Tekst piosenki:
Ja wybrałem taką drogę i wiem, że zejść z niej nie mogę, raczej nie chcę,
Wolę rozkminić jointa przy dobrym koleżce,
Wolę codzienne melanże oraz *zaciąganie* sesje,
Bardzo dobrze wiem, co mogę, a co nie jeszcze,
Realia świata u takich jak ja budzą agresje,
Zauważam u moich ziomków wkurwione twarze,
Przykrych sytuacji w chuj na drodze,
Wiele różnych wydarzeń,
Ja bez względu na wszystko godnie reprezentuję,
Dzielnicy śródmieście, o tym, co widzę, nawijam ostre słowa,
W nich tylko prawda rządzi,
Który charakterny w życiowym labiryncie też czasem zabłądzi,
Kiedy ja podam mu rękę i nic w zamian nie wezmę,
Bo obrona przyjaźni i honoru zajmuje u mnie pierwsze miejsce,
Dobre słowo od kumpla zawsze sprawia sto procent satysfakcji,
Odwrotne od szaraka, szybko znajdę wyjście z przypałowej sytuacji,
Rzeczywistość ??? niż atrakcji,
Ja przez cały czas nad sobą pracowałem,
O życia trudzie się przekonałem,
I nie myślę, co będzie dalej,
Dzięki Bogu za ten talent, którego nie zmarnowałem
Erol, erol, wybrałem taką drogę,
Erol, erol, mam swoich ziomków,
Erol, erol, wolę rozkminić jointa przy dobrym koleżce
I kurwa mać ja będę starał się na nogach mocno stać,
I przy swoich kumplach stać,
Od kumpla w potrzebie nigdy nie będę się odwracać,
Bo dobrym chłopakom zawsze warto jest pomagać,
Jestem pewien, że oni też mi pomogą,
Gdy nie będę dawał rady,
Tak wyglądają naszego życia zasady,
Przede mną życiowa droga jeszcze długa,
Mam nadzieję, że przejść ją mi się uda,
Mój zapał nie ostygnie i w końcu cel osiągnę,
Nie zastanawiam się, co będzie za dwa tygodnie,
To się dopiero okaże, w podziemiu miejsce zajmuje,
I niech Cię więcej nie interesuje,
Ja w swoich słowach realia ujmuję,
I najlepiej się czuję, gdy w okolicy się intoksynuję,
Kraków to miasto, które reprezentuję,
Podążam jedną drogą i twardo pod nogami ją czuję
Erol, erol, wybrałem taką drogę,
Erol, erol, mam swoich ziomków,
Erol, erol, wolę rozkminić jointa przy dobrym koleżce
Poprzez party i przypały przed siebie po życia trasie,
Taka droga przeze mnie została wytyczona,
Niestety często jest ograniczona,
Często przez przeszkody zastawiona,
Szczere słowa, krakowski słuchacz uderza z siłą pięści Tysona,
Dzisiaj solo, ale Tadek zawsze wspiera,
Nie ma tu miejsca dla frajera,
Bo żaden tego nie pokona,
To jest moja rzeczywistość przeze mnie stworzona,
Zastanowię się dwa razy, nim kolejny ruch wykonam,
Do zmiany mej postawy nigdy nikt mnie nie przekona,
Czy przetrwam swój los? Na razie przetrwałem,
Ziomków zawsze na duchu podtrzymałem,
Rade sobie dałem, tego życia chciałem,
Trudności zasmakowałem,
Przynajmniej co było dawniej nieważne to dla mnie,
A co będzie w przyszłości, na pewno zawsze będę wracał do swoich kości,
Chociaż realizm mnie złości, bo wśród ludzi zauważam wiele skłonności,
Do podłości, dla takich lamusów nigdy nie znajdę litości
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu
Komentarze (0):