Tekst piosenki:
Zaśpiewam wam liryczną pieśń
O tym, co przeżył jeden teść.
On w swej synowej kochał się,
I strzegł jej z synem w noc i w dzień.
Przewrotna piękność była z niej,
Dla obu był to w serce cierń.
Drżeli ze strachu cały czas,
By nocą nie czmychnęła w las.
Bo w lesie żyli nie od dziś,
Z nudów tu można było wyć,
Do miasta było kroki dwa,
A miasto kusi proszę was.
Mieszkali w trójkę w głuszy tej,
Internet, radio, wiatru jęk.
Czasem ktoś zajrzał, szczeknął pies,
Bez celu wlókł się dzień za dniem.
Aż raz czmychnęła oknem w noc,
Wzięła samochód, flaszkę, koc.
Na leśniczego wzięła kurs,
A nie był on szafarzem cnót.
Do miasta pędzą w ćmę iw mrok,
On z gwinta ciągnie jak ten smok.
Już hotel wzięli, szafa gra,
I zamawiają, co się da.
Jedzenie, picie, serwis ful,
Tańce, łamańce, szampan, lód.
Hulali do białego dnia
I był to istny zmysłów szał.
Nie upilnował mąż i teść,
Tej, co kochała życia treść.
Bo była młoda co tu kryć
I pełną piersią chciała żyć.
Młodość z pięknością - koktajl cud,
Pić można duszkiem niczym miód,
Dzielić się pięknem tu i tam,
Szlachetna rzecz to a nie chłam.
Nie można aż tak chytrym być
Ukrywać piękno w lesie gnić,
Trzeba go trochę innym dać,
By mogła żyć estetów brać.
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu
Komentarze (0):