Slot (Слот) - Кома

Przypadkowe cyfry zmęczonych godzin
Idą jak w malignie - krok do tyłu, dwa do przodu
Zawiłym szyfrem, zagadką bez słów
Obliczają, kiedy przyleci samolot
I przyniesie cię tutaj
[spadamy, jak w kinie
nie byłoby smutno, byłoby śmiesznie]
I będziemy na zawsze
[jak zwykle bóg i diabeł jednocześnie]
Razem...

Krzyk wygasł w oknie domu
Świat bez "nas" - impas, śpiączka

Po kropli z kranu - pół grama dziennie
Odmierza się czas w jednostkach zerowych
Jestem raną szarpaną, bezpośrednim celem
Blady cień z głową w pętli
Stoję na cienkiej igle
[tak, to po protu piekło - siedzieć w raju
i widzieć twoje spojrzenie, a w nim cały twój ból]
Zagubiona na krawędzi
[nie poddawaj się, żyć - znaczy walczyć]
Otchłani...

Wloką się dni, sama w domu
Strach, ściana, ślina, śpiączka

Stąd całe zło widać w czerwonych barwach
Jesteś bezsilny, to obelżywe i złości potwornie
Dusza jest niedołężna bez zwykłego ciała
Ale również drży, gdy moja miłość odchodzi
Procedura jest poza emocjonalną granicą
Rozpoznanie trupa, jak w wiadomościach mówią - ciała
Musisz być silna - a ja już nic nie muszę
Chociaż - przyleciałem, bo ty tak chciałaś

Lód stygnie w moich rękach
Deszcz tryska mi w oczy
Zero, w duszy ślady włamania
Sama jestem już śpiączką