Tekst piosenki:
Bisz:
Póki co żyć to znaczy dla nas szukać, znaczy dla nas pukać
Do zatrzaśniętych bram jak bezpańskie psy
Wciąż, włóczymy się przez czas
Uczymy się przetrwać, mając tylko siebie
Jesteśmy sami nawet gdy kochamy i kochają nas
I tak prędzej czy później zaczyna przerażać ich ten chaos w nas
Zasusza musze skrzydła beznamiętny pająk – czas
To nie słabość ale jakby brakowało nam poczucia sensu
W naszych oczach widzą autostradę na dno
Zatracone młode dusze tańczą pojebane tango
Zgubione złote runo, widmowy statek Argo
Dryfuję pod banderą z trupią czaszką przez to bagno
Jak jesteś sam ze wszystkim, zaczynasz srać na wszystko
Nikomu niepotrzebny, ty nie podejdź za blisko
Jak pies, który był bity, kiedy zobaczy rękę
Nawet jeśli chcesz pomóc, najpierw dzwoń po karetkę
Na starcie liść w ryj z automatu
Żeby w ogóle zacząć żyć, musisz wyjść z alko
By ocalić swojej szansy cień i nie skończyć tu bezpańskim psem
bo tu nie ma, dla nas nic oprócz powolnego wyniszczenia
naszych organizmów,naszych snów, znaczenia naszych żyć
jak iskry, jak mgnienia oka, każdy nasz zryw by nie zgnić w tych okowach
nie ma żaden bóg w planach zmiany przeznaczenia
dla tych psów, bez przyszłości, przeszłości imienia
tylko ból, tylko gul rośnie z wyrzutów sumienia
że tak łatwo daliśmy pogrzebać tu - marzenia...
Skor:
Zanim wszystko się zmieni, a ludzie się odwrócą,
A ty spóźnisz się na pociąg, którym oni wyruszą.
I cichutko nucąc Wasz ulubiony numer
Usiądziesz na peronie wspomnień by coś zrozumieć.
Musisz to unieść zanim kupisz ten bilet
W stronę przyjaźni, która Cię zostawiła w tyle.
Odróżniać zwycięstwa od pomyłek to nie sztuka
Sztuka to w pomyłkach odnaleźć walkę ducha.
I nawet stojąc tu sam wygrać tą wojnę
Tu gdzie emocje rozstały się z rozsądkiem.
Zanim górnolotnie ogłosisz się zwycięzcą
Patrz by manifest Twój nie stał się klęską.
Ludzie zbyt często widzą ciernie w różach,
Budując fundamenty spokoju na gruzach.
Za mało ludzi w ludziach, za mało nas,
Zbyt wiele zbitych luster, zbyt wiele szkła.
bo tu nie ma, dla nas nic oprócz powolnego wyniszczenia
naszych organizmów,naszych snów, znaczenia naszych żyć
jak iskry, jak mgnienia oka, każdy nasz zryw by nie zgnić w tych okowach
nie ma żaden bóg w planach zmiany przeznaczenia
dla tych psów, bez przyszłości, przeszłości imienia
tylko ból, tylko gul rośnie z wyrzutów sumienia
że tak łatwo daliśmy pogrzebać tu - marzenia...
Emen:
Czasami widzę te flesze
ona niby anioł, mimo że przeszła przez piekło
bez mapy a nikt za nią nie szedł
nie ważne ile niesiesz ważne ile z tego zniesiesz
ja nie znoszę problemów, bo do góry tu pnę się
możesz iść ze mną, choć zależy ile masz ze sobą
ile wniesiesz i co?
wierze w siebie, bo nie miałem, kiedy się zawieść
a jeśli nadzieja matką głupich muszę być adoptowany
ta być skurwielem tak mi podpowiada życie
słucham jej problemów, ale myśli, że na nic nieliczę
wkurwiam się jak coś nie idzie mi, bo stoję w miejscu
a ten obok to typ, co ze mnie wyszedł ta
nigdy nie myślałem, że świat należy do nas
bo jeśli tak, co będą mieli Ci, co będą po nas
jak nie masz nic jest Ci łatwiej
szacunek budzi mnie
to, o czym piszesz, jaki masz charakter
zawsze szedłem pod prąd i nie stałem z boku
jedna miłość czy masz dom czy mieszkanie w bloku
nie rozmienisz je na drobne, chociaż te chwile są godne
więc na chwilę chcesz zapomnieć, że masz problem..
bo tu nie ma, dla nas nic oprócz powolnego wyniszczenia
naszych organizmów,naszych snów, znaczenia naszych żyć
jak iskry, jak mgnienia oka, każdy nasz zryw by nie zgnić w tych okowach
nie ma żaden bóg w planach zmiany przeznaczenia
dla tych psów, bez przyszłości, przeszłości imienia
tylko ból, tylko gul rośnie z wyrzutów sumienia
że tak łatwo daliśmy pogrzebać tu - marzenia...
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu
Komentarze (0):