Hozier - In The Woods Somewhere

Me czoło było gorące
Moja skóra mokra
Wołałem twe imię, dopóki gorączka się nie skończyła

Gdy się obudziłem
Księżyc nadal jaśniał
Noc tak czarna, że ciemność szumiała

Podniosłem się
Moje nogi były słabe
Modliłem się w myślach, aby wszystko było dobrze

Okropny hałas
Wypełnił powietrze
Usłyszałem krzyk gdzieś w lesie

Głos kobiety!
Szybko pobiegłem
W gęstwinę z pustymi rękoma

To był lis,
Trząsł się z przerażenia
Nic nie powiedziałem, on nie wydał dźwięku

Jego kości były widoczne
Jego zad podwinięty
Podniosłem kamień i skróciłem jego mękę

Co zadało mu ranę?
Jak wielkie były zęby?
Byłem pewien że oczy mnie obserwują

Stwór rzucił się naprzód
Odwróciłem się i pobiegłem
Aby uratować życie którego nie miałem.

Moja droga, w pościgu
Kiedy leciałem
Zapomniałem o wszystkich modlitwach o dołączeniu do ciebie

Ścisnąłem swoje życie
I chciałem je zatrzymać
Moja najdroższa miłości jeszcze nie skończyłem.

Jak wiele lat
Wiem że udźwignę
Znalazłem coś gdzieś w lesie