Wystarczy się zalogować, aby wyłączyć wszystkie reklamy. Zapraszamy do naszej społeczności!
Zaloguj się
i wykorzystaj wszystkie możliwości serwisu!Inne teksty piosenek
WaluśKraksaKryzys
WaluśKraksaKryzys - Atak
Atak
Tekst dodał(a): Malinx
Edytuj tekst
Tłumaczenie dodał(a): luse
Edytuj tłumaczenie
Teledysk dodał(a): papieros95pl
Edytuj teledysk
Tekst piosenki:
Z nieba napierdala, pod nos podjeżdża smród
Jak chcesz sobie pogadać z kimś, to sam do siebie mów
Traktuję to jak wenę, inni jako schizofrenię, ale
Na całe szczęście, panuję nad tym jeszcze
Godzina po godzinie, a potem dzień za dniem
Coraz mniej mam i coraz mniej chcę
Jedzenie jak gówno, ogólnie do niczego
Pod wypływem Stanisławskiego
Chodzę se po szosie, z rowu wybieram butelki
Uśmiech mnie ozdabia, bo znajduję nowe dźwięki
A, że nie mam za co żyć, kogo kochać, po co pić
To pod wpływem Stanisławskiego
Godzina po godzinie, a potem dzień za dniem
Coraz mniеj mam i coraz mniej chcę
Pod wpływem Stanisławskiego
Atakuję bеzdomnego
Jak mam napisać o tym, że pisać nie mogę?
Serce złamane, krwi nie przetacza wcale
Gnije mi prawa noga, w lewej nie czuję nic
Po co mi nogi, skoro nie mam dokąd iść?
A nie mam dokąd iść, a nie mam dokąd iść
Do dzisiaj szukam celu, walczę, kontempluję
Bo mimo szczerych chęci nieistotny się czuję
Nie chcę narzekać i nie chcę się użalać
W ogóle nie chce mi się kurwa z nikim gadać
W żołądku zamiast treści - mdłości i boleści
Sarkazmem bez litości twierdzę mogło by tak częściej być
Zaczekam chwilę i na ile będę w stanie to
Tanie alkohole spożyję na śniadanie
Godzina po godzinie, a potem dzień za dniem
Coraz mniej mam i coraz mniej chcę
Takie życie to gówno! Wszystko przez Nietzschego
Pod wpływem Stanisławskiego
Nie wybaczam sobie błędów, nie wygaduję bzdur
Biję się z myślami, by dotrzeć do tych słów
Na własne życzenie z pomocą Stanisławskiego
Atakuję bezdomnego, biorę rozwód z piciem
Wszystko po to, by znów kurwa cieszyć się życiem
Dostrzegam mały problem, w istocie zasadniczy
Rozwód z piciem wziąłem po to, by coś grubszego zaliczyć
Jak chcesz sobie pogadać z kimś, to sam do siebie mów
Traktuję to jak wenę, inni jako schizofrenię, ale
Na całe szczęście, panuję nad tym jeszcze
Godzina po godzinie, a potem dzień za dniem
Coraz mniej mam i coraz mniej chcę
Jedzenie jak gówno, ogólnie do niczego
Pod wypływem Stanisławskiego
Chodzę se po szosie, z rowu wybieram butelki
Uśmiech mnie ozdabia, bo znajduję nowe dźwięki
A, że nie mam za co żyć, kogo kochać, po co pić
To pod wpływem Stanisławskiego
Godzina po godzinie, a potem dzień za dniem
Coraz mniеj mam i coraz mniej chcę
Pod wpływem Stanisławskiego
Atakuję bеzdomnego
Jak mam napisać o tym, że pisać nie mogę?
Serce złamane, krwi nie przetacza wcale
Gnije mi prawa noga, w lewej nie czuję nic
Po co mi nogi, skoro nie mam dokąd iść?
