Tekst piosenki:
Gdybym mógł cofnąć czas zrobił bym to bez gadki,
zaczął bym od momentu niepokoju matki,
Masz zeszyt w kratki, masz życie, swój przydział,
historia typa który kurwa nie widział,
wiesz, balet życiem włada, ślepiec nie widzi,
życie zaskakuje tego który z niego szydzi,
dziś sam się brzydzi swojej postawy durnia,
nie widział choć ktoś wołał kurwa,
sznur bywa przyjacielem w chwilach niefartu,
godzina piąta wyświetlona w zegarku, (ziom)
dramat na karku, powiedz gdzie leży prawda,
nie do poznania, choć jest ciężko od dawna,
jaki z ciebie syn, auto refleksja wkracza,
życie zaskakuje, krzywdzi, tępi nie wybacza,
teraz się stacza chyba widział za dużo
zmęczony wszystkim, ostro pogięty puzon,
wciąż walczy z burzą gra wysokiej wagi,
koledzy, wóda, dragi codzienne obrazy,
sklejanie po rozpierdalanych witraży,
wiesz, on już nie marzy, on udaje że czuje,
są różne choroby, człowiek różnie choruje,
a głupi marnuje czas, nie widząc okiem,
matka ma plan, dobrze grasz ją na zwłokę,
sokiem popita procentowa apteka,
pomaga tak długo, jak psychiczny kaleka,
życie nie czeka, zapierdala, biegnie,
kochaj najmocniej nim to wszystko jebnie,
to nie są brednie wyssane z dwóch palców,
to styl bicia serca, tragicznych skazańców
Ref.:
Mamo, czy słyszysz? To dla ciebie te wersy
dziś jestem inny, dorosły, mądrzejszy
Tato, czy słyszysz? Proszę cię wybacz
nie jestem tak twardy, nie potrafię ukrywać
spotkamy się kiedyś wszyscy, to pewne
biorę na bark życie jakie jest i biegnę (x2)
Nie widział tego, co było tak blisko,
trzeba stracić by docenić domowe ognisko,
życie - boisko, samobójcze bramki,
zamknięte dziś wrota, bez dotykania klamki,
puste są bramki, kociograf od zaraz,
matki już nie ma, teraz ojciec, wiem, karasz,
po co się starasz? inni siedzą w spokoju,
bo brak jest rodziny, gdy na barku w chuj kroju,
sam na postoju, wiesz dusi, tlen znika,
lepiej mówić bracie, gdy ból cię dotyka,
nie odbijesz ryzyka, bo to jest proste,
masz do dobrego życia dostęp, to postęp,
spalonym mostem biegnie, w chuj warte,
gdyby mógł, niby, może wybrałby petardę,
trzymajcie gardę, choć wiem, że nie łatwo,
czasem dom wydaje się schodową klatką,
życie pułapką na każdym rogu czyha,
właśnie jest z nami, tylko już nie oddycha,
a ty, co byś zrobił na jego miejscu?
przynajmniej ma mnie, i tych kilka wersów,
jest codziennie na moralnym kacu,
ile wokół niego było sztucznych przyjaciół,
ile osób postawiło na nim krzyżyk,
dziś nawija otwarcie, pierdoli ryzyk fizyk
pierdole was, wszystkie kurewskie pyski,
musiał stracić rodziców żeby dostrzec bliskich,
teraz, stawia wszystko na jedną kartę,
rozkmiń to dobrze, żyj, miej oczy otwarte,
bo miłość chuj warte, został z bagażem,
w jednej sekundzie okradziony z marzeń,
w kolej zdarzeń, uwierz - ostre porycie,
gdyby mógł cofnąć czas: "wróćcie rodzice"!
Ref.:
Mamo, czy słyszysz? To dla ciebie te wersy
dziś jestem inny, dorosły, mądrzejszy
Tato, czy słyszysz? Proszę cię wybacz
nie jestem tak twardy, nie potrafię ukrywać
spotkamy się kiedyś wszyscy, to pewne
biorę na bark życie jakie jest i biegnę (x2)
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu
Komentarze (3):
biorę na bark życie jakie jest i biegnę <muza>