W snach widzimy to, co jest nieuchwytne
Po przebudzeniu, świat jeszcze przez chwilę wydaje się niewyraźny
Po naszym rozstaniu, a przed ponownym spotkaniem
Odgarniam śnieg w poszukiwaniu wiosny; zapalam latarnie, aby wydłużyć dzień
Stojąc w środku burzy, mylnie wierzę, że zostawiliśmy przeszłość za sobą
Kto z nas, wędrowców życia, jest prawdziwym szaleńcem?
Setki duchów przemierzają opustoszałe miasto; ile razy wybrzmiał dźwięk fletu?
Jaka pieśń może rozbrzmiewać w takim momencie?
Samotna dusza roztrzaskana w pył
Odnalazła schronienie na krańcu świata wśród wiecznej nocy
Słucha, jak ktoś śpiewa w stronę świata poza czasem, gdzie dni mijają w mgnieniu oka
Życie i śmierć są nieokiełznane, wypełnione radością i nienawiścią
Pytam strun, ile razy posyłały moje życzenia w dal
Niech ta bezimienna pieśń, będzie obietnicą na całe moje życie
Ten, który podróżuje daleko, nie zatrzymuje się w jednym miejscu
Ten, który powraca, błąka się już od dłuższego czasu
Przed naszym rozstaniem, a po ponownym spotkaniu
Przekraczamy leśny strumień, białe chmury unoszą wino
Stojąc w środku burzy, mylnie wierzę, że nikt mnie nie rozpoznaje
Kto z nas, gości na tym świecie, może pozostać obojętny na uczucia?
Delikatna bryza przemierza to stare miasto; dźwięk fletu wybrzmiał ponownie
Jaka pieśń może rozbrzmiewać w takim momencie?
Samotna dusza roztrzaskana w pył
Odnalazła schronienie na krańcu świata wśród wiecznej nocy
Słucha, jak ktoś śpiewa w stronę świata poza czasem, gdzie dni mijają w mgnieniu oka
Życie i śmierć są nieokiełznane, wypełnione radością i nienawiścią
Pytam strun, ile razy posyłały moje życzenia w dal
Niech ta bezimienna pieśń, będzie obietnicą na całe moje życie
Ten, który podróżuje daleko, nie zatrzymuje się w jednym miejscu
Ten, który powraca, błąka się już od dłuższego czasu
Przed naszym rozstaniem, a po ponownym spotkaniu
Przekraczamy leśny strumień, białe chmury unoszą wino
To dawny towarzysz, skąpany we krwi, pośród burz i wiatru
W cichym miejscu między niebem i ziemią rozchylam usta
Łagodnie śpiewam w stronę świata poza czasem, gdzie dni mijają w mgnieniu oka
Moje lodowate ostrze, które uderza w jednej chwili
Nie pomoże mi uciec od uczuć, które wciąż mieszkają w moim sercu
Niech ta bezimienna pieśń, będzie obietnicą na całe moje życie
Samotna dusza roztrzaskana w pył
Odnalazła schronienie na krańcu świata wśród wiecznej nocy
Słucha, jak ktoś śpiewa w stronę świata poza czasem, gdzie dni mijają w mgnieniu oka
Życie i śmierć są nieokiełznane, wypełnione radością i nienawiścią
Pytam strun, ile razy posyłały moje życzenia w dal
Niech ta bezimienna pieśń, będzie obietnicą na całe moje życie
Historia edycji tłumaczenia
Komentarze (0):