Martyna Jakubowicz - Lorca jest snem

Nie ma w morzu bananów
ani miłości nw Sewilli.
Cztery gołębie wirują,
Kordoba daleka w tej chwili.
Księżyc nad czarną górą,
oliwki w torbie przy siodle,
znam do Kordoby drogę,
lecz nigdy tam nie dotrę.
Noc jak zawsze spokojna
płynie na wielkich skrzydłach.
Dzień się unosi nad lustrem,
noc pod wiatrami się ślizga.
Krótkowzroczny filozof
niecierpliwie coś warknął,
gdy Dawid z tępym nożem
pastwił się nad harfą.
Lola nuci kolędy
w polu mięty i jaskrów.
Żaba gapi się w księżyc,
bo myśli, że to lustro,
bo myśli

Październikowe powietrze
wzdycha do letnich ptaków.
Siedem biedronek z południa
śpiewa na moim dachu
na moim dachu.
Lola z twarzą natchnioną
na pikadorów dybie,
wicher, co kocha baszty
czule głaszcze jej kibić.
Łąki dziś pełne świerszczy
oczy zamykam i widzę
oszalałe goździki
w powodzi kukurydzy
w powodzi kukurydzy.

Styczeń dla starych oczu,
marzec deszczami nęka,
siedem dziewic mi śpiewa,
kpina to czy podzięka?
Styczeń mym starym oczom
dawne dni przypomina,
siedem dziewic mi śpiewa,
podzięka to czy kpina?