Tekst piosenki:
Co dzień spadamy w dół, wiecznie do zera
Zera znaczą więcej niż ty nieraz
Teraz chcesz wybrać los wiecznego snu
Lecz pamiętaj, że odwaga to pozostać tu. (2x)
Znowu stoję w łazience, a przede mną zlewozmywak
Puls, żyła, czuję jak krew przepływa
Boże, wybacz za wszystkie czarne myśli
Wszak zrodzone są z czystej nienawiści
Iście, zaiście, z założenia
Wewnątrz walkę z sumieniem swym rozgrywam
Codzienne żniwa, które zbiera kostucha
Wszystkich tych, którzy nie chcą świata słuchać
Upaść, się podnieść, żyć godnie to detal
Wszystkich młodych, co na ich grobach płonie świeca
Coś nie tak jednak jest z tym naszym światem
Gdzie często przyjaciel okazuje się psu bratem
Zatem się pytam, czy jestem stąd
Czy znajdę nadzieję, czy znajdę swój dom
Czy znajdę swój los i czy będzie on miły
Jak póki co wsuwam nóż pod żyły
Co dzień spadamy w dół, wiecznie do zera
Zera znaczą więcej niż ty nieraz
Teraz chcesz wybrać los wiecznego snu
Lecz pamiętaj, że odwaga to pozostać tu. (2x)
Mam długopis w ręce, a w oczach łzy
Wiesz, chyba nie chcę już dłużej tak żyć
Już sam nie wiem, w co wierzyć, kogo słuchać
I czy w ogóle komuś jeszcze można zaufać
Spójrz w moje oczy, zobaczysz w nich wiele zdarzeń
Zapewne nie jedno z nich dotknęło ciebie także
Mam 20 lat, zaledwie, uwierz mi
A przeszedłem więcej niż niejeden rówieśnik
Pewnie nie wiesz, że jest we mnie zawiść i gniew
I że jest osoba, którą mógłbym zabić, wiesz
I wsadź sobie w dupę pierdolone rady
Że najważniejsze nie płakać, śmiać się i bawić
Pierdolę to, szczerze pierdolę to teraz
Nie będę chodzić w masce jak świętoszek Moliera
Czasem czuję się, jakbym był nie z tej epoki
Pragnę poczuć wielką miłość, jak Werter do Lotty
Jednak pozostaje mi się w nocy w odgłosy miasta wsłuchać
Tylko marzyć mi się może świat tonący w uczuciach
Krew pulsuje mi w żyłach, myśli płyną w głowie
Nie mogę tak po prostu odejść, nie zostawić nic po sobie
Była zła znów, że odpierdalam kranken
A teraz sam bym sobie strzelił w łeb, gdybym znalazł franke
Ostatnia stacja, rezygnacja, tu wysiądę
Po tej burzy chyba już nie wyjdzie słońce
Ja nie jestem świrem, to wy jesteście walnięci!
I udało wam się skutecznie do życia mnie zniechęcić
Staję na krawędzi, zamiast strachu czuję radość
Lecę ku wolności, dziękuję, dobranoc.
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu
Komentarze (0):