Denace - Farewell

Intro
Ta... czasami takie coś się zdarza, stary
To poza naszą kontrolą
I musimy jakoś sobie z tym radzić
Żegnaj.

Refren x2
Nie chcę mówić żegnaj, ale czasami
Nie układa się tak, jakbyśmy tego chcieli
Jedyne, co chcę, to płakać
Pożegnać się, spakować i wyjechać dziś nocą

Pierwszy wers
Żegnaj, panienko, wiem, że może cię to jeszcze mniej obchodzić
Ale przepraszam za wszystko, byłem lekkomyślny
Ale chcę, żebyś wiedziała, że tak bardzo cię kocham
Upijałem się do nieprzytomności, moja dusza jest zmiażdżona
Jeszcze parę kolejek i kompletnie oszaleję
Nie potrafię sobie poradzić z faktem, że zostawiłaś mnie bez oparcia
Byłem w tobie zakochany, jak mogłaś mi to zrobić?!
Właściwie, to zrobiłem to sobie sam, co za tragedia!
I co teraz mam zrobić? Gdzie iść?
Wszędzie gdzie pójdę, widzę twoją twarz
To trudne zacząć wszystko od nowa, próbować znaleźć nowe ramie do oparcia
Czuję, jakby naszczano na całe moje życie
Mówią, że czas leczy rany, ale cholera, chcę zatrzymać czas
I czuć ten ból, jakkolwiek wariacko by to nie brzmiało, dla mnie to normalne
I lubię to, czemu? Bo czuję, jakbyśmy dalej byli razem
W jakiś dziwny sposób, nie chcę z tym walczyć!

Refren x2
Nie chcę mówić żegnaj, ale czasami
Nie układa się tak, jakbyśmy tego chcieli
Jedyne, co chcę, to płakać
Pożegnać się, spakować i wyjechać dziś nocą

Drugi wers
Napisałem do ciebie jednego dnia, a ty nawet nie odpisałaś
Więc to tak? Bo tym całym gównie, jakie razem przeszliśmy?!
Nie mogę ci uwierzyć! Wiem, że zjebałem
Ale spójrz głęboko w siebie i znajdź w sobie jakąś miłość, przestań być tak upartą!
Odsyłasz mnie na pocztę głosową
Jestem poirytowany, cholera! Mogłaś przynajmniej wysłać mi wiadomość
Ale pewnie jesteś zbyt zajęta całowaniem kogoś innego w usta
Podczas gdy ja tu siedzę i czyszczę swoje buty z tego gówna
Jesteś taka uparta, ostry ból głowy, potrzebuję lekarza!
Właśnie się pociąłem, ta, zrobiłem to
Bez ciebie jestem nikim, nie rozumiesz tego?
Za każdym razem jak mówiłem, że cię kocham, mówiłem to szczerze
Odwracasz się i mówisz, że mnie nienawidzisz i że żałujesz
Tego, że się spotkaliśmy, nie wierzę, że właśnie to powiedziałaś
Jesteś taka zimna, uderzyłaś mnie poniżej pasa
Nie zniosę tego więcej, więc ruszam w drogę

Refren x2
Nie chcę mówić żegnaj, ale czasami
Nie układa się tak, jakbyśmy tego chcieli
Jedyne, co chcę, to płakać
Pożegnać się, spakować i wyjechać dziś nocą

Bridge
Niektóre rzeczy nie wydają się tym, czym są
Jednego dnia mówisz mi "kocham cię i tylko ciebie"
A ja budzę się i odkrywam, ze to tylko sen
Mówisz mi, że mnie nienawidzisz, że mnie zostawiasz
Ludzie się zmieniają, wszystko się zmienia
Z najlepszych przyjaciół zmieniamy się w nieznajomych
Z widywania się codziennie
Przechodzimy do pożegnania, do tego, by nigdy więcej nie zobaczyć twojej twarzy

Trzeci wers
Nie mogę cię wyrzucić ze swojej głowy
Wstaję więc z łóżka o czwartej rano życząc sobie tego, żebym wreszcie umarł
Ale z dziwnych powodów, nie mogę tego zrobic
Z jakichś powodów muszę spisać to, co mam na myśli
I wszystko, co przez myśli mi przechodzi
Bo jeśli tego nie zrobię, najprawdopodobniej się uduszę
Czemu jest w tobie tyle nienawiści
Wobec mnie? Potrzebujesz trochę miłości, skarbie
Boże, ja cię kurwa kocham, nienawidzę siebie
Za to, że się w tobie zakochałem
I dowiedziałem, że jedyne, co robiłem, to cię kłopotałem
Moja głowa pęka, jestem na tabletkach
Próbowałem medytacji, ale nic nie działa, nie jestem nawet uspokojony
Chciałbym, żebyś chociaż na sekundę poczuła to, co czuję ja
Jestem pewien, że wyskoczyłabyś z okna nago
Jebać upokorzenie, zrobiłabyś wszystko żeby mnie odzyskać
Opinie i to co myślą inni nie miałoby znaczenia
Powiedziałabyś każdemu, żeby poszedł się jebać, dobrze
I zrobiłabyś wszystko, żeby mnie mieć, gdybyś tylko mogła

Refren x2
Nie chcę mówić żegnaj, ale czasami
Nie układa się tak, jakbyśmy tego chcieli
Jedyne, co chcę, to płakać
Pożegnać się, spakować i wyjechać dziś nocą