Tekst piosenki:
Edek pracował w fabryce kredek
Biały jak ściana, trochę utykał
Nie rzucał się w oczy na nocnych zmianach
Unikał kierownika
W dzień spał bo normy wyrabiał
Z braku słońca wyglądał jak nabiał
Aż zaszła zmiana u Edka białego jak ściana
I tu zaszła zmiana
W scenach jego widzenia
U Edka białego jak ściana
Tam zaszła zmiana
Utykał do szefa z motyką na słońce
Żądał jasności długie miesiące
Walczył o ciut zrozumienia
W kwestii nasłonecznienia
W kwestii nasłonecznienia
Ciut zrozumienia
Raz Edek wsunął idąc przy ścianie
Kredkę do kieszeni na kolanie
Ściana biała jak z kredką Edek
W fabryce do dzisiaj nikt nie wie
I zawsze już na swojej zmianie
Edek wynosił kredki w kolanie
Utykał trochę choć noga zdrowa
A musiał te kredki gdzieś przecież schować
Gdzieś schować
Gdzieś przecież schować
Gdy wyniósł już kredek tyle co trzeba
Wziął kartkę Edek, malował drzewa
Zaraz potem słońce złote
Zaraz potem słońce złote
Słońce złote zaraz potem
Edek przy świecy popatrzył na słońce
Czując na twarzy promienie gorące
Wstał i poszedł do fabryki kredek
Niepodobny do siebie już Edek
Edek od kredek
Edek od kredek
I tu zaszła zmiana
W scenach jego widzenia
U Edka białego jak ściana
Tam zaszła zmiana (x2)
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu
Komentarze (1):