Ivan Mladek - Jozin z Bazin (Polish)

Poczułem przyrody zew,
Maluchem przed siebie gnam.
W sumie trochę spieszno mi,
Więc na skróty ruszam tam,
Gdzie w mokradłach grasuje
Ta bestia straszliwa,
Co pożera miastowych —
Jozin się nazywa

Jozin z bazin;
Pełznie przez moczary.
Jozin z bazin;
Znów szuka ofiary.
Jozin z bazin;
Znów ostrzy siekacze.
Jozin z bazin;
Gryzie, dławi, skacze.
Trzeba się go pozbyć —
Jak to zrobić dobrze wiem
I jutro Jozina
Z samolotu opielę.

Przejeżdżałem przez wiochę,
Zatrzymałem się na znak.
To kierownik wita mnie,
Leje wódkę, gada tak:
„Łeb Jozina zdobądź, a
Reszę walki nasz już sam;
Oprócz ręki córki mej,
PGR-u pół ci dam!”

Jozin z bazin;
Pełznie przez moczary.
Jozin z bazin;
Znów szuka ofiary.
Jozin z bazin;
Znów ostrzy siekacze.
Jozin z bazin;
Gryzie, dławi, skacze.
Trzeba się go pozbyć —
Jak to zrobić dobrze wiem
I jutro Jozina
Z samolotu opielę.

Mówię: „Muszę proszek mieć
No i samolota.
Jutro Jozin będzie wasz —
to prosta robota”.
Wszystko załatwione w mig;
Wzbijam się po chmury,
By Jozina nawozem
Przypudrować z góry.

Jozin z bazin;
Biały jak lilyja.
Jozin z bazin;
Już manatki zwija.
Jozin z bazin;
Do ściany przyparty.
Jozin z bazin;
Skończyły się żarty.
Złapałem Jozina.
Nie wypuszczę o-ho-ho.
Jak zabraknie kasy,
To go sprzedam do Zo-o.