowę w chmurach, kiedy wyjrzę przez okno
I w sumie me mienie przerasta wyobrażenie
I nie być może lepiej być nie może
Tak jak w tym refrenie
Lepiej być nie może
Jak będzie się okaże
A że to właśnie jest
Everest moich marzeń.
[Magik]
Świat schodzi na psy
Razem z nim ty
Wierzysz mi?
Policzone są twoje dni
Wiesz jak jest
Tu chodzi o moją troskę
Bo niezbadane są wyroki boskie
Więc rób co chcesz
Pod uwagę bierz
Możliwości
Przyczynowo-skutkowe zależności
Trwa pościg
Za kasą, pozycją, dupami
Gdzie ludzie rozminęli się z wartościami
Tego nie wiem, ale
Spróbuj dać im palec
Kto jest kto przekonasz się doskonale
Hipokryci
Dla mnie daremnie ukryci
Ich dewizy
Szydercze oczka, uśmiech Mona Lisy
W głowach schizy
Wynikiem mej ekspertyzy
Sprawdź kto kogo teraz ujmuje w ryzy
Oto nadchodzi Magik
Z języczkiem u wagi
Robię ci kiełbie we łbie
Nie gorzej niż dragi
Pożycza ode mnie kwotę
Mówi, że odda potem
Ze mnie robisz idiotę?
Robiąc z siebie idiotę
No to kwita
Oto w nowym świecie cię wita
eM A Gie I Ka
I Paktofonika
Masz jakieś ale?
Się zmachałeś?
Albo spadłeś z byka
Coś czyka Cię, drapie
Coś cię dotyka
Lub fatalnie
Upośledzony emocjonalnie
Mówię ci legalnie
Sterowany zdalnie
Teraz siadaj - ja wykładam
W ciszy słuchaj
Bynajmniej
To nie poezja dla ucha
Aha, u-cha-chany
Ja bo sprawa krucha
Próżnego kłamczucha
Co wyzionął ducha
Już dawno
Rób co chcesz
Byle nie pójść na dno
Rób co chcesz
Wiesz i nie żałuj, no!
[O.S.T.R]
Mam coraz więcej siwych włosów, brat, jak i chudnę w oczach
Wciąż na scenie chcę uchwycić tą sekundę bym nie opadł
Czy pojutrze spytam Boga o to czy trafię do czyśćca?
Bo pieniądze przeliczyły każdą parafię na cyfrach
Jaka to bitwa? gdzie Biblia, ty mi powiedz
Europa sra przepychem by Afrykę żywić głodem
Co tydzień w poświęconej wodzie moczysz palce
Którymi oczy byś wydłubał za pięć złotych na klatce
Dał motyw i okazję świat zsyłając nas tutaj
Pomysły by ratować ziemię umierają w butach
Mówią, że przypominam trupa, bo widać mi żebra
Niszczy mnie ostoporoza, brat, wybacz mi jak przegram
Dziś wybrani, to sekta, więc jestem taki jak ty
Prostym elementem tłumu, gdzie zabrakło wyobraźni
To bogactwo drażni, jeśli nas samych nie stać
By stołować się jak król i jak król mieć majestat
Żyły utonęły w kreskach, rozum jak rozsądek
Zrozum ten porządek, masz powód by zapomnieć
Więc pomóż sobie, ziombel, bo niewiele mamy dziś
Poza miłością i życiem, by je szanować i czcić
Brat, nie opadam z sił, czując łaskę tu przetrwam
Choć to, co chcą nam dać to amerykańskie getta
Tandety projekcja, w tych projektach ten folwark
Więc dlaczego mamy dać wszystko czego świat pożąda?
[MAGIK]
Mam jedną pierdolną schizofrenię
Zaburzenia emocjonalne
Proszę puść to na antenie
Powiem ci że to fakt
Powiesz mi że to obciach
Pierdolę cię
I tak rozejdziesz się po łokciach
Bo ja jestem Bogiem
Uświadom to sobie
Słyszysz słowa od których włos jeży się na głowie
O rany rany
Jestem niepokonany
Ha I Pe Ha O Pe
Bez reszty oddany
Przejebany
Potencjał niewyczerpany
Chyba w DNA on był mi dany
Czekaj Fokus, Rah
Jeszcze oszaleją wszystkie pizdy
Gdy poznają mój urok osobisty
Duszę artysty
To jaki jestem skromny i bystry
Szczery do bólu
Że aż przezroczysty i
Wiesz co mnie boli
Że w głowach się pierdoli
Zakłócony
Pokój ludziom dobrej woli
[FOKUSMOK]
Je D D den, D D dwa
Próba MIC’a, OK.
