Dodaj adnotację do tego tekstu » Historia edycji tekstu
Tekst: |
Artur Rojek & Bartosz Dziedzic Edytuj metrykę |
---|---|
Rok wydania: |
2014 |
Wykonanie oryginalne: |
Artur Rojek |
Płyty: |
Składam się z ciągłych powtórzeń |
Ciekawostki: |
Premierowy singiel płyty, swoją premierę miał 20.02.2014r. |
|
Największy serwis z tekstami piosenek w Polsce. Każdy może znaleźć u nas teksty piosenek, teledyski oraz tłumaczenia swoich ulubionych utworów.
Zachęcamy wszystkich użytkowników do dodawania nowych tekstów, tłumaczeń i teledysków!
Komentarze (40):
Pojawiają się różne opinie na temat tego utworu, co zostało spowodowane moją oceną.
Sądzę, że jak każdy mam prawo do własnej, skoro jak ktoś tu powiedział sztuka nie musi być łatwa i może mieć wiele odcieni.
To prawda, sam wcześniej napisałem, że gdyby nie różnorodność to prędzej, czy później powiało by nudą.
Ale może właśnie na tym polega jej urok, że każdy może na własny użytek ją interpretować, przeżywać i smakować, bo każdy jest przecież inny, ma inny bagaż doświadczeń i doznań a kulturalna wymiana opinii, powinna być zawsze być miarą naszej inteligencji. Dlatego nie dziwmy się, że ktoś czasami myśli inaczej niż większość...
Pokaż powiązany komentarz ↓
Po pierwsze, nie narzucaj innym swojego zdania, atencjuszko. Nie każdemu musi podobać się to, co tobie. Niby trywialny fakt, a jednak nie wszyscy o tym wiedzą.
Po drugie, dlaczego wszyscy używają tego sztampowego określenia ,,idź se słuchać Justina Biebera"? Brzmi tak samo beznadziejnie, jak ,,jeśli nie podoba ci się, to stwórz lepszy". Nudny i bezwartościowy komunał, świadczący o płytkości i braku wyobraźni.
Pokaż powiązany komentarz ↓
Pokaż powiązany komentarz ↓
Nie pozdrawiam.
Chciałbym odpowiedzieć osobie o nicku "poplatanie ".
Co prawda pisze, że nie ma ochoty na żaden dialog, ale właśnie dlatego- na przekór odpowiadam.
Tak się składa, że nie żyjemy w Białorusi tylko podobno w wolnym kraju, gdzie każdy może się wypowiedzieć na wiele tematów.
Przypominam, że to forum NIE JEST fanklubem Artura Rojka ( skądinąd mam duży szacunek dla jego dokonań artystycznych), gdzie są nim wszyscy zachwyceni i jest to miejsce na różnokolorowe opinie.
Z pozoru twoja wypowiedź jest przejawem pewnej inteligencji, ale prawdopodobnie niezbyt wysokiej.
Kto dał ci prawo do obrażania innych, tylko dlatego, że myślą trochę inaczej niż ty ?
Epitety, których używasz świadczą raczej o niewielkiej przestrzeni dla obu półkul mózgowych - gdybyś nie wiedział co to jest, to proszę sprawdzić w atlasie anatomicznym lub Wikipedii.
Sprzeczajmy się, miejmy odrębne zdania ale róbmy to na odpowiednim poziomie !
Teksty piosenek mają to do siebie, że do jednych trafiają od razu, a do innych wcale.
Co by było, gdyby wszyscy myśleli tak samo ?
Podpowiem ci : NUDA...
PS.
Komentarz został usunięty przez jego autora (czyżby przestraszył się własnych słów ?),
ale i tak go zacytuje:
"@novvi: Zawsze znajdzie się jakiś cieć co pod pretekstem "SWOJEJ OPINII KTÓRĄ PRZECIEŻ MA PRAWO WYRAZIĆ" psuje krew innym forumowiczom. Na tym imbecylku polega muzyka czy też szerzej- sztuka by sobie człowieczek siedział, przekładał, wiercił, by wrażliwość z siebie wydobył by się zastanawiał przez noc, dwie czy miesiąc by myślał i czuł. Tak wiec nie mam zamiaru przywoływać przykładu ale są utwory muzyczne "napisane prostym polskim językiem" z tak samo prostym przekazem. A tak w ogóle i najważniejsze --gwiazdorku trolowaty-- uważam że ktoś pokroju Rojka nie pisał by jakiegoś beznadziejnego - niezrozumiałego dla nikogo teksty tylko po to by o nim zakompleksione novvi-ciczki pisały w necie. Ps.nie mam ochoty na żaden dialog z tobą. żegnaj cześć!"
