Dead Kennedys - Chemical Warfare

Oni, na dole, w arsenale, trzymają gazy paraliżujące
Strzeżone dzień i noc przez zamknięte w klatkach białe króliki
Siedziałem tam tyle lat
Zamierzam to mieć
Przebijam się przez ogrodzenie, wbiegam właśnie tam, łapię to i wariuję, wariuję, wariuję, wariuję

Teraz mam swój własny gaz musztardowy w swojej kieszeni
Wspinam się na gałąź drzewa i upuszczam go
na klub country pełen sobotnich golfistów
bym mógł patrzeć, jak umierają dusząc się i trzęsąc się w konwulsjach
Wariuję, wariuję, wariuję, wariuję, wariuję, wariuję

Chemiczne działania wojenne, chemiczne działania wojenne
Chemiczne działania wojenne, działania wojenne

Panika w powietrzu
Widzę uciekających bezgłowych tchórzy
Głowa kart golfowych rozpada się
Pękające głowy szeroko otwarte
Zarysowuj trawę, panie, nie możesz oddychać
Przewracasz się i zwijasz z bólu na tym polu golfowym
Zaczynając podnosić się
Łapiąc kije golfowe, pozwól, że zobaczę, jak wrzesz

Żółte powietrze
Żółte chmury
Zdmuchujące te zawody golfowe
Drażliwe, aż do dotyku
Kosząc zieleń
Kierując się prosto do wielkiego domu klubu
Gdzie wypchany klub country
Tryskające życiem panie, takie beztroskie
Zrelaksowane, pozujące obok basenu
Gibkie, wiotkie z wytrawnym martini
Aż...