Dodaj adnotację do tego tekstu » Historia edycji tekstu
Tekst: |
Keith Reid Edytuj metrykę |
---|---|
Muzyka (producent): |
Gary Brooker / Matthew Fisher |
Rok wydania: |
1967 |
Wykonanie oryginalne: |
Procol Harum (1967) |
Covery: |
Sarah Brightman, Annie Lennox, Doro Pesch, Eurythymics, Gregorian, Barbora Oppl, Lana Lane, Johny Rivers, Black Label Society, Zakk Wylde, Monika Kitel (2016), Rafał Kozok (2016), Lucy Thomas, |
Płyty: |
A Whiter Shade Of Pale (single 1967), Procol Harum (US 1967), Live at the Union Chapel (2004), In Concert with the Danish National Concert Orchestra and Choir (2009), Some Long Road (2014) |
Ścieżka dźwiękowa: |
Wielki chłód, Niepamięć, Radio na fali, The Hooker with a Heart of Gold, 100 kroków, Doktor House, Dowody zbrodni - seria I, Beverly Hills, 90210, Ból miłości, Telezakupy Timelife - Sounds of the Sixties, Trzecia planeta od Słońca, Przełamując fale, Ostry Dyżur, Rozmowy po północy, Powrót do domu, Wielki chłód, Wdowy, Timelife Flower Power, O mały głos, Dziesiąte królestwo |
|
Największy serwis z tekstami piosenek w Polsce. Każdy może znaleźć u nas teksty piosenek, teledyski oraz tłumaczenia swoich ulubionych utworów.
Zachęcamy wszystkich użytkowników do dodawania nowych tekstów, tłumaczeń i teledysków!
Komentarze (31):
..tak, poezja, której kluczem jest wers "there is no reason and the truth is plane to see" czyli "nie ma powodu a prawda jest widoczna jak na dłoni - a więc "gdy prawda jest odsłonięta-obnażona..." - dopowiedz sobie sam tańcząc myślą wyobraźni z czynem własne fantango..i masz Człeka sposób na sposoby upadłych aniołów..tak, poezja ale i melodia, głos, instrumentacja dźwięków, która przenosi w inne czasy, miejsca..znane i przypominane..perełka połączenia melodii, tekstu, głosu-dźwięków-sposobu przekazu.
Pokaż powiązany komentarz ↓
Pokaż powiązany komentarz ↓
Pokaż powiązany komentarz ↓
historia ma miejsce na statku (w każdym razie w środku zbiorowej komunikacji)
Występują:
grupa osób
balsamista
dwie ćmy
ona (tzn. statek albo kobieta)
Ominęliśmy ten kolor fuchsiowy siedzeń przy wejściu (może jakiś stan chorobowy, może jakieś środki w każdym razie objawy wzrokowe)
Padliśmy na podłogę w mesie
Zrobiło się niedobrze, nadchodzi coś w rodzaju choroby morskiej.
Ale nikogo to nie obchodzi,
gdy komuś innemu coś zaszkodzi.
Statek rozwinął żagle i rwał coraz szybciej (cała naprzód)
Odpłynął sufit (zbliża się zgon?) i w mesie robi się harmider (wróciło sumienie?)
Zamówiono inny "trunek" z imbirem (środek na chorobę morską)
Za późno.
Przyszedł balsamista (waiter=>salve(r)) z trumną (raczej dla niej)
Potem zaczęły dziać się różne rzeczy, m.in. zbielała jej twarz, pojawiły się jedna lub dwie ćmy (konkretniej wieczernica królicówka = Miller moth)
Zapewne wrzucono nieszczęśnicę do morza ale za nią wyskoczył też z wyrzutami sumienia niedoszły partner (być może zrozumiał że chciał ją pojąć za żonę)
Koniec tej smutnej historii.
Turned cartwheels = wywijając orły (przewracając się)
the crowd called out for more = rozwinięte żagle powodowały że statek gnał coraz szybciej i było coraz gorzej
crowd to rozwinięte żagle, które domagają się (i to dostaną) szybkiego rejsu
może być też że szybki rejs domaga się rozwinięcia żagli
my eyes were open etc = czuwałem (śpiąc)
I took her by the looking glass = przebadałem ją pod szkłem powiększającym
Pokaż powiązany komentarz ↓
Pokaż powiązany komentarz ↓
https://pl.wikipedia.org/wiki/Opowie%C5%9Bci_kanterberyjskie
PS. Przy okazji, mówi się: "dużą literą", bądź: "od dużej litery", a nie: "z dużej litery", bo to rusycyzm.
Pokaż powiązany komentarz ↓
Pokaż powiązany komentarz ↓
Pokaż powiązany komentarz ↓
Pokaż powiązany komentarz ↓
Pokaż powiązany komentarz ↓
Pokaż powiązany komentarz ↓
Do serii skocznych „gwiazd”
Czułem się jak po sztormie
Lecz tłum zagrzewał nas
Narastał szum i jazgot
I pułap się zatracił
Na znak, że w szkle znów widać dno
Kelner przyszedł z tacą
I było tak, że potem
W czas dziwnych opowieści
Jej twarz, już przedtem blada
Wpadła w bieli, odcień bielszy
To samo z siebie – rzekła
Jak jest naprawdę – widać
Lecz spojrzałem w swoje karty
I jej nie pozwoliłem
By w szesnastce dziewic Westy
Miała udać się na brzeg
I choć oczy miałem wciąż otwarte
Równie dobrze mógłbym zamknąć je
I było tak, że potem
W czas dziwnych opowieści
Jej twarz, już przedtem blada
Wpadła w bieli, odcień bielszy
To brzeg już – wyszeptała
Choć wokół było morze
Więc zabrałem ją przed lustro
I by mogła oprzytomnieć
Rzekłem – Tyś syreną chyba
i Neptuna pragniesz zwieść
Lecz tak smutny mi posłała uśmiech
Że od razu zgasł mój gniew
I było tak, że potem
W czas dziwnych opowieści
Jej twarz, już wcześniej blada
Wpadła w bieli, odcień bielszy
Jak muzyka jest chlebem miłości
Tak jej królem jest śmiech
A gdy tył się staje przodem
To bezecność cnotą jest
Moje usta, natenczas – jak kartka
Wyślizgnęły się mej głowie
I już śmiało daliśmy nurka
W to oceaniczne łoże