Pozdrawiam wszystkich !
Pokaż powiązany komentarz ↓
Pokaż powiązany komentarz ↓
Piosenka to zwierzenia dziecka, a później dorosłego który wychowywał się w patologii. "Więdną nasze lilie, więdną gdy odchodzisz" - matka rzadko bywała w domu i zawsze gdy wychodziła z domu usychał z żalu i tęsknoty. Zdany tylko na siebie musiał walczyć o każdy kolejny dzień, czasami nie miał siły ("Nie wytrzymuję tempa"), myślał że lepiej byłoby bez niego ("Podobno gdy umierasz, lecisz sobie, lecisz"). Skoro jemu samemu ledwo co wystarczało nie mógł się z nikim dzielić, bał się ludzi. Odstając od grupy stał się ofiarą szykanowań.
Jako już dorosły wspomnienia ciągle wracały niszcząc teraźniejszość ("Z trudem ogarniam własny dom"). Chce się uwolnić, wyzbyć bagażu z przeszłości ("Wynoś się"). Nie wybacza matce, która prosi o przebaczenie za dawne grzechy mówiąc "tego już nie zmienisz, wszystko się już stało".
Podsumowując - piosenka o tym jak często ludzie nie mogą zapomnieć o tym co było i żyć tym co jest i będzie. Zachęca do wyzbycia się negatywnych emocji ale też pokazuje jakie jest to trudne. Piękna i przygnębiająca gdy się ją zrozumie.
Nie tylko polski ale i światowy rynek jest przesycony komercyjnymi produkcjami ze zminimalizowanym, niemal do zera, wysiłkiem potrzebnym do odbioru i zrozumienia treści i sensu, jeżeli już takowy w ogóle istnieje. Takich utworów może i przyjemnie się słucha lecz można je oskarżyć o brak emocji, a jeżeli już się pojawiają są bardzo płytkie, chwilowe, obce, ulotne... Niestety, z biegiem czasu, cała nasza rzeczywistość się taka staje. "..Wszystko, k***a, skręca.." !
Mimo podzielonych opinii, choćby w poniższych komentarzach, niezaprzeczalne jest, że utwór "Beksa" u większości jakieś emocje wywołuje. U jednych pozytywne u innych mniej lub wręcz przeciwne. Całokształt utworu w genialny sposób oddziałuje na stan umysłu, który nie pozostaje obojętny. Niezależnie od tego jaką emocję wywołał, przy następnym odsłuchu, podświadomie skupiamy na nim większą uwagę, aby dowiedzieć się 'co z nim jest nie tak'. Bawiąc się w detektywa, mimowolnie, zaznajamiamy się z utworem i tekstem do stopnia prowadzącego do wykreowania, w jakimś stopniu, indywidualnej interpretacji, i to na o wiele głębszym poziomie, niż byłoby to możliwe gdyby treść była obnażona i podana wprost. Tworzy to świetny grunt, pod to, co zawsze powinno być najbardziej doceniane. PRZEKAZ Przez swoją zawiłość staje się jeszcze atrakcyjniejszy. Interpretacja może pójść w każdym, nawet najbardziej nieprzewidywalnym kierunku. Jej efekt może intrygować, fascynować, być powodem do dumy ale również irytować bądź śmieszyć. A dokładnie takie są Nasze życia. Prawda? Nie brnijmy przez nie bezmyślnie, na pełnym automatyzmie. Zatrzymajmy się czasem. Przemyślmy coś co już uznane za przemyślane. I bądźmy wdzięczni za to, że są ludzie, którzy wkładają wysiłek by wpleść w Naszą codzienność elementy zawierające tematy, których pełne zrozumienie byłoby niezrozumiałe. Jak np. dyskusja na tym forum. Moment, w którym tego zabraknie będzie oznaczał koniec Nas jako ludzi, zatracając indywidualność jako jednostki, zatracamy samych siebie, każdy z osobna. Gdy przegramy tę walkę nie będziemy już Żyć, będziemy TYLKO być.. Dlatego nie pozwólmy na to!
