Tekst piosenki:
Czasem są takie dni, gdy wszyscy mówią mi, że nie jest dobrze .I są takie dni, gdy naprawdę czuję się podle .
(Hukos . Mesos . Donatan .Yo ! )
Ref.:
To jest zła karma, w głowie huk armat
Wódka jest zimna, ej polewaj barman
Tam gdzie drzewa są zielone lecę w krainę złudzeń
Na etylowych skrzydłach z moim demonem stróżem . [2x]
(Hukos)
W życiu piękne są tylko chwile jak śpiewał Ridel
Nim znajdę swoją wyspę przepłynę morze pomyłek
Samotność - to taka straszna siła
Znowu wracam do domu i wita upiorna cisza
To smutne jak mężczyzna pije samotnie wódkę
A jego marzeniem jest być w gabinecie luster
Strach w oczach pijaka, gdy świt zastał go za stołem
Oślepia słońce zza przysłoniętych rolet
Nocne rajdy po ulicach, Hukos pijany - Kubica
Orbit w morde by nie wyczuła nic policja
Znów wypiłem na chwile, na świat patrze z wysoka
Znam Boga, politykę i fraktale Mandelbrota
Poranek jak spadanie z wysokiego konia
Nie umiem powiedzieć 'przepraszam, przyjaciel, kocham'
Relacje międzyludzkie w rodzinnym domu
Coś na kształt interakcji wolnych elektronów
Trajektorie naszych planet nie mają punktów stycznych
Okopani słabościami na bliskich, wygrywać bitwy ?
Ref.:
To jest zła karma, w głowie huk armat
Wódka jest zimna, ej polewaj barman
Tam gdzie drzewa są zielone lecę w krainę złudzeń
Na etylowych skrzydłach z moim demonem stróżem . [2x]
(Ten Typ Mes)
Ej armaty grzmią, jakiś garbaty gnom mną targa
Ej głowa mi pęka jak na ścianie stara farba
Na szyi mam szminkę, palce pachną dziwnie
Telefon nie odebrany, nie przeczytane - nie milknie
Morde mam spuchniętą jak na klipie Dwa Pięć
Lecz teraz leże sam i nikt nie robi zdjęć
W najciemniejszym kącie cienia drugiej strony medalu
Tam właśnie zdycham skulony po tęgim balu
I po nitce do kłębka, chodnikiem do sklepu
Mogę iść po klin, lecz usiłuję nie pójść
Gdy lecę łukiem muszę w końcu wyjść na prostą
Wielodniowe zakręty - z tego trzeba wyrosnąć
Moje skrzydła z etykiet, kapsli i banderol
Niosły mnie wysoko, chcę już wylądować cholera
Jestem dętką, flakiem, wrakiem, złym chłopakiem
Z obowiązkiem na bakier, świat przywitam fakiem !
Ref.:
To jest zła karma, w głowie huk armat
Wódka jest zimna, ej polewaj barman
Tam gdzie drzewa są zielone lecę w krainę złudzeń
Na etylowych skrzydłach z moim demonem stróżem . [2x]
(Hukos)
Jestem gówniarzem wbrew wszystkim, bardzo głodnym życia
Na talerz nałożę więcej niż przetrawią jelita
Chociaż nie mieszkamy vis-avi, drzwi w drzwi
Widzimy się siedem dni, znowu idziemy pić
W naszym kalendarzu - to nie pirelli, pomyśl
Wszystkie dni oznaczone są kolorem czerwonym
Raczej autodestrukcja, dziś samouwielbienie
Nawet martwe drzewo nadal posiada korzenie
Ile jeszcze Ci wyśle pocztówek zza krawędzi
Z krainy socjo-fobii, z podróży przez własne lęki
Każdy z nas mógł być diamentem z ulicy teraz
Lecz nie każdy trafił w ręce jubilera
Umiem ranić, pić wódkę, rozdrapywać rany
Jeśli uczą nas błędy to nie zdam do drugiej klasy
Ty nie będziesz mną - to kwestia genotypu
My to suma niedoskonałości naszych rodziców .
Ref.:
To jest zła karma, w głowie huk armat
Wódka jest zimna, ej polewaj barman
Tam gdzie drzewa są zielone lecę w krainę złudzeń
Na etylowych skrzydłach z moim demonem stróżem . [2x]
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu
Komentarze (2):
Ej armaty grzmią, jakiś garbaty gnom mną targa
I głowa mi pęka jak na ścianie stara farba
Na szyi mam szminke, palce pachną dziwnie
Telefon nie odebrany, nieprzeczytane - nie milknie
Morde mam spuchniętą jak na klipie Dwa Pięć
Lecz teraz leże sam i nikt nie robi zdjęć
W najciemniejszym kącie cienia drugiej strony medalu
Tam właśnie zdycham SKULONY po tęgim balu
I po nitce do kłębka, CHODNIKIEM do sklepu
Moge iść po KLINA, LECZ usiłuję nie pójść
Gdy lecę łukiem muszę w końcu wyjść na prostą
Wielodniowe zakręty - z TEGO trzeba wyrosnąć
Moje skrzydła z etykiet, kapsli i BANDEROL
NIOSŁY MNIE wysoko, chcę już wylądować cholera
Jestem dętką, flakiem, wrakiem, złym chłopakiem
Z obowiązkiem na bakier, świat przywitam fakiem !