Teksty piosenek > N > Nikone > Jeśli zginę
2 613 710 tekstów, 31 850 poszukiwanych i 820 oczekujących

Nikone - Jeśli zginę

Jeśli zginę

Jeśli zginę

Tekst dodał(a): KittenR Edytuj tekst
Tłumaczenie dodał(a): brak Dodaj tłumaczenie
Teledysk dodał(a): KittenR Edytuj teledysk

Tekst piosenki:

Czekaj z tym towarem, ja to skręcę doskonale
Później skleję, rozpalę, złapię trzy buchy, dam dalej
Urzeczywistniam talent, palę z kaletem znachory
Bo w tamtym wcieleniu sprawiałem, że płakały demony
Metafory piękna, uogólnianie całości,
Jak przeciąganie skręta bez żadnej głębokości
Ani głębiej o błędach, marzeniach i miłości
Miastu nie potrzeba herszta, lecz absolutnej wolności
Paradoksalny sześcian strachu i bogobojności
Wynaturzona kwestia końca odporności,
Która nie do osiągnięcia przez poziom mej świadomości
Jestem gotowy do przejścia przez otchłań nicości
Do nowego miejsca o nieskalanej jakości
Tam, gdzie sam słabości besztam, jak i rzucam kości
Gdzie nieznana presja i skomplikowanie prości
Ludzie mają tyle ciepła, by cieszyć się z radości
Wiesz, że bywa różnie, było wesele, jest pogrzeb
I chyba jestem durniem, bo pytam, a nadal błądzę
Czemu zło ogólne przeradza się w jeszcze gorsze
I czemu często czyjś sukces musi być kogoś kosztem?
Czy uczucia ludzkie wymienne są na forsę?
I pojedynczo, czy hurtem zostawię jakieś wzorce?
Bo często dostrzegam w lustrze coraz ciemniejsze słońce
I uczucie, że opuszczę świat jeszcze przed jego końcem
Wyjdę tylnym wyjściem, nie zabierając gaży
Lecz wrażenie, że jak zniknę – nikt nie zauważy…
A ja próbowałem zmiany, nawet czasową terapią
Mówią, że czas leczy rany, dla mnie to marny znachor
Wierny syn domator pochłonięty przez złudzenia
Niczym nieznany aktor w teatrze, którego nie ma
Protoksyczny patos materialnego istnienia
Z nadzieją, że dzieci spaczą, dają im to do jedzenia
Prawdę przeinaczą, by Cię wsadzić do więzienia
Lecz, czy w odpowiedzi na to warto siać ogień zniszczenia?
By się upodobnić, bo tak to chyba działa,
Do ich prochów i teorii w końcu się przyzwyczajasz
Pozornie są hojni, by w sekrecie zmienić prawa
By w razie czego mogli odzyskiwać, a nie dawać
Media, afery… Nasza legalna trawa,
A te rządowe pojeby robią monopol na dragach
Patrzą się na bajer, dzieci latają z towarem,
Później sprzedają nawzajem się, bo są psychicznie słabe
Kto dziś ma odwagę, kogo zjadła ulica
Tamten hajs se darowałem, nie chcę widzieć sprzedawczyka
Odgarniacze – super, zarzekają się z honorem
Żeby z mordy zrobić dupę, a z dupy stodołę
Piesi padną trupem, bo pójdą na pierwszy ogień
Ja wygram poprzez uczucie, talent i starą szkołę
Debilom chuj w dupę, bo nie kumają nadziei
Także zrobię, co muszę, więc Ty też sobie to przemyśl
Każdy dziś wiarusem, lecz nie każdy dla idei
Robią to za fundusze, czyli prawie, jak najemnik
Zaprzedają duszę, nie wrócą nawet na chwilę
Dobrze wiem, co mówię, bo ja stamtąd wróciłem
Trzymam się z daleka od przeżartych, pustych znaczeń
Chodzi, by królik uciekał, a nie o to, czy go złapiesz
Ja na nic nie czekam, robię, co potrafię
Jeśli chcesz, to na powiekach przeczytasz mą epitafię
Nie bój się, nie uciekaj, zabij problem ze strachem
Ja tych lęków się wyrzekam w imię tego,
By inaczej żyć, uczyć, dostrzegać, że te wersy to coś więcej
Niż rap, który ma uprzedzać wyjście poprzez konsekwencję
Do drogi przymierza, nowe świadome przejście
Da nam wiara i nadzieja, więc uwierzcie
Potencjalny ten dźwięk niemocy, która chce wygrać
Sprawia czasem, że na bliźnie pojawia się nowa blizna
Doświadczenia liczba dała Tobie wiele faktów
Do błędu się przyznaj, ale idź dalej naprzód
Nie patrz się na lapsów, którzy chcą tylko przeszkodzić
Bo dowodzi to, chłopaku, że coś Tobie wychodzi
Podziel to pół na pół, daj mi kawałek całości
I miej szacunek, wiele smaku, hierarchię wartości
Która nie tylko na tracku i dla publiczności
Lecz dla bliskich i rodaków w tej ciężkiej codzienności
Nie wystarcza rapu, ale nie będę pościć
Piję, więc za zasób tej prawdziwej prawdziwości
Spalę parę baków, noc się zacznie, ja nie zasnę
Będę pisał list do czasu, z prośbą o kolejną szansę
Sam na spacer pójdę w deszczu,
Wyślę go i się zatracę tuż po moim odejściu
Nikt może nie zapłacze, ale pozdrawiam koleżków
Z nadzieją też, że słuchacze przechwycą to bez przeszkód
Całe ludzkie bractwo niech pamięta prawdę ważną
Powtarzane w kółko kłamstwo może w końcu stać się prawdą
I na baczność nigdy nie stać, przed chujem, co Ci szmatą wymachuje
I do zeznań zmusza i traktuje, pewnie Ty dokładnie wiesz, jak
Raczej to odczuje większość społeczeństwa
Idę swą wytyczną, nigdy nie przestanę marzyć
Pamięć mam fotograficzną, lecz nie znam nikogo z twarzy
Oni mają nawyk robienia rapu po nic
Ja stoję na jego straży, a mój rap sam się broni
Przekonań się nie wstydzę, jak Ty tego, za co płacą
W tak zwanej pierwszej lidze ja jestem amator
A grożą mi debile, za pare wersów się sapią
Przynajmniej, jeśli zginę, to będę wiedział, za co…

 

Dodaj adnotację do tego tekstu » Historia edycji tekstu

Tłumaczenie :


Autor:

(brak)

Edytuj metrykę

Komentarze (0):

tekstowo.pl
2 613 710 tekstów, 31 850 poszukiwanych i 820 oczekujących

Największy serwis z tekstami piosenek w Polsce. Każdy może znaleźć u nas teksty piosenek, teledyski oraz tłumaczenia swoich ulubionych utworów.
Zachęcamy wszystkich użytkowników do dodawania nowych tekstów, tłumaczeń i teledysków!


Reklama | Kontakt | FAQ | Polityka prywatności | Ustawienia prywatności