To ja F O K, ze squadu P F K
Do podkładu gadam, lirycznie nie podupadam
Składam, obojętnie jakie imię temu nadam
Władam i zakładam, że ci nic do tego
Do tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego szóstego
Dlatego, ja i mikrofon mamy coś wspólnego
Dlatego słuchasz zajebistego południowego
K do C S K C E, nikt tego nie ściszy
W tym wypadku polegaj na mnie jak na Zawiszy
Dla każdego prawdziwego, który to usłyszy
Inni mi zwisają jak firanki z karniszy
W ciszy, jestem blaskiem w ciemności słowami
Zawsze obok ciebie przemieszczam się walkman’ami
Zawsze razem z tobą, ja i skład na problemami
Rozkładamy skrzydła przyjebani realiami
Postrzegani, jak ostatni Mohikanin
PFK weterani sparingu z rymami
Obijani w H I P- H O P jak w aksamit
PFK zajebani, jak ściany tagami
Katalizatorami, THC jak dynamit
załatwiasz sprawę z chłopakami przed komputerami
to dla nich: pokój z wami i z wolnostylowcami
pokój dla tych biegających za końcówkami
pokój z tancerzami i ich kontuzjami
pokój z dziewczynami, zajmującymi się tymi sprawami
pokój z zajebistymi organizatorami, pokój z wami,
na zawsze pokój z wami
[MAGIK]
kooperacja na mocy paktu, mocy płynącej z kontaktu
aaaaa
kooperacja na mocy paktu, mocy płynącej z kontaktu
[STRAHO]
trzy znane portrety, trzy rymów komplety
wkomponowane w bity poprzez domowe PeCety
same konkrety, lecące epitety
nie jak komety, wokół planety,
„ja to ja”, „gdyby”, „priorytety” , pierwsze wałki na materiał
kasety, w rękach florety
liryczne szermierki
rymo-dymo-bito-klety-gierki
spotkanie pierwsze, od czasów R-ki
te wiersze, potrzebne do życia jak nerki
bo ta muzyka jest nieuleczalna
a każda postać indywidualna
połączona paktem przy dźwiękach z głośnika
to razem do kupy zwie się Paktofonika
Rah pod Magika i Fokusa eskortą
Ku odległym portom
Nie do zdobycia fortom
Oddani psychicznym komfortom
Kiedy to, w tym wielkim odstępie na występie
Wtedy kilka słów na wstępie
Przy do MIC’a dostępie
Na trzeźwo, czy na HEMP-ie bez wyjątku
wszystko w porządku, nigdy nie tracąc rozsądku
sss spontaniczne akcje od samego początku
sss specyficzne melorecytacje pełne wątków
umm muzyczne penetracje różnych zakątków
[FOKUSMOK]
???? ponad podziałami
[MAGIK]
P F K to mój squad, bezpieczny jak gnat
Sztywny jak bat 3 2 1 0
To dopiero start squadu, który głową rozbija mury
Po czym jest jeszcze w stanie prowadzić za kółkiem fury
Magik, Fokus, Rah to squad co się leni
że leni że pomyśleć strach, że nawiedzeni, jak Fatima
I natchnieni niczym Martin Luter
Jak to był sen, to ja jestem Freddie Kruger
To podejście drugie z kropeczką nad i
To zagranie drugie do ostatniej kropli krwi,
Którą piiiiję jak wampir, poznaj Draculę..
Przy czym jak Al Bundy trzymam się za kule,
To pingle, gogle, guuuule i w ogóle
Filip, Psychotata wita cię czule
i wszystkich tych, co od dawna już czekali
aż mali PFK dowali jak Mohamed Ali
iii póki idę, nadziewasz się jak na dzidę
chłopaka dla niektórych jak Zulus Czaka
rzeczywistość jest taka, wiesz jak?
czosnek ee gostek.. te, to chyba proste
i daje nurka, tutaj, wodna kurka
a wsparciem mym Salvadora podpórka
tu ubolewa Ewa, daj dwa jabłka z drzewa
bo na widok jednego Mag - Adam ziewa
i jadę do góry wyżej niż na dziewiątej windzie..
