928 - Zostaw

Jak mam nie mówić o brudzie na tych ulicach
Skoro codziennie bez problemu nim oddycham
I pusty pokój wokół bloków ślub popiół
Nie mam wiele nie mam nic kilku braci
I jej oczy może chciałbym Cię zmienić
Polecieć wyżej oderwać się od ziemi
Ale widzisz jak żyję wstaję późno
I się nienawidzę za to że pije nie mam pracy
I w tym gównie płynę pewnie parę lat jeszcze
Spędzę w tym mieście które z reguły ludziom odbiera szczęście
Bo tylko nieliczni mogą mieć więcej
Stary dylemat hajs czy czyste ręce
Ja ciągle brudzę się i mówię nie
Mimo to więcej chcę dzień za dniem
Idzie za mną jak cień który wciąż chroni mnie
I szepcze do ucha bym nie poddał się

Ref x2
Zostawić wszystko co mi zostanie
Brać pełną garścią czy mieć wyjebane
Biorę to co mi dane to co ugrałem
Rap dla mnie to pieprzony testament
Amen

Dobra banda wjeżdża jak do Czeczeni Rosja
Chcesz nam przeszkodzić
Lepiej z rodzicami się już dzisiaj rozstań
Zostaw dupę zostaw wszystko
Zapierdalam po swoje niech im kurwa gul skacze
Kiedy daję nawijkę tak soczystą kurwa
Sto procent stylu da się z niej wycisnąć
Ciągle cisną ze wszystkimi łeb mi pęka
Nie ma się co dziwić jak to zrobię słyszę
Jakby ktoś mi się wpierdalał gdzieś na linii
W kółko mordy otwierają kolejna pała się tu ślini
Ci chciwi fałszywi wokół mnie sami prawdziwi
Pełen gniewu rzucam wszystko idę pisać
Dziś to będzie moje alibi przeszłość pierdolę
Zostawiam ją gdzieś z tyłu chociaż nawet
Ostatnie miejsce nie przynosi wstydu
Zostawiłem szkołę wziąłem hip hop w swoje dłonie
I mam szczerze wyjebane co tam powiesz

Ref x2
Zostawić wszystko co mi zostanie
Brać pełną garścią czy mieć wyjebane
Biorę to co mi dane to co ugrałem
Rap dla mnie to pieprzony testament
Amen

Znów wjeżdżam Ci na chatę gdy tylko chwytam za papier
Przeleję co podpowie głowa lecimy z tym rapem
To już nie jest tylko prosty zapęd pierdolona mania
Zanim zasnę piszę szesnastkę i bit ogarniam
Nagram to gdy tylko znajdę chwilę
Często chwili mi tu brak wolny czas to dziś przywilej
Może pierdolnę robotę i w końcu nagram płytę
Mów co chcesz muzyka cały mój dobytek
Nie utożsamiaj z syfem
Nieudaczników zgubionych wśród liter
Lecę ze stylem północy styl bilem
Kontrę też piszą ulice dlatego te wersy tak syte
Wracają na ręce matczyne
I tak grane słowa szczere nie dają wyboru wiele
Albo jesteś z nami albo wracaj na swój teren
Lecę z majkiem czipsem perem
Zajebiste połączenie leszczy sprowadzić na ziemię
I uświadomić że są zerem

Ref x2
Zostawić wszystko co mi zostanie
Brać pełną garścią czy mieć wyjebane
Biorę to co mi dane to co ugrałem
Rap dla mnie to pieprzony testament
Amen

Dla tego rapu mógłbym zostawić tu wszystko
Pieprzony hip hop nie tanie widowisko
Na przekór dziwkom po swoje idę z ziomem
Po gibonie na głowę robię to najlepiej jak mogę
Mam za sobą bandę 928 synu to kopie
Jak najlepszej jakości na bloku proszek
Powoli wiozę się bo kurwy czekają za rogiem
Mała nie stękaj nie będę twym idolem
Ideologię tą pierdolę bo wiem że odbije się to
Na zdrowiu przez te melanże chore
Zostawiam kawał siebie na każdej zwrocie
Po to byś mógł ocenić co jest w twoim życiu dobre
Nie bierz przykładu ze mnie i z moich ziomów
Chyba że chcesz nauczyć się paru zasad na bloku
Tu każda sytuacja wiąże się z ryzykiem
Chcesz zapraszam na świetne dzielnice trzech liter