Tekst piosenki:
Rozjebali hajs na głupoty
Zamiast słów - ploty
Zamiast dróg - płoty
Nóg z dupy powyrywanych za mało mi
Kto i gdzie rządzi, ha?
Chciałbym oddać CV do szefa
Luz na bani, ja poczekam
Bo coś czuję pani powie, że go nie ma
Ja sobie usiądę
Woda z ogórkiem, relaks
Dzisiaj będę prezydentem
Godnym wodzem, co wie jak i gdzie
Zrobię tak, że będzie pięknie
Posadzili mnie na tronie
Pytajcie o wszystko, chętnie odpowiem
Co z Bogiem?
Czy jest czy go nie ma?
I czy jedno albo drugie coś zmienia?
Pfff, gruby temat
Pozwól, że zacznę od przerwy
—
Nic to nie dało, wybacz
O co innego pytaj
Tyle jest pytań, a ty trudne zadajesz
Kto cię wpuścił?
I w ogóle mi tu jest za dużo ludzi
Kto im mówił gdzie ja mieszkam?
Od Leszka? Ta brunetka?
Dobra, nieważne, bo mam sucho w gardle
I chcę bang bang boogie aż do rana
Nowe święto narodowe, wszyscy w piżamach
Zbieramy się u starszych Amara
Fajno, jestem prezydentem
Dobrze się bawię
Fajno, jestem prezydentem
Super się rządzi tym
Po-po-trwało tydzień, później to nazwali długi weekend
Później mieli żal do mnie chłopoki, że ja mam immunitet
I że oni też chcą, żeby omijać policję
Może okruszek by się znalazł?
Vito Bambino, weź zaradź, aha
Daj mi dwie, maks trzy na tele
Zara wszystko zmienię
Halo, mówi król twój, słuchaj mnie uważnie
My tutaj z Frankiem doszliśmy do wniosku, że od dzisiaj nie karamy już za chaszcze i manie
Nowe, ważne zadanie mam dla was, woo
Każda pszczoła dostaje ochroniarza 24/7 i od zaraz
Tyle
Ja tymczasem się oddalam, bo czekają na mnie placki ziemniaczane firmy mama
Niby na to, ale z tatą umówiłem się na browary i balkon
Gadanie o ważnych sprawach
Masz bro, synu, siadaj, opowiadaj
Jak to jest być prezydentem?
Dramat, nic nie rozumiem
Wszyscy obrażeni, że długo nie odpisuję
Mówią "Miałeś zmienić kraj, a tu hummus"
"Miał być lojal wobec ludu"
Kiedy ja naprawdę próbuję co mogę
Przemawiałem do UN z megafonem
I wymyśliłem język, w którym brakuje słowa wróg
Pojawia się jedynie w synonimach pieniędzy
Rób co możesz i może to wystarczy, bo
Jak nie ma rakiet to nie trzeba tarczy
Każdy o swoje walczy
Każdy na swojej planszy
W podbramkowej nawet pudel warczy
Patrz
Teraz zwracam się do dzieci
Nie ufajcie garniturom, nie ufajcie sieci
Będą wam oferowali różne rzeczy
Furę i bzdurę o przyszłości w biurze
Nie dajcie się
Poznawajcie się
Przede wszystkim uśmiechajcie się
Nie dzielimy na kolory dłużej
Niby wiadomo, ale widać do niektórych nie dotarło
Słoną mamy skórę wszyscy
Tak samo nam się pot błyszczy
Woda, chleb i kieliszki
Bądźcie bliscy
Od razu
Okazuje się, że później nie ma czasu
Podaję dalej prezydenta
Mi nie wyszło
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu
Komentarze (0):