[Hansi Kürsch:]
Dzikie gaje, święte tereny gasną w bezmiarze.
Matko Księżycu, rzuć zaklęcie na te pola.
Niech gałęzie rysują widmowe cienie na szlaku,
Do innego świata.
[Tobias Sammet:]
Gdzie zamek spogląda w dal na dolinę.
Gdzie otrzymuję całą miłość, którą pragnę.
Nie bojąc się wschodzącego słońca, obnażającego moją kruchą duszę.
[Hansi Kürsch:]
Zimny jest wiatr,
Przynoszący przejrzystość.
Czas pędzi,
I nic nie pozostanie.
Nie ma chwały podczas ostatniej podróży do domu…
[Tobias Sammet:]
Patrząc w dół z jasnego sklepienia nieba,
Na ocean bieli,
Który topi cały hałas i wyrok,
I szał w pustych oczach.
Naiwny, jestem zagubiony w mojej wyobraźni.
Duszę się marzeniem o miłości, wyczekując
Na godzinę, w której zostanę przywołany do
zrozumienia.
I zobaczę to wszystko przed moimi oczami.
Niebo wlecze się w dół wzgórza,
W martwe drzewa na ziemi.
Powiadają.
[Hansi Kürsch:]
Zjawy płoną i wyrzucają się, i wznoszą,
By zmieszać się z niebem
I wziąć wszystko to, czego nigdy nie miało być.
[Tobias Sammet:]
Ogień w ciemności dla głupca, pozwoli znaleźć mu drogę.
Pozwoli biec i nigdy nie uciec.
Czy to miłość, która jarzy się w ognistym sojuszu?
Naiwny, pewnie żyjący w kłamstwie?
[Hansi Kürsch:]
Samotne serce w niekończącym się wersie.
[Tobias Sammet:]
Oh krucze dziecię,
Krucze dziecię.
[Jorn Lande:]
Oszałamiający i obcy
Zapach wiosny i kwitnącej wiśni,
Słodka woń deszczu,
Wzywają ciebie.
Zdumiewające jakie to jest,
Inne niż zwykło być,
Kiedy jesteś zmuszony być
za glifem samemu.
Dzwonienie dzwonu.
Czy jest ktokolwiek, kto powie mi co oni chcą powiedzieć?
[Tobias Sammet:]
Głosy dobiegają do mnie przez cały czas,
Ale ich języki nie przenikną
Przez mą duszę.
[Jorn Lande:]
W twoim odmiennym stanie umysłu,
W próżni ścigasz światło.
Twój władca w swym niezadowoleniu,
Wypiera się korony stworzenia,
Musisz myśleć, że jesteś.
[Tobias Sammet:]
Ogień w ciemności dla głupca pozwoli znaleźć mu drogę.
Pozwoli biec i nigdy nie uciec.
Czy to miłość, która jarzy się w ognistym sojuszu?
Ogień w ciemności dla głupca pozwoli znaleźć mu drogę
Pozwoli biec i nigdy uciec.
Czy to miłość, która jarzy się w ognistym sojuszu?
Naiwny, pewnie żyjący w kłamstwie?
Samotne serce w niekończącym się wersie.
[Jorn Lande:]
Lekka bryza w koronach wierzb.
Zielone pola, jak gdyby dzień zanikał,
Słabną i osiągają doskonałość.
Cóż za tło dla diamentu.
[Tobias Sammet:]
I kołyszemy się na wietrze niczym wierzba,
Chcąca ustąpić miejsca sztormu.
Nie pozostawi ona swego próchna na moczarach wieków.
Zmęczony kawaler losu.
[Hansi Kürsch:]
Niebieskie i pogodne niebo niegdyś błąkające się po magii.
Nienarodzone, w strumieniu przeznaczenia.
Czas płynie by stać się wzgórzem nicości,
Dla załamanego żołnierza losu.
[Tobias Sammet:]
Och mój…
[Śpiew:]
Podążając w dół,
Idąc teraz całą drogę,
Nie pozbędziesz się.
Wiesz to.
Nareszcie drogą Ci wskazaną,
Podążasz teraz.
[Jorn Lande:]
W stronę światła
[Tobias Sammet:]
W świetle jest rozdarta szczelina,
Z głębi dnia.
W stronę światła, ale czy szczelina się powiększa?
Poczuj ciemność napływającą w twoją stronę.
Poczuj światło, odwróć wzrok,
ono oślepi Cię.
Rozpal swój zapał.
[Jorn Lande:]
Ujrzyj światło by zdemaskować ich władcę,
By przebudzić wyczerpany umysł.
[Tobias Sammet:]
W świetle jest rozdarta szczelina,
Z głębi dnia
[Jorn Lande:]
Marzysz i lecisz
[Tobias Sammet:]
W stronę światła, ale czy szczelina się powiększa?
Poczuj ciemność napływającą w twoją stronę
[Jorn Lande:]
(hej krucze dziecię)
[Tobias Sammet:]
Poczuj ciemność napływającą w twoją stronę.
Poczuj światło, odwróć wzrok,
ono oślepi Cię.
Rozpal swój zapał.
[Jorn Lande:]
Ujawnij kruczego mistrza,
By przebudzić wyczerpany umysł.
Chowasz się wewnątrz siebie,
Odjeżdżasz daleko na najmniejszy przejaw światła.
Twoja dusza jarzy się w niebieskiej barwie opalu.
[Tobias Sammet:]
Milion głosów zanikło.
Nigdy nie dowiedziałem się co próbowały mi powiedzieć.
Przez me słowa nie można się przebić.
[Jorn Lande:]
Płyniesz do nocnych wybrzeży Plutona,
Dryfujesz do snu,
nie możesz znieść tego więcej.
I jak krucze dziecię,
Rozpościerasz swe marne skrzydła i rzucasz się
Na wiatr, by uciec od tego wszystkiego.
Wzgardzone krucze dziecię.
[Tobias Sammet:]
Czy się przebudziłem czy jest to zły sen?
A może to paskudny stan pomiędzy?
Jak ja… Ambiwalentny słabeusz.
[Jorn Lande:]
Płonąca dusza w nienaruszonych częściach.
W poszukiwaniu światła, lecz wszędzie ciemność.
Ona otoczyła krucze dziecię
[Tobias Sammet:]
Peleryna niewidzialności
By zasłonić deformację twarzy, nie…
Ciemności wpuść mnie.
[Jorn Lande:]
Daleko, to nocnych brzegów Plutona,
Marzysz i masz nadzieję że nie obudzisz się z tym!
Latające krucze dziecię.
[Tobias Sammet:]
Och ogniste oczy.
[Jorn Lande:]
Latające krucze dziecię.
[Tobias Sammet:]
Och ogniste oczy.
[Jorn Lande:]
Och, by uciec od tego wszystkiego,
Rozłóż skrzydła… i leć.
Jak krucze dziecię.
Historia edycji tłumaczenia
Komentarze (0):