Bruce Dickinson - Son of a gun

"Stary drań"

Holy był kaznodzieją.*
Gnał na grzbiecie swego stalowego rumaka w blasku wschodzącego słońca.
To nie był żaden okrutny kosiarz.
Ale uśmiechnięty facet, który czerpał dumę z dobrze wykonanej pracy.
Och, w krwawo-czerwonym wschodzie słońca.
Wzywa do nawrócenia, gdy ty leżysz tak i umierasz.

Przez boga zesłany Holy Roller.*
W kraju przez boga porzuconym.
Nie wybrał tej zabójczej ziemi.
Nie pragnął tego spłachetka gruntu.
Musisz spalić ziemię na proch, tak.
I sprawić, by rzeki wyschły.
Dopóki nie nauczymy się nienawidzić jak on.
Zabijać dla zabijania i żyć, by umrzeć.

Jedź dalej, ty stary draniu.
Jedź przed siebie. Jedź ku zachodzącemu słońcu.
Jedź dalej, ty stary draniu.

Musisz być bohaterem, nawet ten ostatni raz.
By udowodnić przez swoje zniszczenie.
Że zabijanie to wspaniały sposób na życie.
Jest gdzieś drewniany krzyż.
Gdzie pochowają cię głęboko.
Okłamujesz ludzi, okłamujesz siebie.
Zakochałeś się w śmierci.
Musisz nie mieć wstydu.

Jedź dalej, ty stary draniu.
Jedź przed siebie. Jedź ku zachodzącemu słońcu.
Jedź dalej, ty stary draniu.

Kaznodzieja zaśmiał się a potem zapłakał.
Załadował kulę i uśmiechnął się.
Wierni siedzieli zastanawiając się.
Czy będą żyli czy też umrą.
To tylko zwyczajny człowiek ze swymi zamiarami i planami.
W cieniu krzyża.
Och, w krwawo-czerwonym wschodzie słońca.
Zabierz mnie do Jezusa wraz z Judaszem, mym przewodnikiem.

Jedź dalej, ty stary draniu.
Jedź przed siebie. Jedź ku zachodzącemu słońcu.
Jedź dalej, ty stary draniu.

Jedź dalej z krwawiącym sercem.
Jedź dalej, nie grasz tu żadnej roli.
Jedź dalej nie czując żalu.
Jedź nie czując bólu.
Jedź ku przyszłości.