Dla mnie tekst jest opisem kulminacyjnego momentu w życiu człowieka, którego przerosły trudności napotkane na swojej drodze. Utknął On w beznadziejnej rozpaczy potęgowanej przez nieustanne powroty do bolesnych wspomnień. Nie ma już sił na walkę, którą boi się podejmować z obawy i zakorzenionego przeświadczenia o porażce. "..Strach rozpycha zaciśnięte dłonie..", wers ten, dość jasno, potwierdza me słowa. Wyniszczająca siła strachu jest przeogromna. Szkoda, że tak wiele szkód jest Nam w stanie wyrządzić coś co nawet nie istnieje. Tak. Strach nie istnieje! Nie możemy go zmierzyć czy dotknąć. Nie jest niczym materialnym. Jedynym miejscem gdzie strach może istnieć to myśl o przyszłości. To wytwór Naszej wyobraźni. Sprawia, że boimy się rzeczy, których nie ma, i które mogą nigdy nie zaistnieć. Strach to kwestia wyboru. Musimy starać się myśleć o przyszłości z sobą w roli zwycięscy. Pomocne w tym, jest ograniczenie rozmyślań o przeszłości i postrzeganie porażek jako lekcji. W ogóle odrzucenie pojęcia 'porażka' i zastąpienia go słowem 'etap'. Bo ktoś, kto mimo ogromnych przeciwności losu, ciągle brnie do celu, nigdy nie będzie przegranym! Miarą siły człowieka jest to, ile może znieść, by osiągnąć swój cel. Jest to przygotowanie do tego aby podołać gdy nadejdzie TEN dzień. A nadejdzie, dla każdego z Nas. Musimy się tylko do niego odpowiednio przygotować.
Osoba, której dzieje opisuje tekst piosenki, przez nieustanne trwanie w stanie totalnej beznadziejności, przestaje już rozumieć otaczający ją świat, a nawet samą siebie. Już się nie poznaje. Szczelnie izoluje od całego społeczeństwa z obawy przed większą krzywdą, jak również przed trzeźwym, krytycznym słowem, mogącym boleśnie zwrócić uwagę na własne błędy, podświadomie nie zauważalne w stworzonej przez siebie wyimaginowanej próżni, w której nawet samobójstwo nie jest w cale takie złe.. Bo "..Podobno gdy umierasz, lecisz sobie, lecisz.."- kusząca propozycja drobnej przyjemności, tak bardzo zapomnianej i upragnionej.
Okrzyki "Beksa!" są krzykiem rozpaczy resztek świadomości. Która w prowokacyjny sposób chce go zdenerwować i zmusić aby zacisnął pięści i w końcu się postawił. Zaczął walczyć. Ponieważ nie ma już innego wyjścia. Nadchodzi moment, w którym musi podjąć walkę lub poddać się już na wieczność.
Jak widać, ten "zlepek przypadkowych słów" spowodował u mnie sporą lawinę przemyśleń, mam nadzieję, że ktoś z nich skorzysta, jak również, że ktoś się z nimi nie zgodzi..
Nie tylko polski ale i światowy rynek jest przesycony komercyjnymi produkcjami ze zminimalizowanym, niemal do zera, wysiłkiem potrzebnym do odbioru i zrozumienia treści i sensu, jeżeli już takowy w ogóle istnieje. Takich utworów może i przyjemnie się słucha lecz można je oskarżyć o brak emocji, a jeżeli już się pojawiają są bardzo płytkie, chwilowe, obce, ulotne... Niestety, z biegiem czasu, cała nasza rzeczywistość się taka staje. "..Wszystko, k***a, skręca.." !
