Oxon - Z nurtu

Usiądź wygodnie odpal audio, bata
Będziesz pływał albo latał
Mógłbyś tak do końca świata
Siedzieć bakać, jak co lata
Zamiast na automatach
Żyć jak wskaże automapa
Popierdolił system, oczywiste że stwarza go szatan
Dla wielu brzmi to groźnie synu
To zaraz znów się rozpocznie, gdy odpoczniesz z tyłu
Ale stój, zaraz dotknie cie luz, spokojnie chilluj
Luz to plus udowodnię tu że to nie minus
Że to nie prawda, że w żetonie tonie cała rapgra
Momentalnie wyłączone tv, wielki brat nas nabrał
Powrót do klasyki udowadnia, to w nas rap gra
Nikt nam go nie zabrał, już czas puść bas na kwadrat brat
Kiedy popłynie wypełni przestrzeń, przejmując serce, bujając łeb
Myślami wznieś się, prędko powietrze głęboko więź weź ze sobą zlep
Wiem że na szczęście masz takie miejsce, gdzie żyjesz życiem rzez duże Ż
Gdy płyniesz dźwiękiem liczą się pętle, nie liczy się, ? nie liczy się, ?

ref. x2
W chuj lubię kiedy, w chuj lubię kiedy nuta z nurtu wyrywa mnie
Bym mógł tu jej wtedy słuchać
W chuj lubię kiedy z buntu się rodzi spokój, luz
W świecie dziwnych subkultur, ogromnych bloków

Wielu narzeka na to miasto, nie wystawia nosa
Kiedy opada rosa, miasto przeraża ich jak Barbarossa
Czarna noc a wokół nas blask nie pogarda w oczach
Za dnia chociaż widać to tak prawda nas ogarnia popatrz
Noc, daje ostoje i odpoczynek
Niektórzy tu rosną w siłę, ja trochę ją roztrwoniłem
Robię tak non-stop, gdy robię skok stąd w inną godzinę i są to chwile
Kiedy jest noc to jedyne pod co mogę tu płynąc to bit, no to płynę
Nie potrzebuję jednak słów by stworzyć więź i znów do boku się pojednać znów
Kiedy spokój rodzi flow rusza się nie jedna z głów
Nikt nie zastanawia się już, gdzie jest nasz grunt
To potrzebne żeby czasem usiąść, zatrzymać zegar
Nie da, się ciągle biec i uwagę mieć na sprzedaż
Jebać, że mówią "wieczna bieda więc biec na medal trzeba"
Gdy dotykać nieba chcesz to też rozwagę miej jak Dedal

ref. x2
W chuj lubię kiedy, w chuj lubię kiedy nuta z nurtu wyrywa mnie
Bym mógł tu jej wtedy słuchać
W chuj lubię kiedy z buntu się rodzi spokój, luz
W świecie dziwnych subkultur, ogromnych bloków