A nie mam dokąd iść, a nie mam dokąd iść
Do dzisiaj szukam celu, walczę, kontempluję
Bo mimo szczerych chęci nieistotny się czuję
Nie chcę narzekać i nie chcę się użalać
W ogóle nie chce mi się kurwa z nikim gadać
W żołądku zamiast treści - mdłości i boleści
Sarkazmem bez litości twierdzę mogło by tak częściej być
Zaczekam chwilę i na ile będę w stanie to
Tanie alkohole spożyję na śniadanie
Godzina po godzinie, a potem dzień za dniem
Coraz mniej mam i coraz mniej chcę
Takie życie to gówno! Wszystko przez Nietzschego
Pod wpływem Stanisławskiego
Nie wybaczam sobie błędów, nie wygaduję bzdur
Biję się z myślami, by dotrzeć do tych słów
Na własne życzenie z pomocą Stanisławskiego
Atakuję bezdomnego, biorę rozwód z piciem
Wszystko po to, by znów kurwa cieszyć się życiem
Dostrzegam mały problem, w istocie zasadniczy
Rozwód z piciem wziąłem po to, by coś grubszego zaliczyć
Dodaj adnotację do tego tekstu » Historia edycji tekstu
Tłumaczenie :
Pokaż tłumaczenieThe stench is coming from the sky, coming up to your nose
If you want to talk with somebody then talk to yourself
I treat it as an inspiration, others as schizophrenia, but
Luckily, I still have it under control
Hour by hour, then day by day
I have less and less and want less and less
Food's shit, not worth a damn
Under the influence of Stanisławski
I'm walking on a road, picking up bottles from a ditch
My smile adorns me as I find new sounds
And that I have nothing to live for, no one to love, nothing to drink for
That is under the influence of Stanisławski
Hour by hour, then day by day
I have less and less and want less and less
Under the influence of Stanisławski
I attack a homeless man
How to write about the fact that I can't write?
My heart is broken, it doesn't pump blood
My right leg is rotting, no feeling in the left one
Why do I need legs if I don't have anywhere to go to?
Don't have anywhere to go to, don't have anywhere to go to
Till this day I'm looking for a purpose, I fight, contemplate
Because despite my sincere intentions I feel insignificant
I don't want to whine or feel sorry for myself
I don't fucking want to talk with anyone at all
Instead of content in my stomach, there's sickliness and pain
With sarcasm and no mercy I say it could be more often like that
I'll wait a bit and if I can
I'll have some cheap alcohol for breakfast
Hour by hour, then day by day
I have less and less and want less and less
This life is shit, all because of Nietzsche
Under the influence of Stanisławski
I don't forgive myself for mistakes, I don't talk bullshit
I fight with my thoughts to come up with these words
At my own request with the help of Stanisławski
I attack a homeless man, I get a divorce with drinking
All in order to fucking enjoy life again
I notice a small problem, in fact a fundamental one
I got a divorce with drinking just to score something bigger
If you want to talk with somebody then talk to yourself
I treat it as an inspiration, others as schizophrenia, but
Luckily, I still have it under control
Hour by hour, then day by day
I have less and less and want less and less
Food's shit, not worth a damn
Under the influence of Stanisławski
I'm walking on a road, picking up bottles from a ditch
My smile adorns me as I find new sounds
And that I have nothing to live for, no one to love, nothing to drink for
That is under the influence of Stanisławski
Hour by hour, then day by day
I have less and less and want less and less
Under the influence of Stanisławski
I attack a homeless man
How to write about the fact that I can't write?
My heart is broken, it doesn't pump blood
My right leg is rotting, no feeling in the left one
Why do I need legs if I don't have anywhere to go to?
Don't have anywhere to go to, don't have anywhere to go to
Till this day I'm looking for a purpose, I fight, contemplate
Because despite my sincere intentions I feel insignificant
I don't want to whine or feel sorry for myself
I don't fucking want to talk with anyone at all
Instead of content in my stomach, there's sickliness and pain
With sarcasm and no mercy I say it could be more often like that
I'll wait a bit and if I can
I'll have some cheap alcohol for breakfast
Hour by hour, then day by day
I have less and less and want less and less
This life is shit, all because of Nietzsche
Under the influence of Stanisławski
I don't forgive myself for mistakes, I don't talk bullshit
I fight with my thoughts to come up with these words
At my own request with the help of Stanisławski
I attack a homeless man, I get a divorce with drinking
All in order to fucking enjoy life again
I notice a small problem, in fact a fundamental one
I got a divorce with drinking just to score something bigger
Historia edycji tłumaczenia
| Tekst: |
WaluśKraksaKryzys Edytuj metrykę |
|---|---|
| Muzyka: |
WaluśKraksaKryzys |
| Rok wydania: |
2021 |
| Płyty: |
Atak |
Komentarze (0):