Tekst piosenki:
Żebym był nie kradł już zegarki więcyj
Nie byłbym dostał dziewięć miesięcy
Po wyroku mundur dali
I do więzienia odesłali
Jeszcze w więzieniu długo nie bawił
Już tu rabuśnik z brzytwem się zjawił
Do mydła wlał zimnej wody
Obgolił wąsy, pejsy i brody
Dali mnie spanie na drzewniane łóżki
Siennik spróchniały, podarty poduszki
Dziurawy koc, a pchły hoc-hoc
Tak, że ja nie mógł spać cały noc
Jeszcze rano słońce nie wchodziło
Już jakiś diabeł w dzwonki zadzwoniło
I krzyczy: aus! Icek wstawaj
Bierz swoji szajki (szalki?) i po zupki gnaj
Ja wziąłem szajki i lecę po zupki
Aż żem się przewrócił przez jakiegoś głupki
Zupki wylał, szajki złamał
Taki ja curyk (zurück) w kryminale miał
Że na te więzienie zaszły, cholery (?)
Oni mnie zepsuli cały kariery
O, Boże mój, tak mnie bili
Że ja pamiętam do tej chwili
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu
Komentarze (0):