Tekst piosenki:
[Intro]
Siedzę dwie godziny w Planie B sam
Miałaś już być moją żoną, ale dalej bez zmian
Trzy godziny w Planie B sam
Miałaś już być moją żoną, ale dalej bez zmian
[Zwrotka 1]
Życie to stek bzdur, z tym że ja poproszę krwisty
Nie odbierasz telefonu, więc wysyłam listy
Już przestało padać i na miasto pełzną glizdy
Pewnie wszystkie też na randkę z Tobą, co za pizdy
Moje kiedyś zdrowe płuca produkują gwizdy
Klekotanie, szumy, świsty, piłem gin przed wizytą internisty
Ciągle mówię mu o płucach, ale on mnie nie chce słuchać
Mówi: “sukinsynu, idź z tym”
Zdrowy mózg stale produkuje złe sny
A wspomnienia gonią mnie jak ta linijka z Beksy:
Dałem ci unikatowe rzeczy jak te Peweksy
Ale ty mówisz o mnie teraz per “eks-typ”
Nie mam Ciebie, nie mam nic, tylko teksty
Które w mym notesie ciągle gryzą się jak wściekłe psy
Od szaleństwa ciut-ciut, w mózgu chłód i brud
A serce trzęsie się jak epileptyk
[Refren]
Tyle godzin w Planie B sam
Miałaś już być moją żoną, ale dalej bez zmian
Życie to:
Bieg przez kosmos. Trochę łez, czasem rozkosz
Potem: lepka pajęczyna w pustym portfelu
A obok w Zakąskach za barem się pląsa Pan Roman i wtrąca w rozmowy się
A obok w Kamieniach, małżonków wciąż nie ma, więc całują słomiane wdowy się
A obok, tam w Bistro, miłości na szybko się wiążą i milkną, gdy nowy dzień
Trójkąt warszawski. Trójkąt warszawski
[Zwrotka 2]
Poza tym czekam, czekam na jej telefon
W płucach wiruje tytoń, a w żyłach pływa żelbeton
I znów mi ucieka życie, ja znowu gonię peleton
Lecz życie jest coraz szybsze i czmycha z moją kobietą
Olej sypianie, spanie zostaw szkieletom
Czekam na Ciebie w Planie B, będę tu czekał wieczność
Piszę, a ty ani me ani be, zrozum ranisz i hańbisz mnie
Przecież właśnie widziałem, na mieście bawisz się? Zabij się
Ciągle czekam, plac Zbawiciela, chodź zbawić mnie
Nie będę gryzł ani strzelał, chodź ze mną napić się
Przecież widzę, że widzisz co Ci tu piszę
Więc jutro spiszę to wszystko i wszystko to upublicznię
[Refren]
Tyle godzin w Planie B sam
Miałaś już być moją żoną, ale dalej bez zmian
Życie to:
Bieg przez kosmos. Trochę łez, czasem rozkosz
Potem: lepka pajęczyna w pustym portfelu
A obok w Zakąskach za barem się pląsa Pan Roman i wtrąca w rozmowy się
A obok w Kamieniach, małżonków wciąż nie ma, więc całują słomiane wdowy się
A obok, tam w Bistro, miłości na szybko się wiążą i milkną, gdy nowy dzień
Trójkąt warszawski. Trójkąt warszawski
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu
Komentarze (0):