Eminem - Despicable (Freestyle)

Pieprzyć intro, jedziemy

Przyszedłem na miejsce czegoś co już tu było
To co się wznosi musi w końcu spaść, każdy, kto wygrywa musi kiedyś przegrać
Mogę się teraz kierować gustem
Lepiej nie spuszczać z tonu, nie pozwolić im złapać oddechu
Ostatnia szansa, pokaż na co cię stać
Spróbuj mnie powstrzymać, suko, a oberwiesz pokrętłem głośności
Jebać was wszystkich, snoby, kurwy, mam nadzieję, że wszyscy zdechniecie
Dwie butelki Lubriderm’u i pudełko kondomów, to wszystko co przyniosłaś?
I chcesz „Menage’a 3”, pizdo?
Pierdolić to, wolę raczej zamienić ten klub w barową burdę
Napalić się jak Roethlisberger w łazience
Jak liść tkwiący w odkurzaczu
Nic oprócz ssania nie dzieje się w rapie
Ta, ale już jestem, zły do granic możliwości, z powrotem w formie
Zostaw go, nie będziesz go przecież namawiał
To nigdy nie będzie moje krzesło, które będziesz zajmował
Korona tak wąska, że odcina krążenie
Powietrze nie dopływa do mózgu, zero tlenu
Mówiąc inaczej, nie ma innego dziedzica
Kiedy umrę zabiorę ze sobą hip hop
Hitchcock tego gówna, dziwko zapytaj Doc’a
Doc ma to zamknięte na zamek w torbie
Pedały, nie byliście w stanie pokonać mnie nawet wtedy, kiedy Kid Rock nosił hi-topy
Pisz swoje pierdoły, kiedy ja wysilam umysł, jestem na haju jak w zaćmieniu
Psie, odwal się, to mój mikrofon, nie oddam go, lubię go okupywać
Mokre flow, beat jedzie jak na sankach, wkładam go do wody i moczę
Wyjmę z niego twój wers i podepczę
Rzucę go na ziemię jakbym był prosto z Compton
Weź tego fiuta i się nim zakrztuś, jestem taki zły, że przyjebałbym dziwce mówiąc komplement
Frajerze, jedz tego obrzydliwego chuja
To gra którą właśnie wygrywam jak Donkey Kong’a, jestem jebnięty, dziwko
Ostatecznym władcą tego białego gówna, panuję w tym białym gównie
Żadnych krzyków i kłótni, bez znaczenia czy jeździsz Benz’em, Bentley’em czy Beamer’em
Myślisz, że krzyczysz? Dobra odpuszczam, bombarduję cię, zrzucam bomby nawet wtedy kiedy rzygam
Chłopaku atakuję cię nawet w kuchni, mogę uderzyć twoją mamę omletem
Ale ty masz jajko na twarzy, teraz patrz jak zrzucam bombę atomową
Powinni mnie przyczepić do kamikadze
Dziwko, jestem szalony jak Ozzy, to proste, natychmiast to poznasz
To nie była zamierzona gra słów, ale jak podejdziesz bliżej odgryzę ci głowę
Podawanie mi ręki to jak podawanie pająkowi sieci
Zamierzam ją przekręcić i użyć dla własnej korzyści
Złapię tę muchę dla siebie, myślisz, że jesteś muchą, a dla mnie jesteś tylko jedzeniem
Wiem tyle o pieprzonym lataniu co Superman
Chyba robię to lepiej niż ty, sprawiam, że wyglądasz jak wykiwany idiota
Zmieszany jak zwykle i możesz dostać lanie, ona też może otworzyć puszkę
Ale lepiej żebyś zniósł ciśnienie
Albo wypierdalaj z Hell's Kitchen
Przyszedłem powstrzymać ich od pieprzenia lasek
Tak, to Shady, dziwko, reszta może się pierdolić
Jestem podły jak Kaczor Daffy, kiedy rapuję
(Haha Recovery)

SHADYFANS.PL