Tekst piosenki:
Zwrotka 1:
Jedzie, nadjeżdża, prędko się toczy,
leci, zapierdala, zza rogu wyskoczy.
Co to? To nasza maszyna tak tańczy -
- kolor wściekłej pomarańczy;
myka prędko, szumi, wyje,
silnik gada, sam się myje;
biegnie żwawo, to nasza maszyna;
jak leci dwie stówy - czasoprzestrzeń zakrzywia.
Refren:
To Bzyk leci - jak szalony,
zrywa dachy, niszczy domy;
to nasz samochód wymarzony;
wskakuj do nas przez luk bagażowy;
Bzyk leci, tak zakurwia,
że się już bagażnik urwał;
mało pali, lubi dzieci,
to nasza fura, aż grzmi jak leci.
Zwrotka 2:
Nie ma nikt takiego wozu,
co przenosi rok do przodu;
jest na gaz i wodę święconą;
jak jedzie dwadzieścia - opony mu płona,
jak jedzie czterdzieści - jest jeszcze gorzej,
niszczy wszystko, co na dworze;
a gdy stuknie mu jakieś sześćdziesiąt,
to przez okna wióry lecą;
a gdy jedzie osiemdziesiątkę
i wjedzie na łąkę, to trawa się zwinie;
gdy jedzie setka to każdy ginie -
- każdy, kto myśli, że go wyminie
a gdy jedzie sto dwadzieścia,
to Schumacher przed nim spieprza;
a gdy sto czterdzieści zapierdala,
to za nim na drodze wytwarza się fala.
Refren:
To Bzyk leci - jak szalony,
zrywa dachy, niszczy domy;
to nasz samochód wymarzony;
wskakuj do nas przez luk bagażowy;
Bzyk leci, tak zakurwia,
że się już bagażnik urwał;
mało pali, lubi dzieci,
to nasza fura, aż grzmi jak leci.
Zwrotka 3:
Jak lecimy sto sześćdziesiąt,
to przenosi nas w czasie aż o miesiąc;
a sto osiemdziesiąt gdy jedziemy,
to w powietrzu tankujemy;
gdy dwieście nas wiezie, taka heca,
dymi się z niego normalnie jak z pieca;
a trzysta sześćdziesiąt kiedy bryka,
to dopiero wtedy licznik zamyka;
z tego Bzyka każdy jest dumny,
mknie tak szybko, ze wytwarza pioruny;
wszystkie latarnie, każdy wibrator,
zasila jego akumulator;
co tak leci, Mikołaj? A nie,
to nasze jeden dwa sześć pe
i powiem wam teraz, że mimo wszystko
dupom w nim wieje wiatr w piździsko;
Bzyk leci, choć bezcenny,
nie jest jeszcze wiatroszczelny;
lubi nurkować, gdy zdarzy się szansa;
umie ułożyć nawet pasjansa;
obsługa Bzyka nie jest łatwa,
jak osiąga prędkość światła,
ale walić to, jest potężny,
jak maszyna do pieniędzy.
Przejście:
Wierzbica pięćset milionów dwieście czterdzieści dwa tysiące trzysta sześćdziesiąt pięć przecinek siedemset czterdzieści dwie tysięczne;
to nasza prędkość do chuja wafla
sprawdź ją;
a co teraz leci? co? no co?
Refren:
To Bzyk leci - jak szalony,
zrywa dachy, niszczy domy;
to nasz samochód wymarzony;
wskakuj do nas przez luk bagażowy;
Bzyk leci, tak zakurwia,
że się już bagażnik urwał;
mało pali, lubi dzieci,
to nasza fura, aż grzmi jak leci.
To Bzyk leci - jak szalony,
zrywa dachy, niszczy domy;
to nasz samochód wymarzony;
wskakuj do nas przez luk bagażowy;
Bzyk leci, tak zakurwia,
że się już bagażnik urwał;
mało pali, lubi dzieci,
to nasza fura, aż grzmi jak leci.
To Bzyk leci - jak szalony,
zrywa dachy, niszczy domy;
to nasz samochód wymarzony;
wskakuj do nas przez luk bagażowy;
Bzyk leci, tak zakurwia,
że się już bagażnik urwał;
mało pali, lubi dzieci,
to nasza fura, aż grzmi jak leci.
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu
Komentarze (0):