Mimo podzielonych opinii, choćby w poniższych komentarzach, niezaprzeczalne jest, że utwór "Beksa" u większości jakieś emocje wywołuje. U jednych pozytywne u innych mniej lub wręcz przeciwne. Całokształt utworu w genialny sposób oddziałuje na stan umysłu, który nie pozostaje obojętny. Niezależnie od tego jaką emocję wywołał, przy następnym odsłuchu, podświadomie skupiamy na nim większą uwagę, aby dowiedzieć się 'co z nim jest nie tak'. Bawiąc się w detektywa, mimowolnie, zaznajamiamy się z utworem i tekstem do stopnia prowadzącego do wykreowania, w jakimś stopniu, indywidualnej interpretacji, i to na o wiele głębszym poziomie, niż byłoby to możliwe gdyby treść była obnażona i podana wprost. Tworzy to świetny grunt, pod to, co zawsze powinno być najbardziej doceniane. PRZEKAZ Przez swoją zawiłość staje się jeszcze atrakcyjniejszy. Interpretacja może pójść w każdym, nawet najbardziej nieprzewidywalnym kierunku. Jej efekt może intrygować, fascynować, być powodem do dumy ale również irytować bądź śmieszyć. A dokładnie takie są Nasze życia. Prawda? Nie brnijmy przez nie bezmyślnie, na pełnym automatyzmie. Zatrzymajmy się czasem. Przemyślmy coś co już uznane za przemyślane. I bądźmy wdzięczni za to, że są ludzie, którzy wkładają wysiłek by wpleść w Naszą codzienność elementy zawierające tematy, których pełne zrozumienie byłoby niezrozumiałe. Jak np. dyskusja na tym forum. Moment, w którym tego zabraknie będzie oznaczał koniec Nas jako ludzi, zatracając indywidualność jako jednostki, zatracamy samych siebie, każdy z osobna. Gdy przegramy tę walkę nie będziemy już Żyć, będziemy TYLKO być.. Dlatego nie pozwólmy na to!
Dla mnie tekst jest opisem kulminacyjnego momentu w życiu człowieka, którego przerosły trudności napotkane na swojej drodze. Utknął On w beznadziejnej rozpaczy potęgowanej przez nieustanne powroty do bolesnych wspomnień. Nie ma już sił na walkę, którą boi się podejmować z obawy i zakorzenionego przeświadczenia o porażce. "..Strach rozpycha zaciśnięte dłonie..", wers ten, dość jasno, potwierdza me słowa. Wyniszczająca siła strachu jest przeogromna. Szkoda, że tak wiele szkód jest Nam w stanie wyrządzić coś co nawet nie istnieje. Tak. Strach nie istnieje! Nie możemy go zmierzyć czy dotknąć. Nie jest niczym materialnym. Jedynym miejscem gdzie strach może istnieć to myśl o przyszłości. To wytwór Naszej wyobraźni. Sprawia, że boimy się rzeczy, których nie ma, i które mogą nigdy nie zaistnieć. Strach to kwestia wyboru. Musimy starać się myśleć o przyszłości z sobą w roli zwycięscy. Pomocne w tym, jest ograniczenie rozmyślań o przeszłości i postrzeganie porażek jako lekcji. W ogóle odrzucenie pojęcia 'porażka' i zastąpienia go słowem 'etap'. Bo ktoś, kto mimo ogromnych przeciwności losu, ciągle brnie do celu, nigdy nie będzie przegranym! Miarą siły człowieka jest to, ile może znieść, by osiągnąć swój cel. Jest to przygotowanie do tego aby podołać gdy nadejdzie TEN dzień. A nadejdzie, dla każdego z Nas. Musimy się tylko do niego odpowiednio przygotować.
Osoba, której dzieje opisuje tekst piosenki, przez nieustanne trwanie w stanie totalnej beznadziejności, przestaje już rozumieć otaczający ją świat, a nawet samą siebie. Już się nie poznaje. Szczelnie izoluje od całego społeczeństwa z obawy przed większą krzywdą, jak również przed trzeźwym, krytycznym słowem, mogącym boleśnie zwrócić uwagę na własne błędy, podświadomie nie zauważalne w stworzonej przez siebie wyimaginowanej próżni, w której nawet samobójstwo nie jest w cale takie złe.. Bo "..Podobno gdy umierasz, lecisz sobie, lecisz.."- kusząca propozycja drobnej przyjemności, tak bardzo zapomnianej i upragnionej.
Okrzyki "Beksa!" są krzykiem rozpaczy resztek świadomości. Która w prowokacyjny sposób chce go zdenerwować i zmusić aby zacisnął pięści i w końcu się postawił. Zaczął walczyć. Ponieważ nie ma już innego wyjścia. Nadchodzi moment, w którym musi podjąć walkę lub poddać się już na wieczność.
Jak widać, ten "zlepek przypadkowych słów" spowodował u mnie sporą lawinę przemyśleń, mam nadzieję, że ktoś z nich skorzysta, jak również, że ktoś się z nimi nie zgodzi..