Strych, Bezimienni, 2008, posłuchaj tego
Za mną mnóstwo czasu i bagaż doświadczeń,
Ja sam niosąc ze sobą wspomnienia.
Dzisiaj wchodzę na strych i spoglądam na ściany,
Myślę o wszystkim, o dokonanych zmianach.
Na starych zdjęciach gęsty kurz,
Niektóre wyblakłe, poplamione winem.
Spoglądam na twarze, których pamięć gdzieś zgubiła,
I pytam, gdzie jest ta radość, która kiedyś we mnie tkwiła.
Dalej leżą wrotki i rower na trzech kółkach,
Dawne czasy na kolejnych półkach.
Stare okulary, które kiedyś nosiłem,
20 lat temu całkiem inaczej żyłem.
O pierwszych krokach postawionych na macie,
Przypomina stara dżudoka, bliższa teraz szmacie.
Piórnik, książki i szkolne zeszyty,
Stary komputer, na nim pierwsze bity.
Czarne lenary obok leżą rolki,
Stare ochraniacze i szmaciane korki.
W pucharze osiedla grałem,
Kiedyś to było ważne, wkładałem serce w to.
Tak jak teraz wkładam serce w ten prosty rap,
Ze mną przez całe życie, moje pseudonim Ostry.
Pierwsze dziewczyny i pierwsze pocałunki,
Pierwsze ważne konflikty na podwórku.
Zdjęcia z tych imprez, pierwsze mocne trunki,
Chciałem szacunku, budowałem wizerunek.
Tylko pomyśleć, to łza kręci się w oku,
Że przybywają nam lata z każdym nowym rokiem.
I pytam, jeśli na wolności jest tylu łotrów,
To dlaczego zamknęli mi najdroższego przyjaciela (wszystko to).
A gdy tęsknisz znowu, by tam być,
Zamknij oczy i zostaw się sam na strychu.
Ścieraj ten kurz, niech wrócą wspomnienia,
Na starym strychu ożyją marzenia.
Wczoraj mały dzieciak, a dzisiaj dowód męstwa,
Każda porażka prowadzi do zwycięstwa.
Już nie cofniesz bracie czasu, nie przekręcisz wskazówek,
Tysiące myśli w głowie, z notesem i ołówkiem w ręku.
Zamknij na chwilę oczy, by tam, gdzie jestem ja,
Chodź ze mną na ten strych, choć pamięć sięga dalej.
Niż mury, w których teraz tworzę kolejne zwrotki,
Już na samym wejściu leżą wrotki nad schodami.
Przeprowadzka do Piekar, żegnam się z Bytomiem,
Przejście z szkoły muzycznej do podstawówki.
Intensywny kurs młodzieńczej szkoły życia,
Trzeba było udowodnić, że nie jestem łatwym celem.
Potrzaskane okulary pokryte kurzem,
Ktoś sprawdził ich wytrzymałość pięścią kolejnego dnia.
Stara piłka nożna przebita na kosz,
Bluza bramkarska George'a Camposa.
Krótka przygoda w klubie, pierwsza karta zawodnika,
Ale talent ma to do siebie, że niedoskonałość znika.
Nawet stara paczka szlugów nie pomogła na fakcie,
Potrzaskane bongo do pierwszych wypalonych głębszych tchnięć.
Pierwsze alkoholowe eksperymenty z Tomaszem bratem,
Omiłem pływanie, stwierdziłem, że basen nie dla mnie.
Ciągłe problemy, wydalony z pięciu szkół,
Do dziś w sercu mam żal i łzy mojej mamy.
Pierwsze interwencje uliczne, dzielnicowy pukał do drzwi,
Wówczas powód do dumy, choć z kłopotami na karku.
Leży tu kilka książek, nie lektury,
Pierwszy notes z rymami, pierwszy grafitti ozdabiający mury.
Złamana deskorolka, podarte spodnie,
Pierwsze kimono do walki.
Niesłane walentynki z obawy przed odrzuceniem,
Dziś wiem, Madziu, dzięki, że jesteś.
A gdy znów zapragniesz być tam,
Zamknij oczy i zostaw się sam na strychu.
Ścieraj ten kurz, niech wrócą wspomnienia,
Na starym strychu ożyją marzenia.
Wczoraj mały dzieciak, a dzisiaj dowód męstwa,
Każda porażka prowadzi do zwycięstwa. (x2)
Przetłumaczone przez sztuczną inteligencję
Popraw
lub Zgłoś
Historia edycji tłumaczenia
Komentarze (12):
bardzo mi sie podoba!!!!!!
:D
♥
love