R.E.M. - Saturn Return

Łatwo jest dźgnąć się palcem prosto w oko
Trudniej polubić siebie, trudniej spróbować

Te pozy na Elvisa,
Pocztówki i kauczuk
Róże po dolarze za korzonek
Wszyscy śpią albo uciekają stąd
Kluczyki w chłodziarce, trzecia nad ranem.
A Saturn nie mruga do nikogo
Jest sam dla siebie,
Ofiarowuje.

Ostatnia zmiana w spożywczym gasi światła
Teleskopowy dach wyciąga się do północno-wschodniego nieba
Wciągasz drabinę i jesteś najmądrzejszy
Podziwiasz widoki i odkrywasz,

Że Saturn nie orbituje wokół niczego
Jest sam dla siebie,
Uciekł ze swej przystani.

Trudniej jest popatrzeć samemu sobie w oczy,
Łatwiej odlecieć

Na twym przegubie linie układają się w drabinkę
Widziałeś i zakreśliłeś horyzonty
Matka była trudnym człowiekiem, płakałeś przez nią
Zasłoń lustra, popatrz w niebo

Wspinasz się do swego odrzutowego triumfu
Podnieś się i wyciągnij ręce

Saturn nie orbituje wokół niczego
Jest sam dla siebie,
Uciekł ze swej przystani.

Saturn nie orbituje wokół niczego
Jest sam dla siebie,
Uciekł ze swej przystani.

Saturn powraca gdy ścigasz jego księżyce
Rzuć je w nowe przyciąganie

Trudniej popatrzeć samemu sobie prosto w oczy
Łatwiej dźgnąć się palcem prosto w oko, kaszka z mleczkiem
Łatwiej wystartować, ciężej lecieć
Ciężej obudzić Galileusza