Tekst piosenki:
À ceux qui n'en ont pas (x2)
Rosa, Rosa, quand on fout l'bordel, tu nettoies
Et toi, Albert, quand on trinque, tu ramasses les verres
Céline (Céline), 'bataire ('bataire), toi, tu t'prends des vestes au vestiaire
Arlette, arrête, toi, la fête, tu la passes aux toilettes
Et si on célébrait ceux qui n'célèbrent pas
Pour une fois, j'aimerais lever mon verre à ceux qui n'en ont pas
À ceux qui n'en ont pas
Quoi les bonnes manières? Pourquoi j'ferais semblant?
Toute façon, elle est payée pour le faire, tu t'prends pour ma mère?
Dans une heure, j'reviens, qu'ce soit propre, qu'on puisse y manger par terre, trois heures que j'attends
Franchement, ils les fabriquent ou quoi ? Heureusement qu'c'est que deux verres
Appelle-moi ton responsable et fais vite, elle pourrait se finir comme ça, ta carrière
Oui, célébrons ceux qui n'célèbrent pas
Encore une fois, j'aimerais lever mon verre à ceux qui n'en ont pas
À ceux qui n'en ont pas (x2)
Frotter, frotter, mieux vaut ne pas s'y frotter, frotter si tu n'me connais pas
Brosser, brosser, tu pourras toujours te brosser, brosser si tu n'me respectes pas
Oui, célébrons ceux qui n'célèbrent pas
Encore une fois, j'aimerais lever mon verre à ceux qui n'en ont pas
À ceux qui n'en ont pas
Pilote d'avion ou infirmière, chauffeur de camion ou hôtesse de l'air
Boulanger ou marin-pêcheur, un verre aux champions des pires horaires
Aux jeunes parents bercés par les pleurs, aux insomniaques de profession
Et tous ceux qui souffrent de peine de cœur, qui n'ont pas l'cœur aux célébrations
Qui n'ont pas l'cœur aux célébrations
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu
Komentarze (5):
Pokaż powiązany komentarz ↓
Pokaż powiązany komentarz ↓
Pokaż powiązany komentarz ↓
Za tych, którzy nie mają...
Za tych, którzy nie mają...
Rosa, Rosa,
Gdy zrobimy burdel - sprzątasz.
Albert, tyś gość,
Zbierasz kieliszki, gdy mamy już dość.
Celino w celibacie,
Siedzisz w szatni na marnym etacie.
Arleto, kobieto,
Ty zajmujesz się toaletą.
Ref. A gdyby uczcić tych, co kart nie rozdają?
Chciałbym choć raz wznieść toast za tych, którzy nie mają...
Za tych, którzy nie mają...
Na co mi dobre maniery?
Czemu nie mogę być szczery?
Przecież jej za to płacą.
I nie jest moją matką.
Jak wrócę za godzinę, to ma tu być błysk!
Jak nie będzie lśniło, wylecisz na pysk!
Czekam już trzy godziny i gdzie one są?
On je tam produkuje czy co?
Całe szczęście, że to tylko dwa kieliszki.
Zawołaj mi tu swojego szefa!
I w podskokach, bo skończy się Twoja kariera.
Ref. O tak, uczcijmy tych, co kart nie rozdają,
Raz jeszcze wznieśmy toast za tych, którzy nie mają
Za tych, którzy nie mają...
Za tych, którzy nie mają...
Wycierać, wycierać
Lepiej się o mnie nie
Ocierać, ocierać
Jeśli mnie nie znasz.
Czyścić, czyścić
Nie próbuj sobie gęby
Wyczyścić, wyczyścić
Moim kosztem, bo pożałujesz.
Ref. O tak, uczcijmy tych, co kart nie rozdają,
Raz jeszcze wznieśmy toast za tych, którzy nie mają...
Za tych, którzy nie mają...
Stewardesy, piloci samolotów,
Piekarze i pielęgniarki na SORach,
Piekarze i marynarze,
Kielich za pracujących w najgorszych porach!
Za młodych rodziców, płaczem kołysanych,
Za zawodowców bezsenności
I za tych, w których sercach nie gości
Duch świętowania, lecz żałości.
Nie świętowania, lecz żałości...