Tekst piosenki:
W tramwaju marki Gamma pani wzdycha do pana
Codziennie, niezmiennie o szóstej czterdzieści osiem z rana
Gdy tylko na przystanku go namierzy, już ku niemu zęby szczerzy
I zarzuca włosem, lecz się nigdy nie odezwie głosem
Stara się zwrócić jego uwagę, zachowując przy tym grację i równowagę
I pokazać wdzięk niewymuszony, chociaż tramwaj rzuca na wszystkie strony
I nadzieję ma, że znajdzie sposób by ją dostrzegł wśród tych wszystkich osób
I zagadał w końcu sam, bo pierwszy krok to nie zadanie dla dam
I widzi ten ślub, co go wezmą w maju
On i ona w tym tramwaju
Ludzie będą klaskać w rytm zamykających drzwi
Konduktor powie: od dziś przejazdy macie za free
Choć nigdy nie zamienili słowa
Ta relacja nie byłaby nowa
Przecież tak dobrze się znają
On i ona dzięki tym tramwajom
W tramwaju marki Gamma pani wzdycha do pana
Codziennie, już kilka lat, o tej szóstej ileś z rana
Lecz on tego nie widzi, bo najzwyczajniej trochę niedowidzi
i okularów nie chce nosić, bo mu niewygodnie w nich na nosie
Nie widzi jak stara się zwrócić jego uwagę, zachowując przy tym grację i równowagę
I pokazać wdzięk niewymuszony, chociaż tramwaj rzuca na wszystkie strony
I pojęcia nie ma, że czeka na sposób by ją dostrzegł wśród tych wszystkich osób
A gdyby odezwała się sama, może w końcu by poznała tego pana
A tak wciąż widzi ten ślub, co go wezmą w maju
On i ona w tym tramwaju
Ludzie będą klaskać w rytm zamykających drzwi
Konduktor powie: od dziś przejazdy macie za free
Choć nigdy nie zamienili słowa
Ta relacja nie byłaby nowa
Przecież tak dobrze się znają
On i ona dzięki tym tramwajom
On i ona dzięki tym tramwajom
La la la la la
La la la la la
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu
Komentarze (0):