Tekst piosenki:
[I]
Szósta trzydzieści, tak! Po raz kolejny klikam drzemkę
Nie chce znowu mi się wstawać, życie nie jest takie piękne
Kiedy uświadamiasz sobie, że się znów koło zatacza
Ciągle monotonna praca - odjeb swoje no i wracaj
Do domu gdzie syf, nie ma nikogo, nie ma nic
Tysiąc czterysta z hakiem, cóż trzeba jeść i pić
Trzeba opłacić czynsz, bo ze schronu też wylecisz
Żeby wiązać koniec z końcem znów zbierasz czyjeś śmieci
Patrzysz przez okno na dzieci, one są takie niewinne
Kiedyś też taki byłeś, jakie to wszystko jest dziwne
Nagle przychodzi czas, kiedy masz tylko siebie
Nikt Ci już nie pomoże, kiedy upadniesz na glebe
I nie masz po co krzyczeć, apatia dalej wrząca
Każdy ma swoje problemy, więc do Twoich się nie wtrąca
Czasami jest tak, chciałbyś wszystko zaprzedać
Nawet swoją własną duszę, by móc tylko się najebać
Zapomnieć o problemach, o tym, że w ogóle żyjesz
Żeby przerwać złudne wizje w których wkładasz sznur na szyję
Potem zaciskasz pięści, piach przez nie przelatuje
Tak jak lata przemijają, nikt tego nie kontroluje
Nie da się już cofnąć czasu, sam wiem jak to boli
Czas to jest wybiórcza kurwa i się z nami nie pierdoli
[Ref]
I tak naprawdę tylko sen jest całkiem bezpieczny
Kiedy odtwarzam świat w głowie nie jest taki niedorzeczny
Wszystko zdaje się być proste, już nie muszę nigdzie gonić
Nie muszę grać debila by się z tą ziemią oswoić
Może uda się wyzwolić chociaż to co jeszcze kocham
Jak na razie siedzę sam i tylko kurwa szlocham
Już nawet nie chcę walczyć, myślę, że wcale nie warto
Bo po każdym moim ciosie wpadam coraz głębiej w bagno
[II]
Nie mam już cienia, nawet on chyba spierdolił
Chociaż nie wiem czy to źle, jakoś mnie to nie obchodzi
Prawie jak podczas powodzi, jesteśmy tacy mali
Ratują tępe odruchy, dlatego tacy wytrwali
Będziemy wiecznie stali odpierając te ataki
Myślałem, źe damy radę, dziś emocjonalne wraki
Zimny, pusty pokój w kącie gdzieś tam odlatuję
Retrospekcja? Skądże, zawsze co innego czuję
Bo nawet takie szuje jak ja dotyka strach
Wczoraj śniłem o przyjaźni, dzisiaj ciągle tylko piach
Tak jak widać nawet w snach, łaska boża opuściła
Miłość stwórcy względem mnie za życia już udusiła
I nie wiem dlaczego,, co znowu zrobiłem
Wyciągam biała flagę, zły w niej ukryję
Nie chcę by ktoś widział, zawsze to w sobie dusiłem
A teraz całkiem pękłem, się po prostu roztworzyłem
Rozlał się mój świat i rozsypał po tunelu
Zamiast światełka na końcu pożarł kurwa resztkę tlenu
Zgasił tą iskrę którą kiedyś miałem w sercu
Teraz krzywdzę bez namysłu, chociaż nie ma to sensu
ale co go posiada spośród tych wszystkich emocji
Mówią, że człowiek się zmienia, a jednak dalej prosty
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu
Komentarze (0):