Tekst piosenki: Zmaza - Zegarek
Raz… Dwa…Trzy… Czteryyy…
Poznali się w pociągu, trasa Berlin – Koszalin.
On mówił o brylantach, zegarkiem się pochwalił.
Jej ojciec to jubiler więc znała się na rzeczy,
Diamentowe szkło i złoto do tego bardzo świeci.
To wystarczający powód aby dalej brnąć w rozmowę,
Pokazała mu pierścionek i łańcuszek na nodze.
Rozmowa niczym pociąg coraz bardziej się rozpędza,
On w niej widzi bratnią duszę, ona przyszłego męża.
Oprócz nich pusto w przedziale, on wyciąga z torby wino,
Dlaczego się nie napić tutaj z taką dziewczyną? / x4
Porucznik Frankowski nienawidzi swej roboty,
Nasyp kolejowy plus denat to kłopoty.
Brak śladów morderstwa, nie ma żadnych świadków,
Wszystko wskazuje, że doszło do wypadku.
Co czuje Frankowski – pustka w głowie i nic więcej,
A przed nim leży trup bez zegarka na ręce!
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu