2Pac - I'm hustler

Pssst... psssssst... heyyoo...
Czy boisz się śmierci, czy chciałbyś żyć wiecznie
Powiedz mi, którą wybierasz?

Chcą mnie pochować, martwię się – tracę zmysły
Patrzę w lufę mojego pistoletu i moje widzenie się rozmywa
Rozpadam się na kawałki, czy jestem winny?
Modlę się do Pana, ale niestety mnie ignoruje, bo jestem winny
Pokaż mi cud, jestem beznadziejny – duszę się od dymu marihuany
Z każdym łykiem tracę koncentrację
Zasypiam na nabożeństwie, kiedy umrę?
Wiecznie paranoiczny i nerwowy, bo jestem na haju
Nie wspominaj pogrzebów, stresuję się, oszaleję
I wspominam tych gości, którzy zamordowali mojego kumpla...

Szmuglujący mijają
Mnie jakby mnie znali, uśmiechając się gdy śmieją
Wystawiam środkowy palec, po czym uciekam
Goście mnie nie lubią, bo jestem zbójcem i każdego dnia jestem łobuzem...
Szukając zarobku

Zastanawiam się, kiedy będę szczęśliwy, nic nie jest zabawne
Przebłyski strzałów, zrobiłbym wszystko dla pieniędzy
Gdzie zmierzam, odkryłem, nic mnie nie uratuje
Mój sąsiad rozmawia z tajnymi agentami
Wkładam niespodziankę do skrzynki na listy, mam nadzieję, że ją dostanie
Wszystkiego najlepszego, suko, wiesz, że nie powinnaś było tego robić
Każdego dnia ktoś umiera, czy ja jestem następny – komu mogę zaufać?
Czy będą prawdziwymi ziomkami, spojrzą na mnie zanim puszczą w eter?
Czy też mnie zabiją, gdy śpię, dwa w łeb
Gdy leżę w łóżku, cieknie krew na moje atłasowe prześcieradła
Czy jest niebo dla żula? Zaczynam podejrzewać
Tej suki zajętej, linia zawsze zajęta gdy dzwonię
Teraz mówi mi, żebym wpadł, kto jeszcze jest w domu?
Sprawdzam dom zanim ją zerżnę, więc jesteśmy sami
Po wytrysku wsiadam na autostradę – do zobaczenia później
Dla wszystkich graczy, patrzcie jak sprytnie gościu ją wykorzystał

Szmuglujący mijają
Mnie jakby mnie znali, uśmiechając się gdy śmieją
Wystawiam środkowy palec, po czym uciekam
Goście mnie nie lubią, bo jestem zbójcem i każdego dnia jestem łobuzem...
Szukając zarobku

Suka gada wszystkim koleżankom – że mogę ją ruchać jak żaden inny
Teraz inne baby chcą się ze mną przespać
Jestem pod presją, piję, niech mi ktoś pomoże
Wypijam piątkę Hennessy'ego, nie sądzę, że to zdrowe
Widzę wrogów, podkradają się, niech nie zmuszają mnie do strzału
Patrzę jak policyjne wozy, te skurwysyny mijają
Chcą mnie pochować, martwię się – nie ma potrzeby kłamać
Modlę się do Boga, żeby nie krzyczeć, gdy nadejdzie czas na egzekucję
Nie ma gdzie odpocząć, tracę ziomków, to jakiś dramat
Gdy byłem bogaty miałem prestiż, teraz jestem samotny
Kładę pistolet do głowy – i odmawiam modlitwę...
Widzę wizje własnej śmierci, Panie, czy jesteś tam?

Szmuglujący mijają
Mnie jakby mnie znali, uśmiechając się gdy śmieją
Wystawiam środkowy palec, po czym uciekam
Goście mnie nie lubią, bo jestem zbójcem i każdego dnia jestem łobuzem...
Szukając zarobku

Powiedz mi czy jestem zagubiony, bo jestem samotny
Myślałem, że mam przyjaciół, ale w końcu gość umiera samotnie
Nie ma gdzie uciec, jestem przerażony – i nikt się nie przejmuje
Zamknięta trumna na moim pogrzebie i nikt się nie pojawił
Czy jest przyszłość dla zabójcy? Zmieniam swoje podejście
Ale to wciąż nie daje mi gwarancji na kolejny dzień
Więc pozostaję zbójcem z pasją, wiecznie wystrzeliwując
Strzelam do tych skurwysynów w moim obłąkaniu
Zastanawiają się, czy jestem na drodze do piekła... cóż, piekło nie może być gorsze niż to, bo jestem w piekle teraz
Nie zmuszajcie mnie do krzywdy, nie chcę – ale zrobię
Widziałem zabitych ludzi z powodu rachunków telefonicznych
Nigdy nie umrę, wrócę
Odrodzę się jako pieprzony gracz
Uwielbiam to, bo w niebie nie brakuje G-ów
Mówię wam teraz, nie znacie mnie, suki... nie znacie mnie

Szmuglujący mijają
Mnie jakby mnie znali, uśmiechając się gdy śmieją
Wystawiam środkowy palec, po czym uciekam
Goście mnie nie lubią, bo jestem zbójcem i każdego dnia jestem łobuzem...
Szukając zarobku

Złodziej