Tekst piosenki:
Idę, ach ten poranny serca ciężar
To majaczenie złego losu
Ta jego nieuchronność
Ten jego na mnie sposób
Idę, ten nienazwany ciężar
u serca spodu
Idę a krokiem chwiejnym
a pomalutku
To z racji zimna i smutku
Tak jest, zimna i smutku
Anioły pańskie, czy to wy...?
- Yes, yes, eta my, eta my
Anioły, anioły
A to Ty?
Czy to trochę Ty?
Co ta Ty ta zrobić wczora zdążył?
Okrążałeś miasto Ty, aż siebie okrążył
Co ta Ty ta zrobić zdążył?
A co?
Ja superman ani troszeczkę
Co ja mogę zdążyć zrobić...
między pierwszą a drugą szklaneczką?
Trzydzieści sekund dzieli pierwszą od drugiej szklaneczki
Ta, aż nie idzie iść przed pługiem
A supermana tak, żeby ścięło
po pierwszej szklance Myśliwskiej,
bez wypicia drugiej...
Anioły pańskie!
- Bezsilna poro życia tego ludu,
Gdy jemu, to znaczy temu ludu
W ustach suchość wszystkich stepów
O, ty haniebna półgodzino
Pomiędzy świtem a otwarciem sklepów
Było, było, było
Przylgnij do czego murowanego
Przymknij oczy, żeby tak nie mdliło
Jeden mój znajomy mawiał
Że kolendrówka działa nieludzko
Wzmacnia członki ale dusza,
dusza osłabiona, próchno
Ze mną wyszło coś odwrotnie
Dusza bardzo mi okrzepła,
Członki zaś osłabły srodze
Ale, że to jest nieludzkie
to się zgodzę
To się zgodzę
Anioły Pańskie!
- Było, było, było
Przylgnij do czego murowanego
Przymknij oczy, żeby tak nie mdliło
Bezsilna poro życia tego ludu
Ooo
Gdy jemu, to znaczy temu ludu
W ustach suchość wszystkich stepów
O, ty haniebna półgodzino
Pomiędzy świtem a otwarciem sklepów
Bezsilna poro życia tego ludu
O, ty haniebna półgodzino
Ileż siwizny wplątałaś we włosy
Nam bezdomnym melancholijnym szatynom
Bezsilna poro życia tego ludu
O, ty haniebna półgodzino
Idę...
Ooo...
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu
Komentarze (0):