Tekst piosenki:
Hijack:
Sometimes I'm smoking and sometimes I don't.
'Cause sometimes I'm balling, and sometimes I'm broke,
Who says I'm a made man, that's some joke,
I rap in at day and night, I slam dough,
I still live in the hood trying to make things smooth
I still live in the hood trying to make big move
I still live on the bottom of mic cabin, beretta,
'Cause in the streets, it's the only thing that brings the butter,
As I avoid the offices undercover,
I live the street life, lonely and cold nights,
Sometimes I rap and sometimes I fight
'Cause sometimes it's good but it's never fucking nice,
Like fake MCs with a fake fucking knives,
The man that still has a beast,
The beast didnt tell me that i still need to eat
This is the hip-hop game, I need a fucking feast!
Firma:
Niełatwe jest życie ulicznego rapera,
Codziennie atmosfera, twoje nerwy tutaj wyżera,
Codziennie pruje się do ciebie jakaś ponura cholera!
Codziennie nie docenia cię ktoś, czasem to doskwiera.
Człowiek, człowieka wykręci, człowiek wilkiem człowiekowi.
Wszystkim pseudo prawilniakom chuj znów wbijam do połowy,
Reszta też jest to ofiary, łyse pały, groźne dziary
Dali sobie wyprać beret, ich psychika wciąż się chwieje.
Stereotyp i niewiedza to wasza jest tu bariera,
Nie rozumieją intencji i konwencji tego dzieła,
Zniewieściali rodzice spalili by mnie na stosie,
Za to że w tym całym syfie dawać ludziom chce radochę.
Pracownicy oświaty, zgazowani krytycy widzą w nas szatana, uliczny rapu dziedzicy.
Jak wielu mi podobnych niosę bagaż pod doświadczeń,
czy zjebany system bracie, masa zmartwień, brak ułatwień.
Gabi:
Każdy pyta kiedy płyta, i tak z netu ją ściągnie,
to do ciebie pajacu co masz przyszerokie spodnie.
Ty myślisz lamusie, że z rapu jest w chuj siana,
zamiast kupić płytę wolisz torbę jarania.
Uliczny raper, znam się z tym tematem,
Mam szacunek do dzieciaków przesiąkniętych tym klimatem.
To uliczny rap, dla ludzi od ludzi,
Tu żeby przetrwać nie jeden łapy brudzi.
Każdy kombinuje jak może, nikt nie ma Hammera,
Ej ciężki jest żywot ulicznego rapera, ta...
Paluch:
AIFAM! Teej! Uuuu!
Nie ma lekko być raperem w dzisiejszych czasach,
choć uliczny rap mamy wpisany w DNA.
Trzeba kombinować, żeby na powierzchni stać
dlatego do perfekcji znamy nie jeden fach.
Dzisiaj ulica ma głos i mówi naszymi słowami,
Ciężko pogodzić zarobek z ulicznymi zasadami,
My to potrafimy i nie gramy na festynach,
A na koncerty wbija każdy dobry chłopaczyna.
Peja:
Stojąc pośród tych co wcześniej nie pozwalam się opluwać,
Bo na ulicznym gruncie rap oparłem - tak się bujam.
Tu gdzie nikt nie wierzy w cuda, ja przetrwałem, mam się dobrze.
Niebezpieczne terytorium zamieszkują czarne owce i nie spytam jakim jesteś hip-hopowcem bądź człowiekiem,
żebyś potrafił w potrzebie człowiekowi podać rękę.
Pierdole, nie pęknę, ile razy to słyszałem,
ale szacun dla tych, którzy w życiu mają przejebane,
upadłeś jeszcze wstaniesz, nikt tu nie wytyka palcem.
Estetyka mej dzielnicy daje wszystkim równe szanse,
życie nie łatwe ale jedno wiem na pewno
uliczny rap żyje w sercach ludzi, trafia w sedno.
