Tekst piosenki:
Natchnionym wieszczem, mordem jesieni,
zimową porą deszczem, tak wiele łez przelałem
samotnik, dusza cierpiąca
ażeby prawda się stała
objawiona
oto nadchodzi z próżni, odchłani piekieł duszy
pan wyzwolonych uczuć, swą prawdę światu głosząc
zaprawdę, bóg wasz umarł - dobra to nowina!
i litość z konara przybita gwoźdźmi nienawistnej pychy
człowiek umarł nabity w drewno
bez litości
anioł feniks, odrodzon we własnym smutku
z boskich swych popiołów cel życia wam pominięty
szkarada cierpień bóstwa, przebrana miara cierpień
lecz żyje, jak Feniks!
prawo, prawo się dopełniło!
Feniks z popiołów powstaje,
miłością kiedyś spalony
dziś wolny, wolny!
z wyrachowaniem zimny
namiętnie szpony wbija
dziobem ciało szarpie,
dziobem gwóźdź dobija
krzykiem niebo zasnuwa:
on umarł! ja, Feniks, żyję!
Natchnionym wieszczem,
poetą zimy, jesiennym deszczem
jestem.
tak wiele krwi przelałem dla ciebie,
ażeby dusza się stała
poświęconą.
oto nadchodzi z piekieł,
cierpień otchłani mrocznej,
pieśniarz powstały z martwych,
nową religię głosząc:
zaprawdę, Fenik żyje
dobra to nowina
wzgarda żyje na wieki,
krwią odrodzenia jaźni
Feniks powstał z otchłani
on żywot swój na nowo
dokona
odrodzon własną krwią,
obraz nowego idola.
koronny głową feniksa
cel znaleziony na nowo.
zaduma, lecz nie w smutku
pat, doświadczony powagą,
dopełnionymi prawy,
z popiołów... z piekieł... Feniks!
Feniks z popiołów!
kiedyś w nieszczęściu trawiony,
dziś odrodzon w zadumie,
ogląda świat zmieniony
dumnym, wzgardliwym spojrzeniem
furią, witalną drogą
tratując zewłok objęty,
umarłych bogów legendy,
szpony w krwi zanurza
krzyk mój w niebo się wzbija:
bóg umarł dawno już temu, lecz Feniks powraca wiecznie
jak ogień jesiennym deszczem
z popiołów, krwi, łez, miłości
wśród znanych mnie tylko wzniosłości
destrukcja, re-kreacja
krzyk w niebo z furią leci
we wszystkie świata strony
popiół erupcją niesiony
pośród wiosennej zamieci
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu
Komentarze (0):