Tekst piosenki:
Ja byłem duszą towarzystwa
I śmiało mogę mówić że,
Mą ksywkę, imię i nazwisko,
Znali na pamięć w KGB.
Kochała mnie cała ulica,
A Ryski Dworzec lubił mnie.
Śledził mnie tajniak i milicjant,
Ja olewałem to, pal sześć.
Miałem ja mir wśród doliniarzy,
A urki szanowali mnie,
A sam naczelnik Igor Jaszyn,
Już któryś raz się na mnie wściekł.
Pracą się nigdy nie skalałem,
I nie tęskniłem ja do niej.
Sprzedał mnie wspólnik, nie płakałem,
A potem dołek, czarny chleb.
Naczelnik z mety mnie przyszpilił,
Na przesłuchaniach wpadał w szał.
Coś tam mu trułem, on się krzywił,
Myślałem tylko jak stąd zwiać.
Mówię do niego: „Naczelniku!
Mokra robota - nie mój styl.
Śpię tu jak hrabia na sienniku
I w dupie mam sowiecki dryl.”
W sądzie mówiłem, grunt się nie bać,
I ogłosili wyrok mój.
Dostałem pajdkę tak jak trzeba,
A prorok zimny był jak lód.
Ten mój papuga był z urzędu,
Coś tam nawijał albo spał.
A prorok dla mnie chciał z rozpędu,
W srogim reżimie dziesięć lat.
I od tej pory moja twórczość
Ustała aż na dziesięć lat.
Po co być duszą towarzystwa,
Gdy towarzystwu duszy brak.
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu
Komentarze (0):