Tekst piosenki:
Ref.: x2
Nocna lampka, kartka, brzmienie bitu,
myśli spadają na głowę jak deszcz meteorytów,
jak Frisbee, rzucane między ziomami,
się kręcę zahipnotyzowany
Gedz:
Bez kitu, chyba wpadłem w trans jakiś,
czas mi muli jakbym wiecznie jarał baty,
brat mi mówi żebym w końcu wpadł do chaty,
a babcia dzwoni zawsze jak nagrywam rapy,
słucham Natalii Grosiak i rozumiem ją w pełni,
zahipnotyzowany wyczekuję pełni,
nie ma sensu się chełpić,
dla jednego jesteś Ferbie,
a dla drugiego Gremlin,
sen czy jawa, nos czy kawa,
temat jak klej plus strzykawa,
dylemat czy rozmawiać o problemach
czy udawać że ich nie ma, Twoja sprawa,
hipnoterapia w ramach odmulenia,
sprawia że wraca zajawa i pyta jak się mam,
głos z podziemia coraz wyraźniej słychać,
kret zostawił tyle kopców żeby wkurwić ogrodnika
Ref.: x2
Nocna lampka, kartka, brzmienie bitu,
myśli spadają na głowę jak deszcz meteorytów,
jak Frisbee, rzucane między ziomami,
się kręcę zahipnotyzowany
Kot Kuler :
Mam dwa trzy na karku jak MJ pod karkiem,
pod stołem w chuj kartek, długopis, zajawkę,
co najmniej od dekady, z deka dekadenckie
podejście do rap gry, ale chuj w krój,
bo jak wszedł mi w słuchawki to jak w nawyk,
jak Kaszpirowski na wizję, nie widzę nic wiesz
słyszę bitem, a czuję rymem, Rau (?)
zhakował mój system, nie uleczalnie jak rak,
nie mam lekarstwa po dziś dzień,
za to se latam po trackach, od małolata,
zawsze jako fan, czasem jako wykonawca,
zawsze mam fun, nawet jeśli leczę kaca,
rap to zabawa jak na placu zabaw,
jak hipnoterapia brat, tak to działa,
żaden wahaha jak Gouda czysta zajawa ta,
jak Gouda czysta zajawa ta.
Ref.: x2
Nocna lampka, kartka, brzmienie bitu,
myśli spadają na głowę jak deszcz meteorytów,
jak Frisbee, rzucane między ziomami,
się kręcę zahipnotyzowany
Gedz:
Bez kitu, ciągle jaram się starociami,
słucham winyli zahipnotyzowany,
zmotywowany wchodzę do studia wieczorami
i daję na bit wokale przez mogami(?),
a świat staje do góry nogami,
mam diamentowe jaja w miarę ułożone w bani,
rap mnie nastraja, choć ciężkie czasy mamy,
kiedy tłum robi hałas znikają wszelkie obawy,
mniejsza o większość, rozumiesz z grubsza?
hipnotyzuje mnie rap z podwórka, kurwa,
mów mi nicpoń, huncwot, hultaj, chuj tam,
swoje gówno jak skarabeusz turlam,
po niebie słońce gorące jak wulkan,
pcham, zachodzi reakcja wtórna,
wpadam w trans i luz mam,
wraca sułtan, respektuj, zdejmuj turban
Ref.: x2
Nocna lampka, kartka, brzmienie bitu,
myśli spadają na głowę jak deszcz meteorytów,
jak Frisbee, rzucane między ziomami,
się kręcę zahipnotyzowany
Mielzky:
Nadal nie ma jej obok kiedy wstaję, więc
po co mam się kłaść by sam budzić się nad ranem
nie spałem od tamtej nocy kiedy gaz wdarł się w płuca
i potem rozdałem prochy za szmal by włożyć trochę floty w torby
kurwa, mam pusty nochal a nie mogę zmrużyć oka
kruszę towar ale lecę w sklepie strzelić pokal,
lewym okiem widzę więcej dzięki Lizie Lopez,
wolnym krokiem po mieście na głowie mp3 z Pit Rockiem,
w hip-hopie wielu gości pragnie Twojej klęski,
lecz gdy Mielzky da zwrotę, to każdy chłopiec chowa pięści,
mówią moje duchy w głowie więc siadam, piszę,
zrób ciszej tych frajerów którzy modlą się bym wyszedł stąd,
mam w głowię tysiąc myśli, w dłoni setkę flaszki, braci którzy znają moje jazdy,
mam jeden mikrofon i on nie daje mi usnąć,
wczoraj, dziś, jutro hipnotyzuje to gówno mnie
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu
Komentarze (0):