Hed PE - Let's ride

Piję, palę, pieprzę
Walczymy w klubie po mojemu
Mieszam wódkę z zielskiem i czuję tą miłość
Śnię, pracuję, krwawię
Mówię rzeczy których tak naprawdę nie mam na myśli
Nie jestem więzienną przynętą ale moja dziewczyna ma dopiero siedemnaście lat
Czy mogę w to uderzyć? Czy mogę to rozedrzeć? Czy mogę to polizać? Czy mogę zaatakować od tyłu?
Morduję i przeszywam tyle cipek że jestem poszukiwany za cipkozbrodnie
Żyję życiem grzesznika, nie, nie mam żadnych przyjaciół
Teraz nadchodzi deszcz a ja znów uciekam od siebie

Czuję pochłaniający mnie mrok
On przejmuje nade mną kontrolę
Teraz możesz spoczywać w kawałkach
Z czasem zajdzie słońce
Teraz czarnuchu możesz spoczywać w kawałkach

Przejedźmy się taaa, wszyscy zginiemy
Pierdol świat czarnuchu, nikt nie wyjdzie stąd żywy
Przejedźmy się skurwielu, wszyscy zginiemy
Już jesteśmy martwi, nikt nie wyjdzie stąd

Maluję obraz który jest idealny więc wiesz o czym mówię
Stwierdzam to idealnie wyraźnie więc wiesz że nie żartuję
Bo mam w ciebie wyjebane i w to gówno które opowiadasz
Bo dostrzegłeś w tym ciebie ślepego, ciebie śpiącego przyjacielu
Śnię, pracuję, krwawię, mówię rzeczy których tak naprawdę nie mam na myśli
Ale najczęściej gdy za dużo piję i jaram za dużo dobrego zielska i
Jestem pod zbyt wielkim ciśnieniem, sądzę że myślę zbyt wiele
Nie mogę znaleźć części mojego umysłu, czuję się jakbym tracił kontakt

Czuję pochłaniający mnie mrok
Nie daję już rady, nie mogę uciec przed całą tą nienawiścią
Teraz czas na mój ruch, czas na mój odwet
Z czasem zajdzie słońce
Wiem że czujesz mnie czarnuchu, czujesz mnie czarnuchu

Przejedźmy się taaa, wszyscy zginiemy
Pierdol świat czarnuchu, nikt nie wyjdzie stąd żywy
Przejedźmy się skurwielu, wszyscy zginiemy
Już jesteśmy martwi, nikt nie wyjdzie stąd

Więc wyciągnij swoje gnaty graczu i wznieś je wysoko
To rewolucja, wiesz że nie można się nam przeciwstawiać
To (Hed)PE przyjacielu, urodzeni by jeździć
to pierdolony gang i to całe nasze życie

Jeździjmy, cały dzień, całą noc
Jeździjmy, żywi lub martwi
Jeździjmy, wszyscy zginiemy
Pierdol świat czarnuchu, nikt nie wyjdzie stąd

Teraz już nie chcę się zatrzymywać, po prostu cisnę przed siebie i walczę z tą twoją całą subkulturą
Jesteś homo, jesteś sztuczną głupią spedaloną zdzirą
Pokazałem tej brudnej zdzirze jaką jest dziwką
Sprawiłem że zapłakała, sprawiłem że zacisnęła uda i spuściłem się na jej cycki
Jestem rock, jestem roll, jestem szokiem dla twojej duszy
Kiedy rymuję czarnuchy wiedzą że jestem jak Malcolm który ciśnie mimo wszystko
Każdy tekst który napisze sprawi że zedrzesz sobie gardło
Na tym haju, takim mocnym nie wiem dokąd biegnie czas

Próbuję działać właściwie i nie mogę pojąc
Dlaczego łapię schizo i psycho, zmieniam się z Jeckylla w Hyda
To te głosy wewnątrz, to ten mrok wokół
Sprawiają że odwracam się od dobrego do złego, a później do obrzydliwego
To dlaczego dragi prezentują się tak pięknie jako droga ucieczki
Cała ta obrzydliwość wokół mnie, Ile jeszcze jesteśmy w stanie znieść
Do chwili kiedy się przełamiemy i odbierzemy nasz świat tym fałszywym skurwielom
Nienawidzę big brothera, oh czy sądzisz że już na to za późno?