Tekst piosenki:
[Intro: Buka]
Ta, ta, ta, pluje rapem jak jadem
Pluje rapem jak
[Zwrotka 1: Buka]
Pluję rapem jak jadem, karate to flow
A ma broń to sennheiser, mikrofon
To tarcza, a karta to pancerz
Te kable to lanca wybrańca, upadniesz, nie żyjesz
Pociski wbite w magazynekm moje zwrotki jak cynek
Kołowrotki, ich zwrotki ostre jak sztylet
Tysiąc stopni w mej kopii, wylew to jak Etna
Milion dioptrii w mych ślepiach
Płynę pod bit jak płetwal błękitny
Moja puenta cięta jak nigdy
I gdy moja kwestia, to moje widły
To przestań być naiwny
No, bo to syf niszczy jak toksyny
Dźwięki maszyny to kołczany
Tkany rap wypierdala jak karawana
Z bombami, te drumy to mój dynamit
Lont odpalany cannabinolami
[Zwrotka 2: Skor]
Wyobraź sobie obraz z pola bitwy i zamilknij
Ja i dwa, dwa i ja, nabite do pełna magazynki
Idz z tym hasłem, wiadome, bo zabijam mikrofonem
A słowa to me pociski, czujesz? Koniec bliski
No to spróbuj dogonić kulę, wkomponować się w kuli strumień
Bo już dosyć w puli trumien, no bo ten flow to nunchako
Bedoka i detonator, egzekucja twarzą do ściany
Biada pokonanym, pluję jak kobra w membrany
I co, brat? Chujoza co? Ta, niezbyt szczodra od lat
Morda, no bo ten obraz dla dobra obrad, obrać trzeba
To jak fobia, jak febra, aż od objaw żebrasz
Sum of the Styles, przepowiednia się spełnia
[Zwrotka 3: Buka]
Prze to powiadam, jak lawa tu na Ciebie spada
Napada jak deszcz, pada ciecz w wodospadach
Mój wers to katana, kwas pętla dobrana
Hałst powietrza, awaria, rozpieprza malaria
To wariat, ogarniaj, wariant utajniam
Ma armia zagarnia twój cel, kwarantanna w terenie
Podziemie skażone płomieniem
Me tchnie dosięgnie Cię rentgenem
Pierwej na podczerwień perwers
Strzelam celnie w cel ten
Me spojrzenie to przepowiednie, to pewne
Konkretnie to pęknie, rozpierdoli serce
Hertze to legiony me, motyw to sensei
Dźwięk entymologii mej, klony to werble
Sens błogosławiony, te strofy mym berłem
Wiem, ochrzczony piętnem, te plony mym dzieckiem
Tnę z każdej strony, więc pomyśl nim chwycisz to w ręce
[Zwrotka 4: Skor]
Ręczę, no, bo nie wiele więcej mogę
No, bo, gdy miele MC, ogień w ciele
Zatem wcielę elementy w obieg
Dziele ewenementy na połowę człowiek
Mam patenty, strzelam słowem jak rewolwerowiec
To wiedz, po raz enty, eksperymenty na tobie
Bo to sen Ci spędzi z powiek
To jak powiew, rozwiewający mgłę na pustkowie
Mknę jak naboje, wycelowane w Twoją głowę
Więc chwycę te dane, pozamiatane masz tutaj ziomek
Jak tym zionę jak flamethrowrer
Bo fame pierdole, dwie eski, eSKaOeR
Padasz na deski, game over
[Zwrotka 5: K2]
Spójrz na mnie, na me piekielne płomienie w oku
Jestem cieniem, spojrzeniem sieje spustoszenie wokół
Spójrz w me oczy, odczytaj co drzemie we mnie w środku
Tu ziemię pogrożę,książę mroku, Nosferatu
Przebudzenie ze snu jak Marcus, ja tu
Ratuj się kto może, stworzę zagrożenie do kwadratu
Fatum, rzucam się na tłum i zabijam wnet
Jak wampir i zagryzam zęby, i zasysam krew
Przybywam, nazywaj Samuraj Ka Dywa
Na ziemie falami spływam, to, gdy dogorywa rywal
Ja cieniem za plecami Wam i z wiwatami wygrywam
Rydwanem porywam Was i potem wyrywam mózgi Wam
Jam Pan nocy, podejdź i spójrz w moje oczy
Mam w sobie uosobienie przemocy, jak w Kambodży
Spójrz we mnie, zła epidemie, Damien jestem
Jestem cieniem za plecami
Mój poczujesz oddech jeszcze
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu
Komentarze (0):