Chodź za mną, u mojego boku przejdź
na ciemną stronę mocy
Nikt nie wkroczy tam bez lęku
Tylko diabeł wie o tym świecie
tak ciemnym, tak zimnym, o, tak zimnym, lodowatym
Gdy nadchodzi przypływ, tworzę sztukę jak cień Mozarta.
Chociaż mówią, że to oni są prawdziwi, wiem, że
większość wcale nie jest.
Chłopaczku, myślisz, że wszystko wiesz, prawda?
Panienko, taka jesteś mądra?
Chodź ze mną do tej drugiej strony świata,
(miej oczy szeroko otwarte) tak zimnej i ciemnej,
rzeczywistości tak ciemnej, lodowatej.
Do świata, który zobaczą tylko nieliczni,
(miej oczy szeroko otwarte) a nie wróci z niego nikt.
Kiedy dowiedzą się, co jest na końcu drogi?
Jeden Bóg wie.
(miej oczy szeroko otwarte)
Fe-fi-fo-fum, czy to nie zapach łożyska wyczuwam?
Wchodzę do Central Parku, jest ciemno, zima, grudzień.
Widzę ją, zostawiam auto między drzewami.
Zbliżam się do drobnej dziewczyny, Brendy,
udaję, że chcę się zaprzyjaźnić.
Siadam przy niej jak pająk.
Cześć, mogłaś już o mnie słyszeć. Widzisz suko, jesteś w moim typie, napadałem i gwałciłem takie jak ty.
Dlaczego nie miałbym rozszerzyć trochę twojej cipki?
Wypieprzyć cię parasolką, otworzyć ją jak będzie w środku?
Jestem raczej spokojny, ale czasem coś szarpnie
i trochę mnie ponosi.
Zapłodnić lesbijkę, tak, zobaczmy, jakie ma trojaczki.
Zgniotę te dzidziusie, jak tylko się z niej wydobędą,
metanalem, w cyjanku, dziewczyno
możesz próbować się chować, możesz próbować
krzyczeć głośniej.
Nie potrzebuję pistoletu, co psuje tylko całą zabawę
Pójdziemy na kompromis, teraz zobaczysz
jak robię, kurwa, to co robię, jak przebijam twój skalp
nie, cholera, zaraz, czaszkę.
Mój nóż jakby stępiał, wyrwę jeszcze jedno.
Gdy nadchodzi przypływ, tworzę sztukę jak cień Mozarta.
Chociaż mówią, że to oni są prawdziwi, wiem, że
większość wcale nie jest.
Chłopaczku, myślisz, że wszystko wiesz, prawda?
Panienko, taka jesteś mądra?
Chodź ze mną do tej drugiej strony świata,
(miej oczy szeroko otwarte) tak zimnej i ciemnej,
rzeczywistości tak ciemnej, lodowatej.
Do świata, który zobaczą tylko nieliczni,
(miej oczy szeroko otwarte) a nie wróci z niego nikt.
Kiedy dowiedzą się, co jest na końcu drogi?
Jeden Bóg wie.
(miej oczy szeroko otwarte)
Tak mroczny, tak zimny,
Moi przyjaciele nie znają mojej drugiej twarzy.
W środku mam bestię, jest ohydna i mnie przeraża.
Ale oni nie mogą zobaczyć tego, co widzę ja,
w moim brzuchu jest pustka.
Przez nią bawię się w chowanego jak Jason.
Jestem taki głodny.
Jest naga, widzisz, żadnej prywatności,
widzę, jak mnie pragnie.
Patrz jaki próbuję być cierpliwy, ale, jeju, czemu ona
mnie prowokuje? Zaciąga zasłony i idzie prosto do łóżka.
Ja zakradam się przez podwórko prosto do drzwi,
otwarcie, ale po cichu, bo wiem, że smacznie śpi.
Kto mnie tak nagle budzi? Dlaczego on na mnie leży?
Gwałci mnie. Próbuje krzyczeć,
Proszę, niech on ze mnie zejdzie!
Krępuje taśmą, gryzie mnie, śmieje się, jakby był jakiś powód do śmiechu.
Siłuje się ze mną, walczy, drapie jak jakiś oszołom.
Nie masz szans mi uciec, to ja, Ted Bundy
albo Szatan. O jeju, co za widok.
Tańczę w swoich czerwonych majkach.
Jestem porąbany, ale pasuje mi to, człowieku,
życie może być takie puste
Trzymaj się ode mnie z daleka, bo tańczę do innego rytmu
Gdy nadchodzi przypływ, tworzę sztukę jak cień Mozarta.
Chociaż mówią, że to oni są prawdziwi, wiem, że
większość wcale nie jest.
Chłopaczku, myślisz, że wszystko wiesz, prawda?
Panienko, taka jesteś mądra?
Chodź ze mną do tej drugiej strony świata,
(miej oczy szeroko otwarte) tak zimnej i ciemnej,
rzeczywistości tak ciemnej, lodowatej.
Do świata, który zobaczą tylko nieliczni,
(miej oczy szeroko otwarte) a nie wróci z niego nikt.
Kiedy dowiedzą się, co jest na końcu drogi?
Jeden Bóg wie.
(miej oczy szeroko otwarte)
Lepiej miej oczy szeroko otwarte, bo możesz skończyć
jako ścierwo nad brzegiem jeziora.
Gdy już mnie uspokoisz, chcę odebrać ci duszę.
Módl się o światło dnia.
Dlaczego dzisiaj zebrało się im na walkę?
Będą płacić podwójnie. Mogę w sumie już odłożyć nóż
Teraz w ruch pójdą elektronarzędzia.
I jak? Jesteś pod prysznicem?
Szoruję cię przez sześć godzin, aż wysiada prąd.
Skąd wiedziałaś, że jestem w piwnicy?
Musiałaś z góry usłyszeć, jak wyje mój brzuch.
To musi być sprawka jakiegoś parszywego włóczęgi, powiedzą, jak znajdą cię w wannie, twarzą w dół.
Utopię cię razem z tymi barbituranami.
Taka nostalgia, taka siła, taka wprawa.
Patrz, jak się kulisz. Skaczę na ciebie, jakbym był jakimś, kurwa, Jawa ze Star Wars. Jabba the Hutt,
idziemy na dno, pa, pa, czas zdychać.
Nawet się nie kłopocz wrzeszczeniem, co to da?
Jak niesamowicie żyletka ociera się o skórę.
Macha do ciebie, Damien nie codziennie
przemywa mnie wodą święconą.
To nie tak jak z Synem Sama, tutaj nie ma żadnego pistoletu. Zrozum jaki dreszcz daje polowanie, to nie żarty. Oto idę z siekierą, zabawnie tak rąbać, zupełnie jak drwal.
Co to było? Wykręć 911, ktoś wchodzi tylnymi drzwiami.
Gdy nadchodzi przypływ, tworzę sztukę jak cień Mozarta.
Chociaż mówią, że to oni są prawdziwi, wiem, że
większość wcale nie jest.
Chłopaczku, myślisz, że wszystko wiesz, prawda?
Panienko, taka jesteś mądra?
Chodź ze mną do tej drugiej strony świata,
(miej oczy szeroko otwarte) tak zimnej i ciemnej,
rzeczywistości tak ciemnej, lodowatej.
Do świata, który zobaczą tylko nieliczni,
(miej oczy szeroko otwarte) a nie wróci z niego nikt.
Kiedy dowiedzą się, co jest na końcu drogi?
Jeden Bóg wie.
(miej oczy szeroko otwarte)
Historia edycji tłumaczenia
Komentarze (7):