a zażalenia proszę kierować gdzie indziej,
bo od tego jest sromotny kierownik do spraw nieistotnych
ja zajmuję się hip-hop’em zawrotnym
lepiej się orientuj, kontaktuj, nie konszachtuj,
PFK jest na mocy paktu tu
PFK jest na mocy paktu tu
PFK jest na mocy paktu tu
PFK jest na mocy paktu tu
PFK jest na mocy paktu tu
[RAHIM]
Mroczny pasażer ze mną jedzie
Siedzi, obok choć tyle pustych siedzeń
Zagubiony jak słowa w eterze
Jeśli nie widzisz spróbuj spojrzeć szerzej
Po pierwsze: Is Real hip hop music,
Po drugie: I love hip hop,
Po trzecie: za tych co nie mogą
Przetrwasz, i ani mi nie mów, że
nie mam takich problemów, bo to bajeczka dla dziecka,
to jest tak, mamy po 30 lat,
wartości młodości zdmuchnął wiatr,
więc koleś spadł, każdego poranka i wieczoru,
sprawca hardcore'u, od 10-ciu lat,
więc to jest jak
rodzina nie ma wzoru, dla syna to jest pakt,
bydlak spadł,
z siłą meteoru,
finał to nie brak wyboru,
to był brak honoru, w czynach,
to nie tak, że był sam,
bo to był brat, był jak rodzina,
to był skład, który jak lawina,
pokonywał mury, został ślad,
na kartach kultury, jest mi zioma brak,
to był znak, każdy samemu go odczytał.
Dzisiaj wiem, jak by nie było, to pochytam cały świat,
witam, na bitach, jak titanica, ten czas, który masz,
pozostał ci do życia, znikam, a ty...
[O.S.T.R]
15 lutego 1999 - miałem 19 lat i rap zginął z Big L'em
te słowa nie opiszą, to życia sztuki broń
gdzie byłby flow gdyby nie "Put in On"
oddałbym wszystkie wersy za jeden Magika
dla życia, za życia by tym mógł rap oddychać
26 grudnia bro 2000 rok i dlatego nienawidzę drugiego dnia świąt
30 października 2002 wiem nie wierzymy w nic co nie dotyka nas
byle iść po swój skarb, znaczy tlen oddałbym tu
swój rap by mógł uczyć dalej Jam Master Jay
17 stycznia 2004 płakałem ja jak i ten pierdolony przemysł
miałem swój sen o Łodzi jak sen o Warszawie oddałbym każdy pomysł
by ożywić tu pamięć
10 luty 2006 byłeś przy tym - by wrócić życie JD oddałbym wszystkie bity
ile znasz przyczyn, by trwać w tym na zawsze, jedna miłość, jedno życie
dedykowane prawdzie..
[RAHIM]
Ciągnie się ta podróż w nieznane
Wraz z tym nierozłącznym kompanem
Wirują słowa niewypowiedziane
A uznane za zaakceptowane
Prosty manewr tak wiele załatwia
Natręctwa wtłoczone w galimatias
Zamknięte szczelnie jak w Alcatraz
Myśli uwalnia psychoterapia
Żyjący w Mati spraw prywatnych
Pod okupacją antypatii
W kierunku do spraw udział bratnich
Choć nie koniecznie dodatnich, Matrix
Strach swym odbytem, strach przed niebytem
Co lite staje się mitem
Momento woła Memento Mori
A nie Never Ending Story, sorry
[RAHIM]
Pełno jest wieści o nocnym człowieku
Żyją co byli na jego pogrzebie
Słychać iż zginął w młodocianym wieku
Podobno zabił sam siebie x2
Ci którzy bliżej cmentarza mieszkali
Wiedzą iż upiór ten co rok się budzi
Na Dzień zadusznym mogiłę odwali
Dąży pomiędzy ludzi
?Aż gdy zadzwonią na niedziele czwartą?
Wraca się nocą opadły na sile
Z piersią skrwawioną jakby dziś rozdartą
Usypia znowu w mogile
Spojrzyj i przemów, daruj małą winę
Że śmiem do Ciebie raz jeszcze powrócić
Mara przeszłości na jedną godzinę
Obecnie szczęście zakłóci
I ścigać myśli po przeszłych obrazach
Błądzące jako paso żytne ziele
?Które wśród gmachu starego po głazach?
Rozpierzchnę gałązki ściele?
Pełno jest wieści o nocnym człowieku
Żyją co byli na jego pogrzebie
Słychać iż zginął w młodocianym wieku
Podobno zabił sam siebie x2
Dojrzej i nic nie mów wzoruj niemym kinem
Tym dniem gdy ciężar z siebie zrzucił
Kara wieczności za jeden uczynek
Zechce Cię może nawrócić
Przestaniesz ścigać po grzesznych ekstazach
będące jako haju karuzele
A depresja w jakichkolwiek fazach
Nigdy nie będzie Ci przyjaciele
Ostatnim słowem nakazał trwać
Udowodniwszy na co go stać
Na wieku wieków udał się spać
Wtedy muzyka przestała grać x 2
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu
Komentarze (2):