Dodaj adnotację do tego tekstu » Historia edycji tekstu
Tekst: |
Don McLean Edytuj metrykę |
---|---|
Muzyka (producent): |
Don McLean |
Rok wydania: |
1971 |
Wykonanie oryginalne: |
Don McLean |
Covery: |
Chet Atkins (1972 - instr.), Lani Hall (1972), Freddie Starr, (1979) Julio Iglesias, Vonda Shepard, Josh Groban, Emile Pandolfi, Rick Astley, Declan, Damien Leith, Joanna Wang, Ronan Keating, Jackie Evancho, Patti Austin, Nana Mouskouri, NOFX i inni |
Płyty: |
Don McLean - American Pie (LP, 1971), Rearview Mirror: An American Musical Journey (CD-DVD, 2005) |
Ciekawostki: |
Vincent to piosenka Dona McLeana napisana w hołdzie dla Vincenta van Gogha. Rozpoczyna się od słów "gwiaździsta, gwiaździsta noc" (Starry Starry Night) odwołując się do obrazu Van Gogha Gwiaździsta noc. Piosenka nawiązuje do choroby afektywnej dwubiegunowej malarza, mówi o jego życiu, o tym co czuł i jak wyrażał to barwami poprzez swoje obrazy. Don McLean napisał ten utwór w 1971 r. po przeczytaniu książki o życiu artysty. W następnych latach piosenka osiągała czołowe miejsca na listach przebojów w USA i Wielkiej Brytanii. Po wielu latach Muzeum Van Gogha w Amsterdamie codziennie odtwarza utwór McLeana. |
Ścieżka dźwiękowa: |
Tupac: Zmartwychwstanie, Angel Eyes, Supernatural (Music from Season VII), Simpsonowie 14 |
|
Największy serwis z tekstami piosenek w Polsce. Każdy może znaleźć u nas teksty piosenek, teledyski oraz tłumaczenia swoich ulubionych utworów.
Zachęcamy wszystkich użytkowników do dodawania nowych tekstów, tłumaczeń i teledysków!
Komentarze (3):
Pokaż powiązany komentarz ↓
W tę gwiaździstą noc
wmaluj w błękit szarą czerń,
spójrz w słoneczny, letni dzień
oczami, co w mej duszy widzą mrok.
Wzgórz dalekich cień,
narcyzów szkice, kreski drzew,
uchwyć chłodny, zimny wiew
kolorem na tym śnieżnym płótnie pól.
Dziś rozumiem już,
o czym mówią płótna twe -
jak cierpiałeś kojąc myśli swe,
jak pragnąłeś ulżyć tym,
którzy wtedy nie słuchali, lecz
może teraz... Któż to wie?
Ta gwiaździsta noc...
Ognia kwiatów złoty zbiór,
mglisty fiolet drżących chmur
odbija mistrza oczu błękit, a
kolorów cicha gra
bursztynu ziarna porannych pól,
twarz żłobiona poprzez ból,
kojony przez troskliwą mistrza dłoń.
Dziś rozumiem już,
o czym mówią płótna twe -
jak cierpiałeś kojąc myśli swe,
jak pragnąłeś ulżyć tym,
którzy wtedy nie słuchali, lecz
może teraz… Któż to wie?
Byli tak dalecy,
jednak tak bliscy ci,
lecz bez nadziei, z dna niemocy
tamtej jasnej, gwiezdnej nocy
przerwałeś jak kochanek życia nić.
Ale mogę rzec ci, Vincent:
świat nie jest wart ludzi
tak wspaniałych, jak Ty.
W tę gwiaździstą noc
portretów rząd wzdłuż pustych sal,
bez ram wśród bezimiennych ścian
z oczami, których nie zapomnisz, jak
biedacy, prości tak
w łachmanach, szmatach, ludzi cień,
jak krwistej róży srebrny cierń,
złamany i rzucony w czysty śnieg.
Dzisiaj już to wiem,
o czym mówią płótna twe -
jak cierpiałeś, kojąc myśli swe
jak pragnąłeś ulżyć tym,
którzy wtedy nie słuchali, lecz
czy usłyszą? Raczej nie…