Tekst piosenki:
Powieki przymykam, a oczy jak klej
drewnem tekowym barwione,
dotykam na oślep sukienki jej
tej części po drugiej stronie,
W ustach landrynki, a w głowie tlen,
jaszczurką są moje dłonie,
wślizgują się niczym przyjemny sen,
jak nitka zszywają skronie
A czasem kiedy noc się dłuży,
w beznadziejności kałuży,
papieros znużonym tonem
to dźwięk wydany klaksonem...
Porannej kawy filiżanką jest,
najlepszym pokazem sezonu,
wypełniam ostatni w życiu test,
to klucz do jej zamka sezamu,
Jestem kiperem, a ciało jej to
festiwal wykwintnej kuchni,
pierwszy dzień, resztę życia wlewam do
szklanki wypełniając jej pustki,
Pod semaforem swoim kucam dziś,
czekając na lepsze zdrowie,
Rozbrajam noce i dnia zawiść
moje plany są ciągle w budowie,
ale w końcu musi nadejść sens
i ten dzień i jego dźwięk jak Biblia,
koszmary zdejmą z moich rzęs,
skończy się moja perfidia,
A czasem kiedy noc się dłuży,
w beznadziejności kałuży,
papieros znużonym tonem,
jak dźwięk wydany klaksonem...
Przypomina mi kwiat słonecznika,
przy którym się w uśmiechu znika,
który zawsze wędruje za słońcem,
po horyzont zwany świata końcem,
i chociaż tekst brzmi infantylnie
to podaję go szczerze, dożylnie,
Ja jestem słonecznikiem na łące,
ona słonecznika słońcem...
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu
Komentarze (0):