Tekst piosenki:
Znowu minął święta, dzieci myślą o prezentach
Jak po zjaraniu skręta, o miejscach tych których nie ma
Świeża, mała renta, za dużo na przekrętach
Święty nie pamięta, o niektórych dzieciach
Święty, święty, święty, gdzie Twoje argumenty?
Skąd ten masz czerwony ryj i bebech nadęty?
Święty, pamiętaj o tych, których zakręty nie omijają
Czemu nigdy nie chodzisz w zakręty?
Święty, święty, oddawaj prezenty
Tym dla których świat najczęściej bywa nieugięty
Względy masz, ale tylko dla tych nadętych
Pamiętasz o bogatych- zapominasz o biednych
Czekali, czekali, aż się nie doczekali
Nie masz mikołaja- jak nie masz kominka
Gruby był na dziwkach, prezenty zamienił za winka
Maliza, melizna, a pod łóżkiem jest walizka
Nie nowinka- mikołaja nie ma
Została choinka i zdziwiona minka, małego skurwysynka
Twoja gwiazda nie błyska, nowa wizja
Pasterixa nowa misja- Czas na święta!
Przybieżeli na L.S.M pasterze
W (buldorzechy?) nawijają freestyle
Jarają po całości, jarają po całości
A popiół na ziemi
Szóstego grudnia, czekali na Ciebie
Przez całą dobę, a Ty nie przyszedłeś
Chuju! Oni mieli nadzieję, że jesteś
Także ich przyjacielem
I co? Ty jebany grubasie
Coś Ci nie zależało na czasie
Schlałeś się, albo straciłeś zasięg
Stykneło Ci pięćdziesiąt zer na kasie
Coraz bliżej święta, coraz bliżej święta
Pamiętaj o tych, o których nikt nie pamięta
Morda uśmiechnięta, morda uśmiechnięta
Mikołaj się nawpierdalał i prawie już pęka
Dżingobels, dżingobels piździ on de łej
Co ma z wami Chrystus w pojebany Christmas Day (?)
Dżingobels, dżingobels piździ on de łej
Co ma z wami Chrystus w pojebany Christmas Day (?)
Chłopaki powiedzieli mi, że mikołaj
Zjebał misje i diabeł ukratkiem zawinął
Prezenty wszystkie
I teraz wyobraź sobie, ilu zawiedzionych
Pryskają, o grubym, grubasie
O Tobie zabobony
Że on czerwony i znika i nie mieszka na ziemi
To kurwa kosmita
Jadą renifery i prezentów studnia
Zapierdalają by zdążyć, na szóstego grudnia
I potem zwalają studni kilkanaście,
Bez wysiłku, na cel obierają pierwszą gwiazdkę
A ja, mówię: "NIE! Nie łykam tej bani,
Choć faktycznie, buja moją wyobraźnię
To takie dni, doły
Bywają zakaźne, a przeważnie to pasterka
Każdego butelki (?), zerka i łyka
Kolejna, biją się po głowach dzwonki na ulicy
Baranki, w tym, że w ściane
Tradycja, a my mamy plamę, mam wyjebane
I tutaj zostanę, z chłopakami
Doceniając świąt ciszę,
Bo jedno jest pewne- w tym roku do podziemia
Miko-złajem
Coraz bliżej święta, coraz bliżej święta
Pamiętaj o tych, o których nikt nie pamięta
Morda uśmiechnięta, morda uśmiechnięta
Mikołaj się nawpierdalał i prawie już pęka
HoHoHoHoHo!
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu
Komentarze (1):