I powiem jeszcze jedno w życiu nie raz bywa ciężko to działając jako raper dziś mam łatwiej mój koleżko.
Rap i braterstwo, tępić kurestwo, oni skończą się szybciej niż jarane w blecie zielsko.
Ref: x2
Niełatwy jest żywot ulicznego rapera (nie, nie, nie),
nie łatwy jest żywot ulicznego rapera (nie, nie, nie, nie),
niełatwy jest żywot ulicznego rapera (nie, nie, nie),
niełatwy jest żywot ulicznego rapera (nie, nie, nie, nie)
Sobota:
Nie wiem co za złe masz ciągle mi,
Masz straszną jazdę, że jestem zły.
Reprezentuje ich, tak z resztą nie od dziś.
Zasady, których nie pojmujesz, wiesz, czysty zysk.
Lojalność, wierność, przyjaźń, miłość,
Twój syn porusza się po streecie, że aż miło,
Gdy idzie na robotę nie rzuca się w oczy,
Jak coś mu nie pasuje wali prawdą między oczy,
Kapusiom krwi utoczy, nimi się nie otoczy, zna życie od podszewki, w nocy się nie moczy,
Wie co, gdzie, jak i z kim się witać.
Będzie ryj na kłódkę trzymać gdy go kurwy będą pytać,
Nie okradnie bliskich, nie sprzeda nikogo, a cała twoja wdzięczność za to loko koko wrogość,
Jego stan psychiczny i droga wyboru to już nie mój problem - ty mu ją utoruj!
Popek:
Czasy się zmieniają ale my się nie zmieniamy,
my nie jesteśmy ziomek kurwa gwiazdorami,
my jesteśmy ziomek ulicznymi raperami,
wszystko tutaj ziomek ogarniamy se sami
żeby przetrwać do jutra muszę bujnąć się z fantami,
to jest hardcorowy rap przepełniony zasadami,
to jest hardcorowy rap, my jesteśmy przestępcami,
to jest hardcorowy rap pokazują nas palcami, tak!
Komplex:
Ži yeah život i borba
Pada, pada, moraš da skontaš
Aha, aha, moraš da rolaš
Ne ne, ne ne, ne smeš da se prodaš
I da kako goda plan CD
Moraš da padneš na noge batice
Slušaj me molim te, molim te shvati me
Radite do sranje, potom me svi znate me
Još samo malo postaviću granice
Probiću al' nebo dobićete zadeće
Život je težak kad si na betonu
Svaki opasan je korak dok juriš k tronu
Ja sam zlo oznatao oči sjaje mi u mraku
Probudili ste zvijer stradaćete k'o u ratu
Ajde malo napred spremi osim zamku
Drago mi je da ste progutali žvaku
Tadek:
To jest do tych co to myślą, że to życie to sielanka,
że na co dzień nic nie robię, że potrzeby me bez mańka,
Wy myślicie, że ten Tadek nic nie robi tylko jara,
I że ujarany patrzy jak mi pieniądz z nieba spada,
Ciekaw jestem jakbyście tu na mym miejscu od lat stali,
Czy tak samo byście wtedy moje życie oceniali,
Weź zapłać moje rachunki zamiast się na swoje żalić
Poza tym wam nie bronie żebyście się rozwijali.
Tu na jednego słuchacza czterech wrogów wnet wyrasta,
Na jednego przyjaciela zawiść zalewa pół miasta.
W tym pięknym mieście smrodu ukryć się już nie da,
Prawie zawsze jak chcesz dobrze będą chcieli cię wyjebać
Ref:
Niełatwy jest żywot ulicznego rapera (nie, nie, nie),
nie łatwy jest żywot ulicznego rapera (nie, nie, nie, nie),
niełatwy jest żywot ulicznego rapera (nie, nie, nie),
niełatwy jest żywot ulicznego rapera (nie, nie, nie, nie)
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu
Komentarze (0):