Tekst piosenki:
Dla takich odmieńców jak ja - życie jest śmiertelnie nudne
A kiedy widzę, czym zajmują się tutaj ludzie
To gówno jest dla mnie bezbrzeżnie smutne
Więc zanim wiecznie usnę, zostawię tu ślad jak Sasquatch
Nie próbuj zatrzymać mnie, puść mnie z łańcucha, jak kulę burzącą kwadrat
Chcę więcej potęgi kwadrat, chcę więcej potęgi sześcian
Chce tych pieniędzy dla moich dzieci
Ojciec Wirgiliusz adopcji serca
Pierdolę nowe buty, idź w chuj z nowym autem
Pójdę na boso piechotą po węglach po to, by pokazać Ci pieprzoną prawdę
Nie mogę żyć przez nią. Jak możesz żyć bez niej?
Nie chcesz jej nawet dotykać,
Bo w moment przestałbyś być naiwnym, wiecznym dzieckiem
Nigdy nie miałem spokoju, więc nie wiem jak miałbym dać Ci spokój
Wkurwia Cię kaszel dłużnika zza ściany?
Ty, na ten rap hajs to nie antidotum
Wypluję wszystko nim zdechnę, nie mogę oddychać od dawna
Każdemu się trochę oberwie, kiedy gówno uderzy w wiatrak
Za każdym razem, gdy wydaje mi się,
Że zbliżam się do sedna - gubię się bardziej
Nie jestem pewien niczego,
Więc nie wiem, dlaczego od zawsze, aż tak bardzo gardzę
Kiedy mówią mi: "Tak już jest" - patrzę im w oczy
Tak długo, aż odwrócą wzrok, bo nie znosi nikt z nich,
Gdy podważa się im stereotyp
I mówią z irytacją: "Co za człowiek..."
Lecz powiedzą z lękiem: "Co za człowiek?!"
Gdy podnoszę dłonie znad mojego dzieła
Największej operacji dokonanej na sobie:
Oto człowiek...
Oto człowiek...
Oto człowiek...
Oto człowiek...
Dla takich odmieńców jak ja - to życie to droga przez mękę
I doskonale zniósłbym milczenie Boga,
Gdyby istniał człowiek - bądź a klęknę
Nie mam już siły lepić was z gliny, lecz ochotę mieszać z błotem
Jeżeli Bóg milczy, to wtedy mój wilczy totem odwali jego robotę
Zawsze chciałem być sobą, lecz mam w sobie więcej ludzi niż ziemia
Wszyscy chcą tu być sobą, lecz tak niewiele w nich jest oprócz chcenia
Złota płyta? Wielkie rzeczy.
Dopiero zrobię tu wielkie rzeczy
Ubiorę w słowa nagiego Boga, God Love, wielkie rzeczy
- On jest szaleńcem!
Ciepło.
- On jest kosmitą!
Cieplej
- To dziecko Boga!
Gorąco
Nie zgaduj dalej, bo mógłbyś poparzyć się
Kierując palec w ten stos, co zbudowaliście tu dla mnie z nadzieją,
Że w końcu zamknę się
Psychologiczne wyparcie, to zabijać w drugim to, co w nas już martwe jest
Sprzedałeś się, niosę odkupienie dla Ciebie.
Czy chcesz tego, czy nie
Me sumienie wymienię na zrozumienie, że nie mienie lecz niesienie dobra ma sens
Skąd masz wiedzieć, w co wierzyć należy,
Czy zawierzyć mi, czy raperzy są szczerzy.
A może maklerzy, lub któryś z papieży powie Ci dziś, jak masz żyć?
Kiedy mówią ci: "Tak już jest" to patrz im w oczy
Tak długo, aż odwrócą wzrok, bo nie znosi nikt z nich,
Gdy podważa się im stereotyp
I mówią z irytacją: "Co za człowiek..."
Lecz powiedzą z lękiem: "Co za człowiek?!"
Gdy podniesiesz dłonie z nad swojego dzieła
Obnażając zęby w uśmiechu i powiesz:
Oto człowiek...
Oto człowiek...
Oto człowiek...
Oto człowiek...
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu
Komentarze (1):