Ceza - Feyz Al

Czas płynie albo bierz dużo gotówki schowaj do kieszeni są pieniądze albo ich brak filozof dziadek Korkut nie pytaj książki rzuć tam przeklęta ta historia bądź jak mucha do Holocaustu niech się kończy jeśli to zależałoby ode mnie niech pada deszcz monsunowy i gasi wasze płomienie wasza wojna nie ma honoru honor już dawno ją opuścił śmierdzi panicznym strachem ta społeczność syn i córka to syn i córka tej społeczności a ty nie mogłeś sprzedać swojej córki przyprowadź swoją matkę teściowa cię ugotuje dokończ pracę i tak znajdziesz sobie żonę koniec w komisariacie czarna wdowa z zamarzniętą krwią bez prywatności bez sądu może nie ma też karnetu to załatwcie sprawę szybko kara w tym rapie to trochę smutku niektórzy zakładają stragan inni budują sceny niektórzy rzucają błotem inni fałszerze pieniądze za chwasty inni upijają się winem nie widzą przyszłości czy to mężczyzna w garniturze jego mundur a przyszłość wszystkich młodziaków to krwawa zatoka to odpuść prześwietlenie może przeważyć nie ma zdrowego rozsądku nawet pusta tolerancja zniknęła jesteś najedzony jestem najedzony ale większość z nas głodna nasza Anatolia pytaj czarna peleryna Efe żona trucizna nie pytaj to karykatura mojego kraju a my śmiejemy się z siebie zastanawiam się dlaczego napięcie u szczytu to społeczeństwo oszalało a ja widzę na horyzoncie

Weź przykład z tej prawdy nie bój się nie lękaj się nie cofaj się jest nadzieja kto zawróci i skrytykuje, nieważne, dobry wieczór wam wszystkim

Nie pytajcie mnie o znaczenie tego, co napisałem, to moje znaczenie strażnicy odejdźcie i nie uderzajcie mnie ostrogą nie kopcie dziennikarza jestem niczym dlaczego mam rap to słowo po co i nie będę przyjmował nienawiści żadnego gnoja dla mnie dla przysięgi schowajcie rap język biczujcie i ten zgniły abstynent niech skończy jego świat nie załatwi sprawy pocałunek na jego wargach pęcherz a w jego uszach kolczyk i bądźcie odważni trzymajcie głowę wysoko kopnijcie ja biegnę do zwycięstwa nie martwcie się o mój los bądźcie pewni spalicie Victora to pierwszy runda rapu na szczycie pipka stąpaj na nią popisuj słowne góry nie bierz broń społeczeństwo się zniszczy niszczyciel jest czy jest marka wszyscy różni ich ojcowie krwawi mają rację ich głowy fałszywe celował powiesił znika w swojej opowieści będzie wielu którzy uwierzą to rywalizacja zmęczyła mnie ta rola zmęczyła mnie ta droga byłem zawsze wycelowany w gorzkie rozważania wpisy na Słowniku Ekşi nikt nie mógł wytrzymać srając w jedzenie jestem szalony, a on niech idzie brać biegacze co mi tam to niech pozostanie w tyle karm wronę, a ona wydziobie ci oko tej nocy niech usłyszą moje ostatnie słowo pozdrowienia dla mojej rodziny i przyjaciół wciągnęli mnie do wojny

Weź przykład z tej prawdy nie bój się nie lękaj się nie cofaj się jest nadzieja kto zawróci i skrytykuje, nieważne, dobry wieczór wam wszystkim

Nikomu nie powiem, żeby umarł za mnie może powiem znajdź kogoś kto kocha ale teraz jestem bardzo zły ja jestem spokojny jestem szanowany hej hipokryto hej oszust najpodlejszy zbliż się do mnie wszędzie buntów przypadki każda złożona część nie ma remedium mówią że znalazł swoje przeznaczenie oderwało mu rękaw w pralni i ostył w kotwicy okręt majaczy w kontakcie ma reputację czczą go jak bożka faworyzuje go jak faraona śmierdź niech zrobisz mi diss co to za bunt ten wielki Stambuł ograniczyć za pomocą człowieka rap idzie prosto z serca a ty uciekaj ode mnie tak samo jak ja od ciebie inny ja wcześniej wstałem niech płynie mój rap pióro pisz ty milcz przystojniaku!!Pióro w mojej ręce na plecach ciężar duży szacunek dla pióra nie okazuje nikt napisałem wszystko i jestem przeciwny wojnie ale uważaj synu kara ma czarną listę mr.duba gałązka pozdrowienia z wąskich ulic kto zawróci i skrytykuje nieważne dobry wieczór wam wszystkim

Weź przykład z tej prawdy nie bój się nie lękaj się nie cofaj się jest nadzieja kto zawróci i skrytykuje nieważne dobry wieczór wam wszystkim

Weź przykład... Weź przykład... Weź przykład... Weź przykład... Weź przykład...